W 1985 r. Kevin Sullivan, kanadyjski producent telewizyjny, zrealizował serial "Ania z Zielonego Wzgórza". Główną rolę powierzył Megan Follows, młodej gwieździe ekranu. I to był dla niej punkt zwrotny w karierze. Nie można tego powiedzieć jednak o Schuyler Grant, która zagrała pannę Berry. Swoje miejsce znalazła poza show-biznesem.
Dziś "Diana" ma 47 lat i jest instruktorką jogi. – Był czas, kiedy sądziłam, że joga to coś, co robią rodzice, by mnie skompromitować przed znajomymi. Ale 20 lat temu, kiedy cierpiałam z powodu kontuzji, zaczęłam ćwiczyć asany… I mnie oświeciło! – wyjaśnia wybór ścieżki zawodowej. W jodze jest tak dobra, że stworzyła własny styl i od 2001 r. uczy go innych. Jej szkoła Opening Kula Yoga Project robi furorę wśród nowojorczyków. Pytanie, czy joginka pamięta jeszcze swoje początki.
Wiosną 2017 r. "Ania z Zielonego Wzgórza" wróciła. Netflix wyprodukował odświeżoną wersję klasycznej historii. Okazała się strzałem w dziesiątkę. Uwspółcześniono ją nieco i widzowie oszaleli. Co ciekawe, mało brakowało, by Schuyler była częścią tego sukcesu. Jej koleżanka z planu Miranda de Pencier (Josie Pye) jest producentką "Ani, nie Anny". Propozycja była więc oczywista, ale na rozmowach się skończyło. Czemu? – Miranda chciała, bym została panią Stacy – opowiadała Grant "Vanity Fair". – Ja sobie tego nie wyobrażałam. Może za 20 lat? Wtedy wezmę rolę Maryli. Dla niej warto zrezygnować z emerytury – śmiała się. Prywatnie była aktorka jest mamą trójki dzieci.