Anna zarabia 2200 zł miesięcznie. Partner zaczął ją wykorzystywać
Pieniądze to jedna z najpopularniejszych kwestii, o które toczą się kłótnie w związkach. Anna twierdzi, że na początku znajomości partner sam wyszedł z inicjatywą wzięcia na siebie większości opłat, jednak z czasem zaczął stosować nietypowe zagrywki.
Anna zarabia 2200 zł. Prowadziła skromne życie, odkąd pamięta. Kilka lat temu samotna matka poznała mężczyznę, który przekonał ją do wyprowadzki z domu rodziców i wspólnego zamieszkania. "Mój facet znał moją sytuację finansową. Mówiłam mu od początku, że nie chcę być dla niego żadnym obciążeniem. Mimo to nalegał, twierdząc, że mnie kocha i o pieniądze nie muszę się martwić. Uległam" – wspomina Anna.
Zmiana zasad w kwestii zarobków
"Ustaliliśmy, że on będzie opłacał mieszkanie i ja nie będę musiała się tym przejmować. Twierdził, że go to w żaden sposób nie obciąża i stać go na to. Resztą wydatków mieliśmy się dzielić" – podkreśla kobieta.
Anna zapewnia, że zawsze robiła zakupy spożywcze i starała się, aby nigdy nie brakowało podstawowych produktów. "Przeznaczałam na to określoną kwotę i nadal starałam się to robić oszczędnie. Tak, aby pieniądze mi wystarczyły. Ale on nagle zaczął mi robić listy zakupów. W tych listach zakupów pojawiały się rzeczy, na które właściwie nigdy nie mogłam sobie pozwolić. Początkowo próbowałam sobie to tłumaczyć, że w końcu on płaci za mieszkanie i muszę po prostu jakoś wyrównać wydatki" – mówi autorka wpisu na forum WP Kafeteria.
Później mężczyzna zaczął nie tylko wymagać od Anny kupowania drogich produktów, ale też prosił ją o pożyczenie pieniędzy. Za każdym razem tłumaczył, że nie wziął ze sobą karty kredytowej lub zostawił portfel w pracy. "On zarabia co najmniej trzy razy więcej niż ja. Dla mnie te 300 zł to jest naprawdę dużo" – przyznaje kobieta i pyta inne forumowiczki o to, jak powinna się zachować.
Internautki sugerują Annie, żeby zorientowała się, czy jej ukochany na pewno zarabia tyle, ile deklaruje. "A może tobie się wydaje tylko, że on zarabia nie wiadomo ile? Może jest jakimś kombinatorem i naciągaczem?" – zastanawia się jedna z nich.
Pojawił się też głos zwracający uwagę na kiepskie dopasowanie. "Ewidentnie macie inne style wydawania i oszczędzania. Taki związek to niewypał na dłuższą metę" – pisze druga komentująca. A wy jak uważacie? Czy da się rozsądnie wybrnąć z takiej sytuacji?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl