Całe życie z kosmitami. Córka Shirley MacLaine o swoim dorastaniu
Rozpaczliwie zabiegała o miłość i akceptację rodziców. Dzieciństwo spędziła w Japonii, gdzie była wychowywana przez surową guwernantkę, której zarzuca, że nie nauczyła jej podążać za marzeniami. W poszukiwaniu szczęścia nie pomogła jej też znana matka. Dzieci Hollywood nie zawsze mają z górki – boleśnie przekonała się o tym Sachi Parker, córka Shirley MacLaine. O tym, jak trudno jest żyć w cieniu swojej matki, napisała w książce o przewrotnym tytule „Szczęściara!”.
21.06.2016 | aktual.: 21.06.2016 11:33
Sachi Parker raczej nie uważa, że los potraktował ją dobrze. Jej życie to wieczna tęsknota za matką, fantastyczną Shirley MacLaine, i nieustanne podejmowanie prób dorównania jej. Niełatwo jest dorastać w cieniu takiej gwiazdy i niełatwo czekać na rodzicielską troskę, a otrzymywać jedynie wygłaszane ze sceny zapewnienia o wsparciu i miłości. Shirley wierzyła, że jest dobrą matką i tak była przedstawiana w mediach. Słynne zdjęcie zrobione dla „Life”, na którym matka i córka mają założone na głowy sznury pereł i identycznie nadymają policzki, zdobi okładkę książki Sachi Parker o przewrotnym tytule „Szczęściara!”. To niezwykły poradnik o tym, jakim rodzicem nie być.
Pierwsza Oświecona rodzi córkę
Shirley MacLaine uważała (i wciąż uważa), że kosmici wybrali ją, aby poinformowała resztę świata o istnieniu życia poza naszą planetą. Przybysze mieli wpaść do niej tak po prostu, przechodząc obok. Rzekomo rozmawiała z nimi na ganku swojego domu w Malibu. Aktorka to do dziś wierna wyznawczyni ruchu New Age. Utrzymuje, że w poprzednim życiu przed 35 tysiącami lat mieszkała na Atlantydzie i była siostrą nadprzyrodzonego bytu imieniem Ramtha, który komunikuje się ze światem za pośrednictwem medium. To medium to ważna postać w świecie Shirley – wydaje jej dyspozycje, radzi, wpływa na nią i jej decyzje. Rzekome przeżycia z odległej przeszłości i możliwość spotykania się z przybyszami z innych planet sprawiły, że Shirley rości sobie prawo do nazywania się Pierwszą Oświeconą. Jej córka pisze w swojej książce, że w dzieciństwie nie miała powodu nie wierzyć w to, co Shirley opowiada. Nie pytała, dlaczego kosmici postanowili skontaktować się akurat z jej matką. Wiedziała przecież, że świetnie by się z nimi dogadała.
W schowku w swoim domu Shirley trzymała stary brązowy sejf, a w nim metalowe pudełko po ciastkach, które zawierało najważniejsze dla niej dokumenty. Wśród nich przechowywała telegramy, które ojciec Sachi wysyłał z kosmosu. Pokazała je córce w roku 1982, kiedy ta była młodą dziewczyną wpadającą nieustannie w fatalne związki. Sachi w rozpaczy pytała, co działo się między matką i ojcem, zakładając, że musiało stać się coś takiego, co rzutuje na jej emocjonalne relacje. Czytając przekazane przez matkę telegramy, dziewczyna nie znalazła odpowiedzi na swoje pytania, odkryła jednak wielką mistyfikację, która zaciążyła na jej życiu.
Mała Japonka
W roku 1959 jako trzylatka Sachi zamieszkała w Japonii. Wyjechała z ojcem, Stevem Parkerem, który w Kraju Kwitnącej Wiśni robił interesy. Shirley MacLaine nie miała czasu na zajmowanie się dzieckiem – właśnie dostała Oscara za rolę w filmie „Długi tydzień w Parkman” i zaraz miała wystąpić wraz z Jackiem Lemmonem w obrazie Billy’ego Wildera „Garsoniera”.
Dzięki temu, że Satchi zamieszkała w Japonii poznała język, kulturę i religię, które wpajała jej guwernantka Eguhi-san. Jej ojciec też czerpał chętnie z dobrodziejstwa kraju wiśni – miał japońską kochankę, z którą dziewczyna nigdy się nie zaprzyjaźniła, a konflikt między nimi zaostrzył się jeszcze bardziej, tym razem wokół spraw spadkowych, gdy Steve Parker umarł w 2001 roku.
Sachi do dziś jest przekonana, że japońskie wychowanie uczyniło wielkie spustoszenia w jej psychice. Wpajane jej – jak każdej młodej Japonce – pokora, uległość, równowaga, spokój, ukrywanie emocji i zakaz sprzeciwiania się woli rodziny doprowadziły do tego, że trudno jej było wyrażać siebie, podążać za marzeniami i walczyć o to, na czym jej zależało. W Japonii dorastała w wielkim głodzie bliskości matki i marzyła o wspólnych z nią chwilach.
Jak poznać kosmitę
Shirley i Steve poznali się w 1952 roku w barze na 45. Zachodniej. Ona balowała tam z chórzystkami po musicalu „Me and Juliet”, on wpadł na jednego drinka. Wyszli już razem i jeszcze tej samej nocy się zaręczyli. W sprawie ślubu mieli więcej rozsądku – odczekali dwa lata.
Początki kariery Shirley mogłyby posłużyć za scenariusz ckliwej hollywoodzkiej opowieści. Będąc skromną statystką nagle dostała wielką szansę, kiedy gwiazda spektaklu „Pajama Game” złamała nogę. Jej filmowym debiutem był żartobliwy film Alfreda Hitchcocka „Kłopoty z Harrym” (1954). Kiedy urodziła Steve’owi córkę, była już znana, a Hollywood stał się całym jej światem.
Drogi Shirley i Steve’a wkrótce rozeszły się, ale nie zupełnie. Choć żyli na innych kontynentach i widywali się raz lub maksymalnie dwa razy w roku (taką samą częstotliwość miały widzenia matki z córką), MacLaine bardzo szanowała i kochała męża. Ich relacje pozostały poprawne. Para postanowiła żyć w otwartym związku, pełnym szacunku, przyjaznych uczuć i wyrozumiałości i wspólnie wychować jedyną córeczkę. Tak też było, ale tylko do czasu.
Kosmiczny przekręt
Na początku znajomości Steve podarował Shirley książkę „A Dweller on Two Planets” („Mieszkaniec dwóch planet”). To napisana pod koniec lat 80. XIX wieku zapowiedź New Age, karmy, reinkarnacji, tuneli czasu, spirytualizmu i nowych wcieleń.
Jak wielki ta lektura miała wpływ na związek rodziców Sachi, okazało się, gdy w ręce dziewczyny trafiły telegramy z kosmosu. Okazało się, że Shirley przez lata wierzyła w istnienie stworzonego przez NASA klona swojego męża, i co miesiąc przekazywała mu 20 tysięcy dolarów na finansowanie amerykańskich badań kosmicznych.
Nagle jasne się stało, skąd Steve ma pieniądze na jachty, rezydencje, samochody i naprawdę wystawne życie. Trzeba było uświadomić to matce dyplomatycznie. Sachi było jej po prostu żal i wściekła była na ojca, że potrafił zbudować swój komfort na takim oszustwie. Sprawa zakończyła się rozwodem rodziców i odsunięciem córki przez ojca. W rezultacie, choć do wyprostowania relacji z czasem doszło, nie uwzględnił jej w swoim testamencie.
Kariera filmowa
Sachi bardzo pragnęła zostać aktorką i liczyła w głębi duszy na wsparcie matki. Ta jednak, jak się zdaje, robiła wszystko, by uniemożliwić córce start – zawiązywała spiski ze znajomymi producentami, knuła i intrygowała. Sachi udało się jednak zaznać filmowej przygody. Role, które grała, były jednak na ogół epizodyczne. Pojawiła się w „Powrocie do przyszłości” jako dziewczyna z parkingu. Zagrała też się też w filmach „Peggy Sue wyszła za mąż”, „Wigilijnym show” i „Witaj w domu, Roxy Carmichael” oraz w dwóch japońskich produkcjach – „Nishi no majo ga shinda” w 2008 roku i „Toiretto” w 2010 roku. Najwięcej jednak szczęścia dała jej gra w teatrze. Zanim do niego trafiła, walczyła o przetrwanie i musiała, będąc córką obrzydliwie bogatych rodziców, zarabiać na życie już od osiemnastego roku życia. Była kelnerką, instruktorką nauki jazdy na nartach i stewardessą linii lotniczych Qantas.
Skrzywdzona czy pragnąca sławy?
Spisana na kartach książki opowieść Sachi chwilami sprawia wrażenie mało obiektywnej. Autorka najwyraźniej uznała, że dla dobra narracji potrzeba odrobiny skandalu. Dużo i szczegółowo pisała o okrucieństwie ojca i gestapowskich metodach wychowawczych matki, ale także o braku zainteresowania rodziców, którzy na przykład zapomnieli o swojej piętnastoletniej córce, zostawiając ją na łaskę losu w zamkniętej na wakacje szkole.
Publikacja książki nie wstrząsnęła Shirley MacLaine. Aktorka stwierdziła z uśmiechem, że to wszystko literacka fikcja.
Zobacz także:
Urszula Dudziak o szczęściu w swoim życiu