Był księdzem. Zdradza, jak duchowni ukrywają partnerki
Wydawało się, że w jego przypadku decyzja o kapłaństwie była niezwykle przemyślana i trafiona. W pełni angażował się w życie parafii i przykładał do powierzanych mu obowiązków. Szybko zrozumiał jednak, że nie chce być dalej księdzem.
22.07.2024 | aktual.: 22.07.2024 10:28
Marcin Adamiec jest byłym księdzem, który nie ukrywa, że zrezygnował z posługi m.in. przez to, co dzieje się w Kościele. Mężczyzna chorował również na depresję, która miała ogromny wpływ na jego późniejsze decyzje. Długo musiał mierzyć się z nią sam, aż w końcu na jego drodze stanęła kobieta, w której się zakochał. W rozmowie z "Newsweekem" opowiedział m.in., co czuł, gdy kupował prezerwatywy.
Były ksiądz szczerze o zakupie prezerwatyw
Marcin Adamiec swoją przyszłą żonę poznał w kościele. Daria wzięła wówczas udział w wolontariacie, który organizował jeszcze jako ksiądz. Mężczyzna dobrze znał także jej rodzinę. Kiedy zrozumiał, że czuje do niej coś więcej, postanowił zaprosić ją na randkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To było już w momencie, kiedy podjąłem decyzję o odejściu. Ale jeszcze nie poinformowałem o tym biskupa. Czułem szczęście a z drugiej strony strach, że ktoś mnie zobaczy i będę miał problemy. Bałem się nie kościelnych konsekwencji, ale tego, że one mogą zagłuszyć rodzące się uczucie i zostanę znowu sam" - mówi.
Szybko ich związek wkroczył na kolejny poziom. Wówczas, jeszcze wtedy ksiądz, postanowił zaopatrzyć się w prezerwatywy.
"Wybrałem supermarket na drugim końcu miasta, opakowanie schowałem pod mnóstwem niepotrzebnych mi rzeczy, skierowałem się do kasy samoobsługowej… Serce mi biło jak szalone" - wspomina.
Przy okazji Adamiec zdradza także, w jaki sposób księża ukrywają swoje kochanki i partnerki życiowe.
"Część proboszczów żyje z kobietami, które pełnią role księgowych, kucharek, sprzątaczek. Jeśli relacja jest ukryta, nikt się z nią nie obnosi, nie ma reakcji biskupa. Dopiero kiedy ksiądz postanawia stanąć w prawdzie albo wycieka jakieś nagranie, następuje błyskawiczna reakcja kurii" - mówi w tym samym wywiadzie.
Księża chorujący na depresję
Marcin Adamiec otwarcie przyznaje, że chorował na depresję. Jego zdaniem z problemem tym mierzy się znacznie więcej duchownych, niż się wydaje.
"Uważam, że skala depresji wśród księży jest ukrywana. Co jakiś czas umierają młodzi księża i nikt nie wie dlaczego. W seminarium mieliśmy księdza, który był psychoterapeutą, miał kontakt z wieloma klerykami, którzy "pękali". On sam był z zamiłowania alpinistą. W któreś wakacje pojechał w Alpy i zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nikt nie zadawał dodatkowych pytań" - opowiada.
Kiedy sam potrzebował pomocy, udał się do biskupa po radę. Ten skierował go do jednego z klasztorów pod Rzeszowem.
"Ksiądz, z którym rozmawiałem, przekonywał mnie, że wcale nie miałem depresji, ale kryzys powołania, że Bóg wystawia mnie na próbę. Poczułem się, jak na przeglądzie auta" - zaznacza w "Newsweeku".
Czytaj też: Był księdzem. Mówi, dlaczego zrzucił sutannę
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.