"Biedna" Billie Eilish ma biust, biodra i brzuch. Współczuję, że musi o sobie czytać takie rzeczy
Miej 18 lat, zdobądź pięć nagród Grammy, dwie nagrody American Music Awards, pobij dwa rekordy Guinnessa, zostań okrzyknięta jedną z największych artystek młodego pokolenia. Później włóż beżowy top na ramiączkach i szorty, idź na spacer. Prawie nikt nie będzie pamiętał o twoim talencie i dokonaniach w świecie show-biznesu. Większość pomyśli: "o, cycki".
Na wszystkie skandaliczne komentarze, które pojawiły się pod zdjęciami Eilish przechadzającej się kilka dni temu ulicami Los Angeles, najlepiej odpowiedziała sama artystka. Kilka miesięcy temu 18-latka nagrała manifest, w którym wprost nazywa to, jak traktowane jest jej ciało przez zupełnie obcych jej ludzi.
"Czy moje ramiona cię prowokują? A moja klatka piersiowa? Czy jestem moim brzuchem? Moimi biodrami? Ciało, z którym się urodziłam, nie jest ciałem, którego byś chciał?", mówiła do kamery Billie. "Gdy noszę to, w czym jest mi wygodnie, nie jestem kobietą. Gdy zrzucam warstwy, jestem dziwką", kontynuowała, zdejmując przy tym kolejne ubrania. Nie minęło kilka miesięcy, a pod jej zdjęciami publikowanymi w portalach plotkarskich znów doświadcza tego samego: body shamingu.
I kiedy już wydaje ci się, że ruch promujący ciałopozywtyność zaczyna być dostrzegalny w przestrzeni publicznej, czytasz komentarze pod zdjęciami jednej z najpopularniejszych 18-latek świata i wiesz, że żyjesz w bańce. Bo te komentarze dobitnie pokazują to, z czym zmagają się kobiety, czego muszą słuchać na swój temat. I nigdy nie powinny paść.
7 komentarzy o Billie Eilish, które nie powinny paść
"Ma czym dziewczyna oddychać". Ano ma. Płuca, tchawica, krtań, jama nosowa, przepona – to tylko kilka elementów układu oddechowego, dzięki którym tak Billie, jak i reszta z nas, może oddychać. Sugerowanie, jakoby rozmiar piersi miał jakikolwiek wpływ na prawidłowe funkcjonowanie ludzkiego organizmu, jest niesmaczne. Zawsze było.
"Buzia ładna, jeżeli chodzi o sylwetkę, nie jest wcale taka zła. Wystarczy odpowiednio się ubrać, żeby zakryć mankamenty". Taka zła nie jest, ale najlepsza też nie... Na szczęście wystarczy kilka łatwych trików, by ukryć mankamenty. Tu ładnie podkreślić biuścik, tam zakryć brzuszek i wydobyć talię... Hola, hola! A gdyby tak ciało przestało mieć mankamenty? Gdyby ciało stało się ciałem, po prostu, w którym nie trzeba doszukiwać się czegoś brzydkiego, co należy zakryć i czegoś ładnego, co należy podkreślić?
"Normalna kobieta, ale taką figurę można super ubrać. Sukienka rybka i wszyscy szaleją". Rzecz w tym, że kobiety nie ubierają się po to, żeby ktoś szalał na ich widok. Obcisłe sukienki możemy nosić niezależnie od tego, jak wyglądamy. Możemy też ich nie nosić. W końcu mamy w życiu inne cele, niż bycie oglądaną i podziwianą. I jeszcze jedno. Która kobieta jest w takim razie nienormalna?
"Za jakieś 10 lat docenisz swoje ciało i kobiecość, nauczysz się tego i poczujesz się atrakcyjnie i pewnie. Wiem to". A ja wiem, że "kobiecość" to coś więcej niż piersi i biodra. Że można być kobietą, mając krótkie włosy, małe piersi. Można być kobietą, nie mając włosów, nie mając piersi. Kobietą można być również wtedy, kiedy nie ma i nie miało się nigdy okresu. Wbrew temu, co głosi J.K. Rowling.
"Szkoda, że ma taki smutny wyraz twarzy". My, kobiety, nie musimy się uśmiechać, jeśli nie mamy na to ochoty. Nasze uśmiechy nie mają umilać czyjegoś dnia, a odpowiadać naszemu nastrojowi. Mówienie nam, że powinnyśmy się uśmiechnąć lub że uśmiechając się, wyglądamy o wiele atrakcyjniej, jest nie na miejscu. Czy ktokolwiek słyszał, żeby kobiety wołały za mężczyznami na ulicy: "hej, złotko, taki jesteś przystojny, a taki naburmuszony. No dalej, gdzie ten uśmiech?"? No właśnie.
"Jakie to zapasione i zaniedbane". No tak, w końcu jeśli ktoś nie nosi rozmiaru 36, jest gruby, a jeśli jest gruby, jest zaniedbany? Dbanie o siebie to termin, który ma dużo szersze znaczenie niż "bycie chudym". Dbanie o siebie to przestrzeganie zasad higieny, to aktywność fizyczna, która daje przyjemność, to robienie dla siebie miłych rzeczy – czytanie książek, słuchanie podcastów, granie w gry video, malowanie. Dbanie o siebie to również pozwalanie swojemu ciału odpocząć i troszczenie się o swoje zdrowie psychiczne. Owszem, można być grubym i o siebie nie dbać. Ale można też bym chudym i również tego nie robić.
"Biedna. Taka młoda, jeszcze nie rodziła, a piersi jak u kobiety karmiącej po 3 ciążach". Tym razem dostało się kobietom w ogóle: Billie Eilish (taka biedna), posiadaczkom dużych biustów, które nie są matkami (bo tylko ciąża usprawiedliwia posiadanie dużego biustu) i matkom (które już nigdy nie będą atrakcyjne, bo karmienie potomstwa zmieniło ich piersi). Rzecz w tym, że, po pierwsze, żadna z tych tez nie jest prawdziwa. Po drugie – dlaczego ktokolwiek w ogóle komentuje wielkość kobiecego biustu?!
Jeśli chcemy mówić o piersiach, mówmy o raku. Październik uznawany jest na całym świecie za miesiąc świadomości raka piersi. Z kolei 15 października przypada Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi. Zamiast oceniać Eilish przez pryzmat jej biustu (ona doskonale wie, że go ma!), lepiej poświęcić czas i energię na uświadamianie kobiet, że rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem u kobiet na świecie (25 proc.). Z jego powodu rocznie umiera ponad 500 tysięcy kobiet. I to jest coś, o czym trzeba mówić.