Był gwiazdą kina czasów PRL. Co robi dziś Leszek Teleszyński?
Był prawdziwym gwiazdorem za czasów PRL. Kobiety pokochały go za rolę ordynata Waldemara Michorowskiego w filmie "Trędowata". Jego kariera zwolniła jednak znacząco po 2010 roku. Co dzieje się dziś z Leszkiem Teleszyńskim?
Leszek Teleszyński urodził się w 1947 roku. Od razu po maturze postanowił zdawać do krakowskiej szkoły teatralnej, którą ukończył w 1969 roku. Jeszcze w tym samym roku zadebiutował na scenie Teatru Ludowego w Krakowie. Potem przez kilka lat był związany również z Teatrem Narodowym i Teatrem Polskim w Warszawie. Jednak to role w filmach przyniosły mu dopiero prawdziwą popularność.
Kariera Leszka Teleszyńskiego
W 1971 roku Andrzej Żuławski zaprosił go do udziału w filmie "Trzecia część nocy", a rok później do filmu "Diabeł", co nie zdarza się temu reżyserowi, który zazwyczaj nie zatrudnia tego samego aktora dwa razy. Ogólnopolską sławę przeniosła mu jednak rola w ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza pt. "Potop". Teleszyński wcielił się tam w postać zdrajcy narodu, Bogusława Radziwiłła. "Zagrałem cynicznego arystokratę, który się bawi życiem. Teoretycznie Bogusław był straszny... To był zdrajca narodu, ale drań sympatyczny" – powiedział aktor o swojej roli w "Potopie".
Kolejna ważna rola w życiu aktora przyszła w 1976 roku. Zagrał wtedy postać ordynata Waldemara Michorowskiego w filmie "Trędowata". Historię jego zakazanego uczucia do Stefanii Rudnickiej pokochała wtedy cała Polska. W późniejszych latach Leszek Teleszyński zdecydował się również na pracę na planach serialowych. Przez 13 lat grał senatora Jerzego Kowalskiego w "Złotopolskich". Po zakończeniu produkcji podejmował się epizodycznych ról w serialach takich, jak "Na dobre i na złe", "Barwy szczęścia" czy "39 i pół".
Już nie zabiega o role
Potem jego kariera znacząco zwolniła. W wywiadach wielokrotnie przyznawał, że nie ma teraz zapotrzebowania na aktora starej daty takiego, jak on.
"Nie walczę o role, nie walczę o siebie... Reżyserzy najczęściej angażują tych, których po prostu znają, a ja nie jestem aktorem wciąż o sobie przypominającym i cały czas będącym pod ręką" – stwierdził Teleszyński z ostatniej rozmowie z Interią.
W Polskim Radiu powiedział również, że nie ma zamiaru się napraszać, a raczej czeka, aż role same do niego przyjdą.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl