Chemia w kremie
Retinol, koenzym Q10, kwas glikolowy, kolagen... Producenci zarzucają nas preparatami, zachwalając skuteczność poszczególnych składników. Który z nich działa najlepiej? I jak długo należy je stosować, aby efekty były naprawdę widoczne?
Retinol, koenzym Q10, kwas glikolowy, kolagen... Producenci zarzucają nas preparatami, zachwalając skuteczność poszczególnych składników. Który z nich działa najlepiej? I jak długo należy je stosować, aby efekty były naprawdę widoczne?
Retinol to witamina A w czystej postaci. W kosmetyce zastosowano ją po raz pierwszy w latach 70-tych XX wieku. Jak dotąd jest najlepiej zbadanym i najskuteczniejszym składnikiem preparatów przeciwzmarszczkowych, a ze względu na swoje działanie, nazywa się ją witaminą młodości.
Jak działa? Przede wszystkim stymuluje proces odnowy komórek skóry, a więc regeneruje ją, spłyca zmarszczki, pobudza produkcję naturalnego kolagenu i kwasu hialuronowego. Reguluje także pracę gruczołów łojowych i przyspiesza złuszczanie martwych komórek. Rozjaśnia przebarwienia, poleca się go więc osobom z plamami hiperpigmentacyjnymi.
Retinol występuje nie tylko w kremach, ale również serum, olejkach i balsamach. Na liście składników znajdziesz go pod różnymi nazwami: witamina A, aldehyd, kwas retinowy, octan retinolu, propian retinylu, polimitynian retinylu. Cała tajemnica tkwi w tym, że jest skuteczny dopiero w dawce 0,25 g, jednak producenci rzadko podają, jakiej ilości czystego retinolu użyli do wyprodukowania preparatu.
Czysta witamina A w komórkach skóry przekształca się w kwas retinowy, którego działanie jest nieco słabsze, dlatego na efekty stosowania, trzeba poczekać około 12 tygodni. Kobiety po 30. roku życia powinny sięgać po krem z retinolem dwa razy w tygodniu, po 35. roku, można używać go codziennie.
Produkty zawierające pro-retinol, nowoczesny eliksir młodości, przeznaczone są dla skóry dojrzałej. Spowalnia starzenie się skóry, przyśpiesza syntezę nowych włókien kolagenowych, przywracając skórze naturalną sprężystość i elastyczność. Skóra pozostaje głęboko zregenerowana i odżywiona.
Koenzym Q10 inaczej zwany ubichinonem ma działanie podobne do witaminy E, to znaczy, że zwiększa dotlenienie tkanek i jest silnym antyoksydantem. Zabija wolne rodniki i zapewnia skuteczną ochronę przed promieniowaniem UVA.
Jego poziom w organizmie wyznacza stopień starzenia się, dlatego koenzym Q10 nazywa się czasem biomarkerem starzenia. Po 30 roku życia jego ilość w organizmie spada poniżej normy, a co za tym idzie, skóra powoli traci zdolność do produkcji kolagenu, elastyny, staje się również bardziej podatna na uszkodzenia. Koenzym Q10 łatwo przenika do komórek skóry i pomaga jej się zregenerować.
Po kilku tygodniach regularnego stosowania (można go używać codziennie) drobne zmarszczki ulegają spłyceniu, skóra staje się lepiej nawilżona, elastyczna i jędrniejsza.
Kolagen, który naturalnie występuje w naszym organizmie, stanowi 1/3 całkowitej masy białek. Odpowiada za jędrność i odpowiednie nawilżenie oraz regenerację komórek. Ma wpływ na prawidłowe funkcjonowanie prawie wszystkich narządów w ciele, a jego niedobór powoduje przyspieszenie procesów starzenia.
Obecny w kosmetyku kolagen ma stymulować fibroblasty odpowiadające za produkcję białka w organizmie, a więc pomóc w naprawie zniszczonych tkanek i włókien.
Niestety najnowsze badania, przeprowadzone przez naukowców z Oxfordu wykazały, że kosmetyczny kolagen jest nieskuteczny, ponieważ jego cząsteczki zbyt duże, aby przeniknąć przez skórę. Biochemicy twierdzą, że nasza skóra nie przepuszcza przez swoją zewnętrzną warstwę białek tej wielkości. Mimo tych rewelacji, koncerny produkujące kremy z kolagenem utrzymują, że wielokrotne testy wykazały pozytywne działanie ich produktów.
Kwas hialuronowy również jest związkiem naturalnie występującym w naszym organizmie. To cukier złożony odpowiedzialny za wiązanie wody, czyli ochronę skóry przed wysychaniem i wiotczeniem. Oprócz tego zwalcza wolne rodniki i tworzy barierę przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi.
Zadaniem kremu z tym związkiem jest spowolnienie procesu starzenia przez uzupełnienie niedoborów kwasu obecnego w skórze. Testy potwierdzają, że nasz wygląd po regularnym stosowaniu kosmetyku poprawia się: skóra robi wrażenie młodszej, bardziej napiętej i elastycznej. Jednak cząsteczki kwasu hialuronowego zawarte w kremie nie przenikają przez skórę tak dobrze, jak te obecne w wypełniaczach wstrzykiwanych podczas inwazyjnych zabiegów. Dopiero takie stężenie jest w stanie realnie zmienić strukturę skóry i wymodelować twarz.
Kwas glikolowy to jeden z alfahydroksykwasów (AHA), które występują w naturze: są obecne w cytrusach, jabłkach i trzcinie cukrowej. Jak się okazuje, rozwiązuje również wiele problemów skórnych i dlatego jest szeroko stosowany w kosmetyce. Reguluje proces rogowacenia, nawilża, wygładza i uelastycznia skórę. Poprawia pracę gruczołów łojowych. W wyższych stężeniach pobudza do produkcji naturalnego kolagenu i elastyny, co przekłada się na zwiększenie gęstości i napięcia skóry oraz poprawę jej kolorytu, spłycenie zmarszczek i blizn. Podobnie jak w przypadku kwasu hialuronowego, zawarty w kremie poprawia kondycję skóry, jednak lepsze rezultaty są osiągane za pomocą zabiegów kosmetycznych z jego użyciem.
Kwas salicylowy ma działanie złuszczające, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybiczne i ściągające, dlatego w kosmetyce używa się go do zmywania, odświeżania i dezynfekcji naskórka. Przenika przez warstwę łojową, wnika wgłąb porów, oczyszcza je, pomaga więc zapobiegać tworzeniu się wyprysków. Jeszcze kilkanaście lat temu uważano, że jego długotrwałe stosowanie podrażnia skórę, okazuje się jednak, że to nieprawda. Kwas salicylowy zwiększa przenikanie do skóry innych substancji aktywnych, wobec czego świetnie przygotowuje ją do różnych zabiegów, np. dermabrazji. Dzięki niemu skóra lepiej absorbuje również składniki zawarte w kremach.
Progesteron to hormon żeński, który sprawia, że miesiączki są regularne. Jest on niezbędny do wystąpienia owulacji. Jego zadaniem jest przygotowanie macicy do zagnieżdżenia się komórki jajowej, a następnie do utrzymania ciąży. Zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS) to rezultat m.in. spadku poziomu progesteronu. Gdy jest go za mało, miesiączki stają się nieregularne, czasem mogą pojawiać się bardzo obfite krwawienia. Gdy kobieta jest w ciąży, niedobór progesteronu może doprowadzić do poronienia.
Kremy z progesteronem łagodzą objawy związane z zespołem napięcia przedmiesiączkowego oraz menopauzą m.in. drażliwość, zmiany nastroju, bezsenność, zawroty oraz migrenowe bóle głowy, nudności, bóle i obrzęki piersi, zaburzenia apetytu, problemy z koncentracją, nadmierne pocenie czy uderzenia gorąca. Kremy zalecane są również w łagodzeniu następujących dolegliwości: premenopauza, nieregularne krwawienia miesięczne, klimakterium, osteoporoza.
Kremem smarujemy okolice wewnętrznej powierzchni ramion oraz ud. Naturalny progesteron jest wchłaniany przez podskórną tkankę tłuszczową a następnie uwalniany do krwi.
Parabeny to nic innego jak konserwanty, których zadaniem jest przedłużenie trwałości kremu. Szacuje się, że są wykorzystywane w produkcji nawet 85 proc. kosmetyków obecnych na rynku. Nie dopuszczają do powstawania pleśni i blokują rozwój drobnoustrojów. Parabeny nie tylko bywają przyczyną alergii. Ostatnie alarmujące badania sugerują, że mogą być odpowiedzialne za rozwój raka piersi, dlatego warto zachować ostrożność i sięgać po kosmetyki, które nie zawierają tych związków.
Iga Plisek/(gabi), kobieta.wp.pl