Artysta Tomasz Ossoliński
Tomasz Ossoliński 15-lecie swojej pracy twórczej uczcił organizując niezwykły pokaz z ogromnym rozmachem i w stylowym miejscu - na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie. Pokaz zrobił ogromne wrażenie, a zaproszenie goście ocenili kolekcję jako świeżą, prowokującą i mocną.
Tomasz Ossoliński 15-lecie swojej pracy twórczej uczcił organizując niezwykły pokaz z ogromnym rozmachem i w stylowym miejscu - na deskach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie. Pokaz zrobił ogromne wrażenie, a zaproszenie goście ocenili kolekcję jako świeżą, prowokującą i mocną.
Dlaczego kolekcję zaprezentował Pan akurat w Teatrze Wielkim?
Tomasz Ossoliński: Teatr i jego scena była dla mnie zawsze najbardziej magicznym miejscem, aby móc w nim zrealizować pokaz związany z modą.
Czy w zaprezentowanej kolekcji wyraża się teatralność?
Zależy, jakie kto ma podejście do mody. Moda to jest ubranie - to, że nosimy to na co dzień, nosimy to wieczorem, wszystkie z tych rzeczy można założyć, wyglądać w nich tak, jak się bedzie chciało. Jeżeli ktoś chce nazwać to teatrem - proszę bardzo, dla mnie jest to moda i sztuka użytkowa.
Powinniśmy traktować modę tylko jako ubranie?
I bawić się tym - po to jest moda.
Czy pański styl ewoluował przez lata?
Trzeba być absolutnie czujnym i poszukiwać. Każdy sezon i każda kolekcja to jest wyzwanie przed samym sobą - czy się uda, czy się podoła, co się nowego w tym wszystkim odkryje. Dla mnie tak naprawdę jest to wielką zabawą, wielką przyjemnością, poznawanie siebie w tym i cały czas rozwijanie tego. Na tym pokazie są też rzeczy i techniki, których nigdy nie było wcześniej. Sięgam też po rzeczy, których nigdy nie robiłem - jak futra, jak szyta w określony sposób i strzyżona jak włosy marynarka z czarnych frędzli. To są nowe rzeczy. Tak samo krój marynarek - ich proporcje. W modzie męskiej te różnice nie są tak widoczne z sezonu na sezon, jak w modzie damskiej, są to detale, niuansy, czasami tylko szerokość klapy. Ale te różnice są i one się zmieniają.
A co się nie zmienia? Jakie są charakterystyczne elementy twojego stylu?
Fajni faceci, których ubieram . Ale nie powinien pan mnie o to pytać, tylko tych, którzy tę modę oglądają.
Jakie pierwsze wrażenia po pokazie?
Tomasz Jacyków: Doskonałe! Było to doskonale wymyślone - od pomysłu do realizacji. Takie wydarzenia to jest coś!
A na temat samej kolekcji?
Kolekcja dosyć mocna, lekko prowokująca - i to chodzi. Pokazane genialne krawiectwo. Przekazany został pewien sposób myślenia i to jest fantastyczne.
Jak ta kolekcja ma się do poprzednich dokonań Tomasza Ossolińskiego?
Jeżeli chodzi o samą kolekcję, to Tomek jest w projektowaniu bardzo równy. Jest znakomity, doskonały, jest świetnym fachowcem i jest artystą. Natomiast sposób prezentacji jest zdecydowanie z tych historii, które Tomek do tej pory pokazywał - i jest najlepszy. Pierwsze wrażenia?
Beata Sadowska: Zaskoczenie! Myślę, że teraz będziemy wysoko zadzierać głowy i patrzeć, kto następny. Niesamowita historia - połączenie filmu, mody i znakomitego koncertu i chóru Teatru Wielkiego. Czegoś takiego jeszcze nie było. A na dodatek ten film był naprawdę rewelacyjny.
To dobrze, że pokazy mody idą w taką stronę? Myślę, że dobrze, jeśli jest coś świeżego, oryginalnego. Teraz będzie trudno zrobić zwykły, normalny, czasem nawet nudny pokaz mody.
A czy teraz projektanci nie zaczną prześcigać się w wybujałych pomysłach?
Trochę oryginalności i powiewu świeżości zawsze się przyda. Tomek zrobił coś niesamowitego - to może być jedyne w swoim rodzaju. Jak się to będzie dalej toczyło, to zobaczymy. Mnie nie przeszkadzało, że tutaj moda nie siedziała i nie stała w pierwszym rzędzie, że ona była zdecydowanie dalej. Te piękne kreacje Tomka było widać. Ja żałuję, że on tak mało robi rzeczy dla kobiet. Mnie się podobało bardzo - była kompletna cisza na sali, słychać było tylko flesze. Ja myślę, że to jest wyjątkowe i to się rzadko zdarza.
Kolekcja sprostała swojemu opakowaniu?
Zdecydowanie tak! To jest bardzo dobre krawiectwo, Tomek wie co robi, wie jak robi - potrafi znakomicie ubrać mężczyznę, potrafi ubrać kobietę.
Któryś z projektów szczególnie zapadł ci w pamięć?
Na pewno różowy granitur, bo się bardzo rzucał w oczy, na pewno białe i czarne futro i na pewno ten piękny srebrny płaszcz, który miała na sobie jedyna modelka.
Pierwsze wrażenia po pokazie?
Zofia Czernicka: Powitali mnie wszyscy fotografowie okrzykiem: "Zosiu! Dzisiaj wszyscy przyszli glamour, na czarno!". To dowód podkreślenia miejsca, w którym to się odbywa i naszego projektanta - chcemy być elegantsze niż zwykle. NIekoniecznie supermodne, ale na pewno wytworne. Taki był pokaz: wytworny, bardzo podniosły, niesamowity chór, czułam się jak na mszy.
Kolekcja sprostała powadze miejsca?
Ja bardzo lubię rzeczy Tomka. Moich mężczyzn ubierałabym tylko w Tomka. Może niekoniecznie ten zygzak, pepitka. Jestem człowiekiem telewizji, nauczonym, że nie można nosić pepitki, bo to blikuje potem. Pozostałe wszystkie - i taki dłuższy tużurek... Stonowane, tak jak przystało na tę porę roku.
Jak się zmieniał styl Tomasza Ossolińskiego przez te lata, ktore jest z nami?
Moim zdaniem on się równo trzyma. Jest to rodzaj klasyki, w tej najlepszej tego słowa wydaniu. Decyduje o tym wszystkim klasyka - ona się zmienia w lewo, w prawo, jest bardziej nowatorska, idąca z duchem.
A co z samej kolekcji najbardziej zapada w pamięć?
Mnie najbardziej zapadł oczywiście damski płaszcz, który płynął razem z piękną kobietą. To jest marzenie każdej kobiety - mieć taki duży, piękny, obszerny płaszcz, który nie pogrubia, nie dodaje lat, a powoduje, że jak się w takim płaszczu pojawi kobieta, to wszyscy na nią zwrócą uwagę. Jeśli chodzi o męskie, to taka dłuższa marynarka - tylko mężczyzna musi mieć odpowiednie warunki, nie może mieć dużego brzucha i być mały i kwadratowy. Ja zwracam uwagę tylko na tych wyższych i szczupłych.
Jak wrażenia?
Robert Serek: Super, podnosi to poziom pokazów mody. W kuluarach sobie rozmawiałem z Gosią Baczyńską i z paroma osobami z branży, że w tej chwili dla porównania pokaz mody Ewy Minge, która robiła to z Dekoralem w zeszły piątek, to jest taka piąta liga przy ekstraklasie. Także jest kilka osób, które mogą to pociągnąć w tym kierunku - i tak właśnie powinny pokazy wyglądać. Nam brakuje jeszcze trochę klientów, czyli właścicieli butików, którzy Tomka Ossolińskiego, Gosię Baczyńską i innych projektantów będą w końcu kupować. Tu było jeszcze połączenie filmu, którego do tej pory nie mieliśmy. Film był mojej dobrej przyjaciółki i był super!
Jak byś określił teraźniejszy styl Tomasza Ossolińskiego?
Ja kiedyś Tomka - to było ładnych parę lat temu - opieprzyłem za to, jak robił pokaz dla producenta Princessy. Robił to tak, że modelki miały baton w ręku - i to był taki przełomowy moment w jego karierze. Odbił się. W tej chwili on realizuje swoją wizję elegancko ubranego faceta, mimo tych futer, hugenotów i całej otoczki, która ma być bardziej jaskiniowa niż jest w rzeczywistości. Mamy dobrze skorojone garnitury i dobrane tkaniny. Najbardziej mi się podobał zestaw samej koszuli i marynarki, czyli taki jednolity facet. Dla Tomka bardzo charakterystyczne są szerokie spodnie - on nigdy, z tego co pamiętam, nie robił obcisłych spodni. On ma szeroko lejące się tkaniny i spodnie - i super, to jest jego styl. On w tej chwili jak kilku naszych rodzimych projektantów przeżywa swój szczyt i oby tam jak najdłużej został. Niech rynek do niego dorośnie, bo na razie nie ma rynku, wszyscy nasi projektanci są krawcami na miarę, a nie o to chodzi.