Blisko ciała. Bielizna dawniej i dziś
Najbardziej osobista część garderoby? Oczywiście bielizna. Trudno wyobrazić sobie bez niej życie, choć dziś nie służy, tak jak kiedyś, wyłącznie utrzymaniu ciepła i zapewnieniu wygody. Bielizna XXI wieku to coś więcej niż praktyczny kawałek tkaniny, dopasowanej do wymogów damskiej i męskiej klienteli, to także zaproszenie do zabawy, obiekt pożądania, fetysz. Wystawa "Undressed" w londyńskim muzeum Victoria&Albert pokazuje, jak elementy najbliższej ciału garderoby zmieniały się na przestrzeni wieków. I jak stopniowo wychodziły z ukrycia.
Wygoda czy estetyka?
Do połowy XX wieku wiele elementów bielizny szyto w domu, ręcznie, zajmowała się tym najczęściej służba lub wynajęte szwaczki, czasem panie domu albo ich córki. Dziś wszystko, co potrzebne, można kupić nie wychodząc z domu, niemal każdy element osobistej garderoby można zamówić z dostawą do domu. Masowa produkcja wyparła szlachetne tkaniny i perfekcyjne wykończenia, dała za to możliwość ogromnego wyboru fasonów, wzorów i kolorów. Choć nazwa „bielizna” pozostała w użyciu, biel już dawno została pokonana przez inne barwy. Nie ma też wymogu noszenia zestawów, moda pozwala na łączenie różnobarwnych elementów. Sto, dwieście czy trzysta lat temu byłoby to nie do pomyślenia! Na wystawie w Victoria & Albert można się przekonać, że nawet królowa Wiktoria miała w swojej szafie bieliźniane pantalony ze zgrzebnego lnu, bez jakichkolwiek ozdób, za to z praktycznymi pęknięciami z przodu i z tyłu.
Rewolucja w reformach
Zanim kobiety zaczęły nosić majtki, wbijały się w sięgające kolan, a czasem i kostek, pantalony. Noszone pod krynoliną i gęstymi halkami, zapewniały dokładne zamaskowanie nóg, co było kiedyś wymogiem dla skromnych panien. Tylko dzieci i młodsze dziewczęta mogły pozwolić sobie na ukazanie skrawka pantalonów pod krótszą spódnicą. Znacznie mniej zabudowane majtki pojawiły się dopiero po pierwszej wojnie światowej, ale dopiero w latach 40 i 50. ubiegłego stulecia na dobre zagościły w szafach. Stawiano wówczas na wygodę, a to wymagało nowych krojów i nowych tkanin. Przełomowe okazało się wynalezienie lateksu. Dzięki niemu majtki mogły być elastyczne i dobrze układać się na ciele. Początkowo nieco dłuższe, sięgające uda, stopniowo skracały się i zbliżały formą do dzisiejszych. Pierwszy pokaz majtek zorganizowała pod koniec lat 50. XX wieku firma Triumph, w latach 70. na rynek weszła ich skąpa wersja, czyli figi. Pierwszy model stworzył awangardowy projektant mody, Rudi Gernreicht. On też jako pierwszy użył tworzyw sztucznych do szycia odzieży i zaprojektował no-bra, czyli delikatny biustonosz w cielistym kolorze, wyglądający jak druga skóra.
Liczy się kształt
Bielizna od wieków pełni rolę praktyczną, ale jest też za pan brat z modą. Aktualne trendy mają ogromny wpływ na to, co dotyka naszego ciała. Nie inaczej było w przeszłości. Gdy modne były cienkie talie i obfite biodra, panie traciły oddech w zaciśniętych gorsetach, a pod sukniami nosiły krynoliny. Te pierwsze były mocno nakrochmalonymi halkami, ciężkimi i niewygodnymi w noszeniu. Usztywniano je dodatkowo, wplatając obręcze z lin. W latach 30. XIX stulecia w halki zaczęto wszywać fiszbinowe obręcze oplecione trzciną. Ich noszenie potrafiło być prawdziwą torturą! Krynolina w formie metalowej klatki została opatentowana w 1856 roku w Stanach Zjednoczonych, Anglii i Francji. Pomysł był nowatorski i został szybko spopularyzowany dzięki francuskiej cesarzowej Eugenii. Zmieniała się moda, zmieniały się też kształty konstrukcji noszonych pod sukniami. Im bliżej XX wieku, tym były mniejsze, lżejsze. Gdy przyszła moda na długą sylwetkę z wyraźnie zarysowaną tylną częścią sukni, elegantki mocowały sobie pod warstwami tkaniny mini-krynolinę, która gustownie unosiła fałdy sukni, by ułożyć je w pożądany kształt.
Gorsety
Temu samemu – nadaniu ciału odpowiedniej (czytaj: ponętnej) formy – służyły gorsety. Potrafiły wyszczuplić talię o kilkanaście centymetrów, uwypuklić biust i wyprostować plecy. Jednak ich noszenie wiązało się z dużymi niedogodnościami, na co zwracali uwagę lekarze. Kobieta mocno zasznurowana w gorset miała problemy z oddychaniem, nie była w stanie wykonywać swobodnych ruchów, a nawet siadać. Przypadki omdleń i zasłabnięć nie były wcale rzadkością.
Gorsety były w codziennym użyciu jeszcze na początku XX stulecia. Wyparły je biustonosze – o niebo łagodniejsze dla kobiet, a wciąż pięknie podkreślające ich kształty. O gorsetach nie zapomniano jednak całkowicie, ich wielki powrót nastąpił mniej więcej trzy dekady temu, między innymi dzięki francuskiemu kreatorowi mody Jean-Paul Gaultierowi. To on zaprojektował satynowy gorset dla Madonny na jej światowe turnee ‘Blond Ambition’ w 1990 roku. Od tamtego czasu gorsety regularnie pojawiają się na wybiegach i w kobiecych garderobach, coraz częściej jako widoczny element stroju.
Pierś naprzód
Pierwsze biustonosze noszone były już w starożytności, wtedy jednak przypominały raczej opaskę na piersi. Popularyzacja tej części garderoby przypadła na przełom XIX i XX stulecia, prototyp biustonosza wynalazł i opatentował (w 1859 roku) Henry Lesher. „Polepszacz biustu”, bo tak nazwano wynalazek, zbudowany był z drutu obciągniętego jedwabiem. Pierwszy odpowiednik współczesnego biustonosza został opatentowany w 1910 roku przez Mary Phelps Jacob, były to dwie trójkątne chusteczki połączone tasiemką. Prawdziwa ulga dla kobiet umęczonych ciasnymi gorsetami! Biustonosz – już bardziej skomplikowany i podkreślający kobiece wdzięki – zyskał sławę dzięki westernowi „Wyjęty spod prawa” z Jane Russel w roli głównej. To właśnie wtedy, w 1943 roku, po raz pierwszy zastosowano miseczki, które rozdzielały i unosiły piersi; aktorka wyglądała ponętnie, choć po premierze filmu skarżyła się, że biustonosz był koszmarnie niewygodny w noszeniu.
Bielizna kiedyś i dziś
Od tamtego czasu staniki przeszły długą drogę – dziś każda kobieta może wybrać nie tylko jest wygodny, ale też pasujący do jej charakteru, nastroju i potrzeby chwili. Biustonosze unoszą albo spłaszczają piersi, podkreślają je, powiększają, albo przeciwnie, umożliwiają ich optyczne zmniejszenie. Najlepsze są oczywiście te uszyte na miarę albo przynajmniej dopasowane przez profesjonalną ‘brafitterkę’. Noszenie biustonosza nie jest obowiązkiem, wiele kobiet rezygnuje z tej części garderoby. Jednak panie o dużym biuście powinny rozważyć dopasowanie dobrego stanika, to, jak podkreślają lekarze, potrafi znacznie odciążyć kręgosłup (piersi potrafią ważyć nawet do kilku kilogramów!).
Jedno jest pewne: dzisiejsza bielizna, w przeciwieństwie do tej sprzed kilkudziesięciu czy kilkuset lat, jest tak różnorodna, że każdy – i każda – znajdzie coś dla siebie.
_Wystawa "Undressed" w londyńskim V & A będzie otwarta jeszcze przez 5 miesięcy (do 12 marca 2017). Warto ją zobaczyć, bo to coś znacznie więcej zamknięte w gablotach majtki, biustonosze, gorsety i koszule nocne. Jest to także opowieść o kulturze, ludzkich przyzwyczajeniach i o przekraczaniu granic, o fantazjach i fetyszach. _