Strajk uczniów, studentów i nauczycieli. Chcą odwołania ministra Przemysława Czarnka
Przemysław Czarnek piastuje stanowisko szefa Ministerstwa Edukacji i Nauki od niecałych dwóch miesięcy, ale jego wizja systemu edukacji i pierwsze decyzje sprawiły, że najpierw zebrano 90 tys. podpisów, a teraz ruszył strajk generalny przeciwko politykowi. Na razie odbywa się on głównie w sieci, ale niewykluczone, że zmieni swoją formę. Czy ogłoszony właśnie pakiet wolności akademickiej coś zmieni?
09.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 19:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przemysław Czarnek został powołany na stanowisko ministra edukacji i nauki 19 października 2020 r. Już sama jego nominacja budziła ostry sprzeciw polskiej młodzieży, głównie ze względu na dość kontrowersyjne wypowiedzi.
O Czarnku zrobiło się głośno, gdy na początku rządów PiS w 2015 roku został wojewodą lubelskim i próbował przeciwstawić się zorganizowaniu w Lublinie marszu równości. Nazwał go "zboczeniem, dewiacją i wynaturzeniem". Za te słowa aktywista LGBT wytoczył Czarnkowi proces, który wojewoda przegrał.
Przyszły minister edukacji mówił też o kobietach, że ich obowiązkiem jest rodzić dzieci. Nauka i edukacja były dla niego sprawą drugorzędną. Uczniowie oraz nauczyciele od razu dali znać, że nie chcą go w takiej roli, biorąc udział w demonstracjach i pikietach – w Krakowie, Łodzi, Lublinie czy w Warszawie.
Czarnek zapowiedział, że jako minister będzie zwalczał poglądy lewicowe i liberalne w edukacji, postawi na treści dotyczące papieża Jana Pawła II i żołnierzy wyklętych w podstawie programowej, wprowadzi nowe podręczniki i wymusi na uczniach działalność w organizacjach katolickich lub państwowych, jeśli zamarzą o dalszym kształceniu się.
Te wszystkie ruchy i tezy nie przysporzyły ministrowi zwolenników. Dziś jednak zaskoczył wiele osób, deklarując wprowadzenie pakietu wolności akademickiej, który zakłada m.in. brak możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności nauczyciela akademickiego, który wyraża swoje przekonania religijne, filozoficzne lub światopoglądowe.
Uczniowie kontra Czarnek
Dwa tygodnie temu 90 tys. uczniów podpisało się pod petycją w sprawie jego odwołania. Ta trafiła do premiera Mateusza Morawieckiego. Nie udzielił on jednak żadnej odpowiedzi. "Musimy zatem działać dalej, a nasz cel wciąż się nie zmienia - dymisja Przemysława Czarnka" – napisali w mediach społecznościowych organizatorzy Ogólnopolskiego Strajku Edukacyjnego organizowanego przez ruch "Stop DeMENtażowi edukacji". Strajk trwa od 7 grudnia. Jego kumulacja nastąpiła we środę.
"W tym dniu nie bierzemy udziału w zajęciach dydaktycznych. Celem nie jest tu pójście na wagary czy zrobienie sobie krótkiego urlopu. Chcemy na tyle, na ile jest to w tym momencie bezpieczne i możliwe, wyrazić swój sprzeciw. Tak, aby usłyszała o nim cała Polska, a zwłaszcza minister edukacji i nauki oraz premier" – wyjaśniają organizatorzy, apelując o solidarność i współpracę.
Dodają, że choć strajk nie odbywa się w jednym miejscu, skupiając wszystkich przeciwników Czarnka, to wiele osób bierze udział w "spontanicznych spacerach" na terenie całego kraju (m.in. we Wrocławiu i Szczecinie). Ci, którzy nie wychodzą z domu, mogą okazać wsparcie, zamieszczając znaczek strajku na profilach wykorzystywanych do nauki zdalnej.
Co na to młodzież?
Jak się okazuje, młodzi ludzie interesują się coraz bardziej edukacją i swoją przyszłością. Na temat Czarnka i jego poglądów mają dużą wiedzę.
– Mam poważne zastrzeżenia co do poglądów wygłaszanych przez ministra Czarnka. Obrażanie osób LGBT, umniejszanie roli kobiet, kontrowersyjne opinie na temat przemocy wobec dzieci. Minister edukacji powinien być naszym mentorem, więc jak można tolerować na tym stanowisku osobę, która nie szanuje ludzi? – pyta Kamil Kozak, student i jeden ze współorganizatorów Ogólnopolskiego Strajku Edukacyjnego, w rozmowie z WP Kobieta.
– My chcemy działać, zanim będzie za późno. Boimy się całkowitego upolitycznienia polskiego systemu edukacji. Tego, że za jakiś czas to partia będzie nakreślała ramy programowe lub decydowała o wyborze rektorów uczelni. Przemysław Czarnek już zdążył pokazać, że ma ogromną władzę. Próby zastraszania nauczycieli to najlepszy przykład – mówi Kamil Kozak.
Ofiara nagonki
Przekonał się o tym na własnej skórze Arkadiusz Ordyniec, nauczyciel w gdyńskim IX LO. Historyk ponad miesiąc temu dowiedział się, że Pomorskie Kuratorium Oświaty wzywa go do złożenia wyjaśnień w sprawie rzekomego nakłaniania uczniów do udziału w strajkach kobiet. Z treści maila wynikało, że grozi mu komisja dyscyplinarna oraz pozbawienie prawa do wykonywania zawodu.
– Nikogo nie namawiałem. Jedyne co zrobiłem, to poprosiłem tych, którzy deklarowali, że się wybierają, aby przestrzegali zasad bezpieczeństwa i nie niszczyli publicznego mienia. Tylko o tym wspomniałem, bo na początku strajków pojawiały się akty wandalizmu – zapewnia nauczyciel w rozmowie z nami.
Arkadiusz Ordyniec twierdzi, że padł ofiarą politycznej nagonki i prezentacji sił ministerstwa. – Kilka dni po zapowiedzi Przemysława Czarnka odnośnie wyciągania konsekwencji wobec nauczycieli do 16 kuratoriów wpłynęła seria anonimowych doniesień, w tym na mnie. Nie mam pojęcia, kto je wysłał, bo dyrekcja, uczniowie i rodzice byli równie zdumieni jak ja – wyjaśnia.
Mężczyzna podejrzewa, że padło na niego, ponieważ po lekcjach pracuje jako dyrektor biura posła Platformy Obywatelskiej, Tadeusza Aziewicza. – Jak to wszystko przeanalizowałem, doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie zwolennicy partii rządzącej napisali te donosy – uważa.
Rada rodziców zwróciła się do kuratorium z prośbą o wyjaśnienie. – Odpowiedzieli, że w mojej sprawie nie jest prowadzone żadne postępowanie, ale myślę, że zrobili to tylko dlatego, że nagłośniłem sprawę w mediach. Ja jestem twardy i nie dam się tak łatwo złamać, ale wiem, że niektórymi nauczycielami już zajęły się komisje dyscyplinarne – podkreśla.
W momencie pisania artykułu na twitterowym koncie ministerstwa pojawił się taki wpis:
Jednym z przepisów w ramach pakietu wolności akademickiej, ma być umorzenie wszystkich wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie pakietu postępowań wyjaśniających oraz dyscyplinarnych, które dotyczą wyrażania przekonań religijnych, filozoficznych oraz światopoglądowych. - To wszystko razem zapewni nam pełną wolność na uczelni - dodał minister edukacji narodowej.
Wysyłam link do Arkadiusza Ordyńca i po chwili dostaję odpowiedź: "Cyrk". Nauczyciel nadal uważa, że zagrożona jest nie tylko kadra pedagogiczna o jakichkolwiek innych poglądach od partii rządzącej, ale też i uczniowie.
– Jeszcze nie przeformatowano podręczników zgodnie z zaleceniami Przemysława Czarnka, a już zauważyłem zmiany, chociażby w kwestii zaproszeń na konkursy historyczne. Nagle zaczęły spływać wyłącznie te, które dotyczą np. Romana Dmowskiego – mówi Ordyniec.
Szef MEN zapowiedział zmiany w podręcznikach do historii, WOS-u i języka polskiego. Niedługo ma pojawić się w nich więcej treści patriotyczno-katolickich, bo nie może być zgody na "dyktaturę poglądów lewicowo-liberalnych".
– Polska szkoła powinna kształtować człowieka otwartego na inne poglądy. Takiego, który potrafi debatować i nikogo nie wyklucza ze społeczeństwa. Obecny minister najwyraźniej nie rozumie tego. Ja miałem zastrzeżenia do wielu ministrów edukacji i to niezależnie, z której partii się wywodzili, ale obecny szef MEN wzbudza we mnie największe obawy – komentuje historyk.
Strajk, ale wyłącznie pokojowy
Adam Labuhn z Ogólnopolskiego Strajków Studentów wskazuje z kolei na bardziej przyziemne studentom sprawy. Organizacja przyłączyła się do strajku generalnego przeciwko Czarnkowi z powodu funduszy na wyjazdy studenckie. – Minister ma kontrowersyjne poglądy i pomysły, a ponadto wyraźnie widać, że nie staje po stronie studentów, tylko partii. Nie słyszałem, żeby zabrał głos w sprawie obcięcia funduszy na Erasmusa – zauważa młody mężczyzna.
To prawda, Pzemysław Czarnek nic nie robi w tej sprawie, chociaż jeszcze w 2018 roku jako wojewoda lubelski podkreślał: "Zależy mi, aby program się rozwijał, żeby jak największa liczba młodzieży z Lubelszczyzny mogła z niego korzystać".
Organizatorzy Ogólnopolskiego Strajku Edukacyjnego założyli, że chcą wyrażać swój sprzeciw przede wszystkim w internecie, chociaż w niektórych miastach można było dzisiaj zauważyć strajkującą młodzież.
– Chcemy, aby było to pokojowy manifest. Żeby rządzący nie mogli nam niczego zarzucić. Dzisiaj namawiamy do nieuczestniczenia w lekcjach i wykładach, a przez cały ten tydzień do udostępniania naszych grafik, publikowania zdjęć z hasłem strajku oraz do czynienia dobra: oddawania krwi, porządkowania lasów czy wspierania gastronomii. Wierzymy, że w ten sposób pokażemy władzy, kim tak naprawdę jesteśmy i na czym nam zależy – podkreśla Kamil Kozak.