Brwi cienkie jak kreseczki? Powrócą i to niebawem!
29.04.2019 12:19, aktual.: 29.04.2019 19:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sukces Jean i Jane Ford zaczął się od nietypowego zamówienia. Do ich sklepu z kosmetykami przyszła striptizerka, która szukała specyfiku na zaróżowienie sutków. Nie było czegoś takiego na rynku, ale pierwsza z sióstr powiedziała: "Wszystko wyprzedane. Jutro będzie dostawa, więc wpadnij”. Przez noc opracowały recepturę. Rozwiązywanie nietypowych problemów stało się podwaliną marki pań Ford.
Annie Ford-Danielson odwiedza Polskę po raz drugi. Tym razem przyjechała do Warszawy rozmawiać o programie charytatywnym Bold is Beautiful, który firma organizuje od kilku lat, a w Polsce startuje po raz pierwszy i będzie wspierać działalność fundacji Habitat for Humanity. Ale przy okazji rozmowy o szczytnych celach udało mi się zapytać Annie o kilka bardziej przyziemnych rzeczy. No i nie mogłam nie zacząć od legendy, która jest powtarzana od 1976 roku i ma w sobie więcej, niż ziarno prawdy.
Aleksandra Kisiel, Wirtualna Polska: Wchodzi striptizerka do sklepu z kosmetykami w San Francisco…
Annie Ford-Danielson:Jest 1976 rok i prosi o produkt, który sprawi, że jej sutki będą bardziej różowe. To nie początek kiepskiego kawału, a autentyczna historia. Moja mama Jean Ford i jej siostra bliźniaczka – Jane Ford założyły swój sklep w San Francisco, który wówczas nazywał się The Face Place. Sprzedawały kosmetyki w kiepskiej dzielnicy Mission District, która teraz jest bardzo modna i droga, a wtedy była tania, niebezpieczna i spod ciemnej gwiazdy. No więc do tego sklepu wchodzi ta słynna striptizerka. Szuka kosmetyku, który pozwoli zaróżowić sutki. Oczywiście nic takiego na półkach nie ma. Ale moja mama, najlepszy sprzedawca pod słońcem mówi: "Wszystko wyprzedane. Jutro będzie dostawa, więc wpadnij."
Wieczorem w wynajmowanym mieszkaniu mama i ciotka miały niezłą zagwozdkę. Stanęło na tym, że wrzuciły garść płatków róż do garnka, zalały wodą i gotowały tak długo, że czerwony płyn nieco zgęstniał. Potem przelały go do buteleczki z korkiem, moja mama – artystka narysowała kwiatek na etykiecie, napisała "Rose tint" i tak powstał pierwszy tint w historii kosmetyków. Później nazwany BeneTint jest jednym z naszych bestsellerów.
A historia o striptizerce, nie jest historią o striptizerce, tylko o kobietach i ich potrzebach i o tym, co jest podwaliną naszej marki: rozwiązywanie problemów. Przecież moja mama mogła powiedzieć, że nie ma takiego kosmetyku i odesłać dziewczynę z kwitkiem. Ale my nikogo nie odsyłamy.
Patrzę na wasze portfolio kosmetyków do brwi i myślę, że kobiety muszą mieć mnóstwo potrzeb i problemów. Tych produktów jest ponad 40!
Wiesz, lata wyrywania włosków, żeby mieć idealnie cieniutkie łuki, zrobiły swoje. Nic dziwnego, że dzisiejsze 30-40 latki wiecznie narzekają, że ich brwi są za cienkie, że trzeba je wypełnić. Choć ten boom na brwi to stosunkowo świeża sprawa, my mamy za sobą lata doświadczenia, bo już w latach siedemdziesiątych w naszym sklepie w San Francisco, robiłyśmy brwi. Dlaczego? Bo kobiety, które przychodziły do nas na zakupy, wychodziły ze świetnym makijażem i koszmarnymi brwiami. Coś trzeba było zrobić. Najpierw powstały brow bary, potem kosmetyki do użytku domowego. Ale ostatnie kilka lat to hossa, na jaką czekałyśmy od dawna. Bo świat w końcu nas dogonił i zrozumiał, że ładne brwi, to ładna buzia i świetne samopoczucie.
Dzisiaj nasza marka zatrudnia najwięcej kosmetyczek na świecie! Aż 90 proc. naszych pracownic to kobiety. I choć mamy facetów w drużynie i bardzo ich lubimy, skupiamy się przede wszystkim na wspieraniu i promowaniu kobiet. Przy eventach zatrudniamy kobiety – fotografki, kobiety dostarczające catering, kobiety – fryzjerki.
Ta hossa, o której mówisz, dla niektórych stała się obsesją. Na Instagramie widzimy mnóstwo dziewczyn z przerysowanymi, zbyt ciemnymi, wręcz karykaturalnymi brwiami. Nie masz wrażenia, że wam się to wymknęło spod kontroli?
Absolutnie nie! Wiesz uroda to taka działka, w której eksperymenty i poszukiwania są siłą napędową. Czy sama zdecydowałabym się na takie idealnie równe, bardzo grube brwi? Nie! Bo do mnie to nie pasuje. Ale dziewczyna, która je ma, albo to lubi, albo szuka pomysłu na siebie. I Benefit daje jej do tego narzędzia. Te same narzędzia, po które może sięgnąć fanka naturalnego looku, albo miłośniczka cienkich kresek retro. A swoją drogą, one wrócą i to pewnie już niedługo. W końcu trendy to koło i wszystko, co nowe, tak naprawdę jest stare. Także okładka brytyjskiego "Vogue" z Rihanną to przepowiednia, która niedługo się spełni! (śmiech)
Instagram to miejsce, w którym każdy może być, kim chce. I bardzo mi się to podoba! Jedyne ryzyko, gdy bawisz się makijażem, jest takie, że będziesz chciała upodobnić się do kogoś innego. Ja jednak wolę być sobą i chciałabym, żeby młode dziewczyny też wiedziały, kim są i jak to podkreślić. Hasło Benefit jest zdecydowanie niekomercyjne: "Śmiech to najlepszy kosmetyk". I my totalnie w to wierzymy! Dlatego w naszych reklamach nie ma celebrytek.
Bo wierzymy, że żeby czuć się dobrze, musisz przede wszystkim mieć dobry humor i być sobą, a nie Charlize Theron czy Jennifer Aniston. Benefit powstał po to, żeby kobiety mogły podkreślić to, co chcą podkreślić i skopać kilka tyłków jednocześnie dobrze wyglądając. A czy to będą cienkie brwi czy grube, czerwone usta czy czarne, to ich sprawa. Mnie nic do tego.
Moda na brwi zaczęła się w Beneficie. Ale potem dopadła wszystkich. Co czujesz, gdy widzisz, że inne marki kopiują wasze pomysły?
Wściekłość (śmiech). A tak na serio? Uważam, że kopiowanie to jednak forma pochlebstwa. Jeśli cię nie kopiują, to znaczy, że nie robisz nic godnego uwagi. A my jesteśmy "inspiracją" dla wielu marek. Taka kolej rzeczy.
Mówisz o inspiracji. Kto był dla ciebie największą inspiracją?
Moja ciotka, Jane Ford. Jest świetna, choć jest też moim najostrzejszym krytykiem. Chyba najbardziej lubię w niej to, że nie traci kontaktu z rzeczywistością i kiedy tego potrzebuję, mówi mi, jak jest. Ten kontakt z rzeczywistością i chęć jeszcze mocniejszego wsparcia kobiet leży u podstaw naszej akcji Bold is Beautiful. Kobiety są supersilne. Ale czasem potrzebują pomocy. I taką pomoc mogą dostać od organizacji charytatywnych, które wspieramy.
W Polsce jest to Habitat for Humanity — fundacja, która pomaga rozwiązywać problemy mieszkaniowe, robi remonty, buduje domy, które kobiety na życiowym zakręcie mogą wynająć za cenę niższą niż rynkowa. Mając dach nad głową, mogą skupić się na wychodzeniu na prostą.
A skoro o prostocie mowa, program działa następująco: przez cały maj Benefit przekazuje 100 proc. kwoty, jaką klientki płacą za usługę woskowania brwi w naszych Brow Barach, na rzecz Habitat for Humanity. Środki wydawane w Polsce zostają w Polsce i działają tutaj, na lokalnym rynku, dzięki ogromnej pracy wolontariuszy. My tylko dajemy narzędzia, najwięcej pracy wykonują same kobiety.
Ten tekst jest elementem naszego cyklu #ZadbanaPolka, w którym pokazujemy różne podejścia kobiet do dbania o siebie. Nie oceniamy, ale pomożemy ci w dokonywaniu codziennych wyborów, doradzimy ci jak żyć w zgodzie z hasłem WP Kobieta: "Jestem, jaka chcę być”. Więcej przeczytasz tutaj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl