Co nowego u wielkich projektantów?
Niektórzy uważają, że moda to modelki, a nawet top-modelki. Jednak większość świata bałwochwalczą czcią otacza wielkich projektantów, których nazwiska są jak magiczne zaklęcia. Po zakończeniu szaleństwa, czyli modowych tygodni rozsianych po całym świecie wielcy projektanci zajmują się tym, co dla nich najważniejsze: promują nowe linie, zajmują się zdrowiem, albo oficjalnie dostają w swoje władanie miasto.
Niektórzy uważają, że moda to modelki, a nawet top-modelki. Jednak większość świata bałwochwalczą czcią otacza wielkich projektantów, których nazwiska są jak magiczne zaklęcia. Po zakończeniu szaleństwa, czyli modowych tygodni rozsianych po całym świecie wielcy projektanci zajmują się tym, co dla nich najważniejsze: promują nowe linie, zajmują się zdrowiem, albo oficjalnie dostają w swoje władanie miasto.
14 października burmistrz Nowego Jorku oficjalnie przekazał Ralphowi Laurenowi klucze do miasta oraz Nowy Jork we władanie. Wyróżnienie spotkało projektanta nie tylko w uznaniu za jego zasługi wobec świata mody, ale również za bycie biznesowym guru i filantropem. Ralph Lauren nie mógł sobie zażyczyć lepszej daty: właśnie otwierał flagowy butik z odzieżą dla pań na Madison Avenue, tego samego dnia ruszył jego pierwszy internetowy butik w Wielkiej Brytanii i obchodził swoje 71 urodziny. Lauren przejmował od Michael Bloomberga Nowy Jork, a oklaskiwały go m.in. Martha Stewart i Vera Wang – zapewne następne w kolejce po klucze.
Być burmistrzem Nowego Jorku, choćby na jeden dzień, to nie lada wyróżnienie, które wcześniej, w uznaniu zasług, spotkało Matkę Teresę, Nelsona Mandelę i Dalai Lamę. Duchowi przywódcy świata swego czasu otrzymali ten sam medal, który w czwartek dostał projektant od prostych dżinsów i koszulek polo. Moda może nie jest demokratyczna, ale Nowy Jork na pewno.
Jak widać starsze pokolenie projektantów nie odcina kuponów od kariery. Lauren przechodzi drugą młodość, a wielki Oscar de la Renta, mimo kłopotów ze zdrowiem, wcale nie zamierza oddać swej firmy we władanie młodszemu spadkobiercy. De la Renta to synonim luksusu, jego suknie to numer 1 i mundurek na oscarowych galach. Nawet jeśli hollywoodzka aktorka nie ma posągowej figury (co rzadko, ale się zdarza), de la Renta potrafi drapowaniami i cięciami stworzyć doskonałość na miarę.
Ostatnio projektant miał kłopoty ze zdrowiem i przeszedł operację rekonstrukcji stawu biodrowego. Brzmi nieciekawie, ale chirurdzy uważają ten zabieg za chirurgiczną kosmetykę i prognozują, że za kilka lat stanie się on obowiązkowym zabiegiem czekającym wszystkich od 50 lat wzwyż. Na Oskara czas przyszedł juz teraz, lecz projektant z zapałem przechodzi rehabilitacje, aby ukrócić wszystkie plotki, że przez biodro zasiądzie na laurach, a decyzje modowe w jego firmie zacznie podejmować były projektant Niny Ricci, Olivier Theyskens. „Nie może powtórzyć się taka sytuacja, jak za nagłej śmierci Yves Saint Laurenta, że zapanuje bezkrólewie”, martwią się zapobiegliwi z branży. Jednak rzecznik de la Renty ucina spekulacje: „Oscar czuje się rewelacyjnie i cieszy się doskonałym zdrowiem. Jego plan dnia nadal wypełniony jest po brzegi pracą i nie zanosi się na to by miało się to zmienić”.
POLECAMY: rel="nofollow">** Kontrowersyjna reklama bielizny
Równie wielki jak Oscar de la Renta, król butów Manolo Blahnik także nie myśli o tym, aby odejść w stan modowego spoczynku. Projektant właśnie wydał nową książkę o swej pasji pod oczywistym tytułem „Nowe buty Manola”. 4 października Blahnik podpisywał książkę w nowojorskim Neimanie Marcusie. Wielki projektant rozdawał uśmiechy, wysłuchiwał historii o butach i z wielkim zapałem składał swój podpis nie tylko na stronie tytułowej książek, ale też na szpilkach jego autorstwa, które przynosiły panie. Książka już została okrzyknięta bestsellerem.
Król szpilek pojawił się ostatnio w programie Marthy Stewart, gdzie zapewniał wszystkich, że życie zaczyna się przed siedemdziesiątką. Blahnik skrytykował platformy („okropne, w nich każda kobieca noga wygląda strasznie”), zapowiedział, że wybiera się do kina na nowy film o twórcy Facebooka i opowiadał jak dużo inspiracji dają mu stare amerykańskie filmy z Audrey Hepburn i Natalie Wood. Projektant raz jeszcze potwierdził fakt, że przechadza się w nowych modelach szpilek, aby sprawdzić czy dobrze leżą. – Robię to zwykle w zaciszu własnego gabinetu, a skoro ja mogę, to każda z Was może – zwrócił się Blahnik do widzów programów.
Jeśli chodzi o aktywność zawodową to spośród starszego pokolenia projektantów w cuglach wygrywa Karl Lagerfeld. Największy i najbardziej poważany dom mody na świecie to za mało dla cesarza. Karl musi mieć wyspę. Dyrektor artystyczny Chanel ma już konkretny plan i zapowiada, że będzie go konsekwentnie realizował. Plany pierwszej na świecie modowej wyspy są w trakcie przygotowań. Nie zabraknie tam miejsca dla 3 hoteli, kilkuset luksusowych rezydencji i najlepszych butików świata. Na wyspie będzie można zrobić zakupy, zrelaksować się, spędzić wakacje i wybawić na imprezie wśród największych gwiazd. Projekt ma zostać ukończony do 2014 roku.
Modowi mędrcy nie zasypiają gruszek w popiele, ale młodsze pokolenie projektantów też jest bardzo aktywne. Matthew Williamson postanowił powołać do życia nową, nieco tańszą linię sygnowaną własnym nazwiskiem. Nowa marka ma nazywać się „Muse by Matthew Williamson” i bazować na współpracy z Mariella Burani Fashion Group.
Pierwszy pokaz przewidziany jest na luty 2011. Dyrektor marki - Joseph Velosa widzi markę pomiędzy „Marc by Marc Jacobs”, a „See by Chloe”. Williamson, który tym roku zaprojektował damską i męską kolekcję wiosenną dla marki H&M. przyznał się, że dojrzewał do powołania linii przez 13 lat. Projektant uważany jest za jednego z najbardziej konsekwentnych twórców mody, a jego projekty pełne są kolorów i wygodnych zwiewności. Jednocześnie mają o bardzo dopracowaną formę, bez śladu przypadku.
POLECAMY: rel="nofollow">** Kontrowersyjna reklama bielizny