Babcia Kasia. Najpopularniejsza seniorka wśród protestujących

Babcia Kasia. Najpopularniejsza seniorka wśród protestujących

Babcia Kasia podczas strajku kobiet
Babcia Kasia podczas strajku kobiet
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach
18.12.2020 18:28, aktualizacja: 02.03.2022 22:21

Już kilka razy policja powaliła ją na ziemię. – Myślę tylko o tym, żeby niczego sobie nie połamać, żeby jakoś się podnieść. Bardzo wiele lat temu doświadczyłam przepychanki z ZOMO. Po powrocie do domu mój ojciec nauczył mnie padać bezpiecznie na lewą stronę – mówi Katarzyna Augustynek, znana Polakom jako Babcia Kasia.

Klaudia Stabach, WP Kobieta: Co pani nosiła w swojej słynnej tęczowej torbie?

Katarzyna Augustynek: Kilka najpotrzebniejszych rzeczy – rękawiczki, bo bardzo marznę, maseczkę, maszt do flagi, małą butelkę wody, czasem również kanapkę.

Płócienna torba została uznana za narzędzie, którym można skutecznie zaatakować policjanta. Czy myśli pani, że przyczyniły się do tego jej kolory ułożone w charakterystyczny wzór?

Trzeba byłoby zapytać się tych, którzy mnie zatrzymali, ale ja nie widzę w tej torbie nic oburzającego. To jest po prostu praktyczna, wygodna, niedroga, kolorowa torba.

Tęczowa.

Owszem, ale co z tego? Nie zrobiłam nic złego, nie zaatakowałam nią nikogo. Po prostu miałam ją przy sobie.

Tylko dla niektórych widok seniorki z symbolem osób LGBT jest szokujący.

Współczuję każdemu, kogo to szokuje.

Przekazała pani torbę na WOŚP. 18 grudnia przed południem osiągnęła cenę 1550 zł, a do końca aukcji jeszcze ponad miesiąc.

Ogromnie się cieszę, że mogę przyczynić się do zbiórki pieniędzy i że dzięki mojej torbie będzie można przekazać sporą kwotę na chlubny cel.

Polacy szybko podbijają cenę, bo stała się pani dla wielu młodych osób promykiem nadziei, namacalnym dowodem na to, że starsze pokolenie wspiera młodych w ich walce. Jak pani się z tym czuje?

Wzruszam się, ale dla mnie oni też są promykiem nadziei. Ich postawa przywraca mi wiarę w lepszą przyszłość. W taką Polskę, w której chciałabym żyć na stare lata.

Czy zauważa pani jakąś cechę wspólną obecnego młodego pokolenia?

Widzę, że jest wiele osób, które dopiero niedawno zauważyły, że w Polsce dzieje się dużo niedobrego i teraz są bardzo zdeterminowani, aby walczyć o swoje prawa. Po 22 października (wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji – przyp. red.) nastąpiły trwałe zmiany w postrzeganiu rzeczywistości przez młodych Polaków i myślę, że teraz już nie odpuszczą.

Ale na protestach nie ma już takich tłumów, jak na samym początku.

Tak zawsze jest. Najpierw są wielkie zrywy, a później zapał opada. Zaczynamy mościć się w ciepełku, w którym funkcjonujemy, nawet jeśli jest ono nie jest takie, jakbyśmy chcieli. To jest naturalna ludzka reakcja, bo nie da się być permanentnie w stanie wojny.

Pani jednak regularnie wychodzi na ulice. Co panią motywuje?

Bardzo długo żyłam w komunie, a gdy w 1989 roku weszłam w nową Polskę, to zaczęłam dostrzegać, jak wiele wcześniej mnie omijało. Nagle świat stał się dla mnie otwarty, mogłam go zasmakować i zacząć się rozwijać. Od pięciu lat nieustannie się cofamy. Boję się, że wrócimy do tamtych ciężkich czasów. Gdy o tym tylko pomyślę, to czuję jeszcze większą energię, żeby wychodzić i sprzeciwiać się obecnej władzy.

Czyli silnym bodźcem do działania są trudne przeżycia. A co powiedziałaby pani tym wszystkim młodym ludziom, które nie miały okazji doświadczyć komunizmu i nie dostrzegają zagrożenia w ostatnich działaniach rządzących?

Włączcie sobie kilka filmów Stanisława Barei i Andrzeja Wajdy. Wtedy będziecie mieć obraz ówczesnej Polski. A następnie zastanówcie się, czy chcecie w takiej Polsce żyć? Ja nie chcę nigdy więcej.

Ogląda pani telewizję publiczną? Tam Polska wcale nie jest taka zła?

Nie oglądam i nie chcę oglądać. Zresztą nie mam telewizora od dziesięciu lat i jest mi z tym dobrze.

Ostatnio została pani wielokrotnie powalona na ziemię przez policję. Jakie myśli wtedy przechodzą przez głowę seniorce, która przez kilkadziesiąt lat prowadziła spokojne i uczciwe życie?

Myślę tylko o tym, żeby niczego sobie nie połamać, żeby jakoś się podnieść. Bardzo wiele lat temu doświadczyłam przepychanki z ZOMO. Po powrocie do domu mój ojciec nauczył mnie padać bezpiecznie na lewą stronę. Wiedział, jak to się robi, bo był sześć lat w partyzantce.

Czy później jeszcze kiedykolwiek zakładała pani, że przyda się ta umiejętność?

W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że po 89’ roku urządzimy sobie "PRL bis". Wydawało mi się, że to się nie może zdarzyć, bo przecież ci, którzy teraz rządzą, też pamiętają tamte czasy.

Babcia Kasia
Babcia Kasia© East News

Jakie ma pani dziś nastawienie względem policji?

Trudno jest mi myśleć o nich pozytywnie teraz, bo uważam, że zaprzeczają ślubowaniu, które każdy z nich złożył. Powinni przestrzegać konstytucji, najwyższego aktu prawnego, który na szczęście nadal obowiązuje, a nie polecenia władzy. Każdy obywatel ma prawo swobodnego poruszania się po terytorium Polski oraz wyrażania swoich poglądów. Tymczasem oni spisują nas i wystawiają mandaty.

W czwartkowy wieczór odbyło się nietypowe wydarzenie: "Solidarnościowy spacer z babcią Kasią". Wzięła pani w nim udział?

Oczywiście i cieszę się, że mogłam pospacerować razem z wieloma młodymi, życzliwymi ludźmi.

Została pani znowu spisana?

Trudno to już nazywać spisywaniem, bo moje dane są znane policji. Zostałam zapisana i uprzedzono mnie o skierowaniu mojej sprawy do sądu.

Jak pani zareagowała?

Uprzejmie podziękowałam za informację i poszłam dalej.

Czy jest coś co mogłoby panią zatrzymać? Sprawić, że przestanie pani wychodzić na ulicę?

Powrót wolnej, demokratycznej Polski. Wtedy będę wychodzić z domu po to, żeby poleżeć sobie na leżaczku i poczytać dobre szwedzkie kryminały.

Kiedy to nastąpi?

Niestety nie mam pojęcia, ale będę wytrwale spacerować.

Nie obawia się pani eskalacji siły ze strony policji?

To również trudno przewidzieć, bo tak naprawdę każde wyjście na ulicę może oznaczać zupełnie inne zachowanie się policji. Wszystko zależy od rozkazów biegnących z Żoliborza. Jednak w czwartek doszło do nietypowej sytuacji. Policja zatrzymała dwóch chłopców z naszej grupy i odprowadziła ich do radiowozu. Podeszliśmy do nich i nalegaliśmy, aby ich wypuścili. Po dłuższej chwili tak się stało. Nie ukrywam, że byłam pozytywnie zaskoczona i nawet podziękowałam policjantowi, który to zrobił.

Czy to świadczy o tym, że policja przechodzi na stronę strajkujących?

Tak daleko idących wniosków nie będę wysuwać. Wydaje mi się, że to było wyłącznie działanie tamtego jednego policjanta.

2020 rok chyli się ku końcowi. Czego życzyć pani w nowym roku?

Powrotu demokratycznej i praworządnej Polski. O niczym innym nie marzę.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1067)
Zobacz także