Ciągnął psy za samochodem. Tak się teraz tłumaczy
- Do celu mieliśmy może 600 m, jechałem wolno przez dwie godziny. One powolutku szły, ale i po drodze odpoczywały - powiedział pan Józef. Mężczyzna przypiął psy do samochodu i ciągnął je za sobą. Nagranie ze zdarzenia wywołało burzę w sieci. Policja ukarała seniora mandatem.
19 maja w Pniówku dwa psy rasy cane corso uciekły z posesji, wykopując dziurę w ogrodzeniu. Ich właściciel, pan Józef, rozpoczął samodzielne poszukiwania. Gdy odnalazł psy, przypiął je linką do samochodu i tak wracał z nimi do domu.
Policja została powiadomiona o zdarzeniu przez zaniepokojonego świadka, który zauważył mężczyznę z okna. Do sieci trafiło nagranie, które wywołało falę krytyki.
"Liczę na surowy wymiar kary, zero pobłażliwości. To się w głowie nie mieści, jak tak można potraktować psy", "Dlaczego nie wziął ich do auta? To była forma okrutnej kary za ucieczkę. Nie powinien być właścicielem. Czy psy zabrano?" - brzmią komentarze.
"Pewnie pobiegły za suką"
Zdaniem pana Józefa, właściciela psów - Arona i Leosia, mogły one uciec za suką.
- Aron i Leoś to samce, pewnie pobiegły za suką. Tak mogło być w tym przypadku. Gdy się zorientowałem, że ich nie ma, objeździłem wszystkie miejsce w odległości 6 km od posesji. Szukałem ich nawet obok schroniska. Wreszcie je dojrzałem na ul. Orlej. Poszły w rzepak i im się drogi pomyliły - powiedział pan Józef w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
- Wszedłem tam, jeden leżał w kukurydzy, a drugi obok, pilnował go. Najpierw byłem zły, ale jak je zobaczyłem wszystko mi przeszło. Przytuliłem je, tak jak zawsze to robię, i wracaliśmy do domu - dodał.
Aby wrócić do domu, senior przypiął linkę do samochodu, by pociągnąć za sobą psy i powoli jechał w stronę posesji.
- Do celu mieliśmy może 600 m, jechałem wolno przez dwie godziny. One powolutku szły, ale i po drodze odpoczywały. To grzeczne stworzenia, nigdy nawet na nie głosu nie podniosłem - podkreślił.
"Przejdę parę metrów i brakuje mi powietrza"
Psy pana Józefa nie mieszkają z nim na jednej posesji. Mężczyzna zaznaczył w rozmowie z "Faktem", że mają odpowiednie warunki do życia, a on sam odwiedza je kilka razy dziennie.
- One mają tam spory obszar do biegania, mają kojec, dostęp do wody i jedzenia. Dzisiaj je tylko zamknąłem w kojcu, bo ta dziura, przez którą uciekły, nie jest jeszcze w pełni zabezpieczona - wyjaśnił.
Zapytany o komentarze w sieci, które pojawiły się pod nagraniem, odpowiedział, że są dla niego krzywdzące.
- Ja naprawdę kocham te psy, mam je od wielu lat. Niektórzy twierdzili, że mogłem je wziąć na linkę i iść pieszo, a ja się pytam: jaka to jest różnica? Czy one idą za samochodem, czy ze mną za rękę? Mnie jest trudno, bo mam rozrusznik serca, przejdę parę metrów i brakuje mi powietrza, zdrowy człowiek tego nie zrozumie - tłumaczył pan Józef.
- To była wyższa konieczność. Zdawałem sobie z tego sprawę, że to nie jest zbyt bezpieczne, humanitarnie nie wyglądało to dobrze, ale tu chodziło o przejście raptem 600 m, nic więcej - dodał.
Policja ukarała go mandatem w wysokości 100 zł za niedopilnowanie psów. Weterynarz, który zbadał czworonogi, nie miał zastrzeżeń co do ich stanu zdrowia. Sąsiedzi pana Józefa bronią go, twierdząc, że psy są dobrze traktowane i nie stanowią zagrożenia.
- Ten hejt, który wylał się w internecie, jest niesprawiedliwy - mówili mieszkańcy Pniówka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.