Blisko ludziBrawurowy wyczyn Pieńkowskiej. "Każda dobra żona tak by zrobiła"

Brawurowy wyczyn Pieńkowskiej. "Każda dobra żona tak by zrobiła"

Brawurowy wyczyn Pieńkowskiej. "Każda dobra żona tak by zrobiła"
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach
08.03.2019 14:21, aktualizacja: 08.03.2019 19:20

Popularna dziennikarka z zimną krwią wywiozła w bagażniku Leszka Czarneckiego. Psycholożka, Ewa Woydyłło w ogóle nie jest zaskoczona. – Zachowanie Pieńkowskiej wzbudziło poruszenie, bo zaangażowała się w spisek, który mógłby przerosnąć wiele innych kobiet – wyjaśnia.

Pod koniec ubiegłego roku do Leszka Czarneckiego dotarł przeciek, że służby specjalne zasadzają się na niego w związku z aferą GetBanku. Bankier, aby uniknąć zatrzymania, opracował strategię ucieczki. Duet Pieńkowska&Czarnecki perfekcyjnie wykonał plan, który mógłby zainspirować niejednego scenarzystę hollywoodzikich filmów akcji.

Zdaniem psycholożki dr Ewy Woydyłło-Osiatyńskiej, Pieńkowska, z punktu widzenia żony, nie zrobiła nic bulwersującego. – Każda dobra żona tak by zrobiła. Tylko niektóre nie wiedziałyby jak albo nieumiejętnie wykonałyby to zadanie. – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Misterny plan

Jak podała "Gazeta Finansowa" Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego próbowała zatrzymać bankiera, gdyż miał usłyszeć zarzut braku nadzoru nad Idea Bankiem. 57-latek postanowił użyć swojej karty przetargowej i 7 listopada złożył doniesienie do prokuratury, w którym był zapis jego rozmowy z szefem Komisji Nadzoru Finansowego. Urzędnik miał złożyć Czarneckiemu korupcyjną propozycję.

W międzyczasie bankier musiał przeprowadzić ze swoją żoną poważną rozmowę i ustalić, w jaki sposób spróbują przechytrzyć polskie organy ścigania. – Ona jest bystra i jeszcze do tego ma wysoki status finansowy, więc dysponuje dużymi możliwościami zorganizowania takiej ucieczki – komentuje Woydyłło.

Jak donosi "Puls Biznesu", zarezerwowanie biletów i wylot z polskiego lotniska nie wchodził w grę, ponieważ willa Czarneckich była obserwowana przez agentów od dłuższego czasu. Ponadto ochroniarz i jednocześnie kierowca Jolanty Pieńkowskiej okazał się być pracownikiem służb specjalnych.

Przechytrzyła agentów

Prezenterka, którą teraz śmiało możemy okrzyknąć mianem Jamesa Bonda w spódnicy, wsiadła w samochód i pod przykrywką wyprawy na spotkanie z koleżanką, wywiozła w bagażniku swojego męża z obserwowanego domu. Para zadbała o szczegóły. Aby zmylić agentów Czarnecki celowo zostawił w domu swój telefon z włączonym GPSem.

Według psycholożki, motyw zachowania Pieńkowskiej w niczym nie różni się od tego, jak postępują inne zakochane kobiety, które chcą pomóc partnerowi. - Różnicą jest tutaj jedynie skala czynu. Gdy mąż wraca pijany do domu i nad ranem nie jest w stanie podnieść się z łóżka, kobieta najczęściej dzwoni do jego szefa i sprzedaje mu zmyśloną historyjkę, np. że dziecko się pochorowało i on musiał jechać z nim do lekarza – opowiada Woydyłło.

Ukrywający się w bagażniku bankier dotarł do domu przyjaciółki swojej żony, skąd wyruszył w podróż do Berlina, a stamtąd wsiadł w pierwszy samolot do Miami. Agenci, nieświadomi sprytnej akcji Czarneckich, postępowali zgodnie ze swoim planem. Jak podaje "Puls Biznesu” następnego dnia mieli czekać na małżeństwo na warszawskim Okęciu. Para już wcześniej planowała wylecieć na krótki urlop do Izraela, o czym dowiedziały się służby specjalne.

Tak robią zakochane kobiety

Prezenterka do ostatniego momentu miała działać zgodnie z małżeńskim planem. Spakowała walizkę, wrzuciła telefon Czarneckiego do torebki i udała się razem ze swoim ochroniarzem na lotnisko. Agent miał związane ręce, ponieważ nie mógł w jej obecności powiedzieć służbom, że dziennikarka jedzie bez swojego męża.

Według "Pulsu Biznesu" Pieńkowska miała zostać zatrzymana na godzinę i przesłuchana. Jednak po publikacji artykułu rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych, zaprzeczył doniesieniom.

Ekspertka zauważa, że w imię miłości ludzie decydują się na kroki, na które w innych okolicznościach mogliby się nie zdecydować. – Jeśli kochamy, to chcemy się troszczyć o tę osobę. Zachowanie Pieńkowskiej wzbudziło poruszenie, bo zaangażowała się w spisek, który mógłby przerosnąć wiele innych kobiet – wyjaśnia.

Wychodzi obronną ręką

Patrząc na zajęcia, których podejmowała się Pieńkowska, jej mąż zapewne był przekonany, że plan wypali. 55-letnia dziennikarka od lat sukcesywnie budowała swoją karierę zawodową i wykonywała zawody wymagające dużej determinacji i odwagi. Była stewardessą, asystentką ambasadora USA, właścicielką agencji reklamowej oraz cenioną prezenterką telewizyjną.

Pieńkowska nie raz udowodniła, że potrafi działać pod presją czasu i wychodzić obronną ręką z kryzysowych sytuacji. Podczas prowadzenia "Wiadomości" mucha usiadła jej na nosie, lecz ona nawet nie drgnęła. Później okazało się, że nie chciała machać przed nosem ręką w obawie, że widzowie opacznie zinterpretują ten ruch i pomyślą, że lekceważy omawiany temat. "Stwierdziłam, że jak zacznę mówić, że Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowił pomóc emerytom, to wszyscy sobie pomyślą, że ja zwariowałam albo, że nic z tym podwyżek nie będzie" - wyjaśniła po latach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (464)
Zobacz także