Bolesne stosunki i dyskomfort w miejscach intymnych? To może być "depresja waginy"
Czytając słowa "depresja waginy", większość kobiet przywołuje w pamięci pewien odcinek "Seksu w wielkim mieście", w którym Charlotte skarży się właśnie na tę dolegliwość. I chociaż brzmi to nieco zabawnie, to problem jest poważny. Jego fachowa nazwa to wulwodynia.
04.08.2017 | aktual.: 05.08.2017 09:56
Wulwodynia to schorzenie, które dotyczy głównie młodych kobiet i uniemożliwia im normalne funkcjonowanie. Objawia się dotkliwym bólem okolic intymnych nie tylko w trakcie stosunków seksualnych, ale także podczas codziennych czynności. Ból często stanowi podłoże depresji.
I chociaż wulwodynia jest jedną z najczęściej występujących chorób kobiecych, to w środowisku lekarskim (i nie tylko), wciąż mówi się o niej za mało. National Vulvodynia Association opublikowała ostatnio badania, które dowodzą, że na wulwodynię cierpi ponad 16 proc. kobiet. Więcej, niż na endometriozę (11 proc.) i raka piersi (12 proc.).
Przyczyny
Co w takim razie powoduje "depresję waginy"? Głównym winnym jest przerost jednego z nerwów w okolicy sromu lub znacznie zwiększona liczba zakończeń nerwowych w tym obszarze. Wulwodynia nie jest klasyfikowana jako choroba weneryczna, ale często społeczeństwo właśnie za taką ją uznaje. Kwestia zabezpieczenia i higieny mają w tym przypadku nic do rzeczy. Choroba ma przede wszystkim podłoże anatomiczne i genetyczne.
Kłopotliwa diagnoza
Niestety wulwodynia jest wyjątkowo trudna do wykrycia. Naukowcy z Harvard University dowodzą, że tylko 60 proc. kobiet zostało poprawnie zdiagnozowanych za pierwszym razem i otrzymało odpowiednią pomoc. - Czasami rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste. Jednak nie możemy go zaproponować, kiedy kobiety do nas nie przychodzą i wolą cierpieć w milczeniu - mówi mediom Dr Amanda Tozer, ginekolog z The London Clinic.
Choroba dotyka wszystkie kobiety, jednak najbardziej narażone są te w przedziale 18-25 lat. W przypadku wystąpienia objawów należy niezwłocznie udać się do ginekologa. Leczenie może nie tylko uratować nasze zdrowie, ale też samopoczucie i życie erotyczne.
"To twoja wina"
- Chroniczne schorzenie w każdym wydaniu powoduje stygmatyzację. A kiedy choroby nie widać, sprawa wygląda jeszcze gorzej - mówią specjaliści z Vulval Pain Society w rozmowie z "The Independent". - Kobietom chorym na wulwodynię często się nie wierzy, albo wręcz obwinia się je o pojawienie się schorzenia. To powoduje, że chore czują się gorsze i mniej kobiece - dodają naukowcy.
"Wulwodynia bardzo często uznawana jest za chorobę psychiczną i wymówkę dla unikania seksu. A schorzenie jest zupełnie realne" - czytamy w jednym z raportów NVA.