Coraz więcej takich kobiet w Polsce. "To jest zgroza"

Jak informuje "Polityka", od 15 lat spada liczba deklaracji o piciu alkoholu w ciąży. W jednym z sondaży zaledwie 7 proc. Polek przyznało, że zdarzyło im się sięgnąć po alkohol w stanie błogosławionym. Badania przeprowadzone przez lekarzy z warszawskiego Instytutu Matki i Dziecka wykazały jednak coś zupełnie innego.

Specjaliści zdecydowali się na analizę włosów świeżo upieczonych matek. Pobierając próbkę włosów po porodzie, mogli stwierdzić picie alkoholu w całym okresie ciąży.

Wyniki badań zespołu lekarzy pod kierownictwem dr Katarzyny Okulicz-Kozaryn pokazały, że alkohol w czasie ciąży piło 49 proc. badanych kobiet, w tym 11 proc. regularnie i w dużych ilościach.

- To jest zgroza. Jako ginekolog rozmawiam na ten temat ze swoimi kolegami i problem jest z kategorii narastających. Zmienia się również struktura społeczna pijących matek. Obecnie picie alkoholu w ciąży dotyczy całego przekroju społecznego; nie ma znaczenia status ekonomiczny i wykształcenie. Coraz więcej pijących matek to kobiety z wykształceniem średnim czy wyższym, dobrze sytuowane, świadome. Przynajmniej teoretycznie - powiedział "Polityce" dr Tomasz Maciejewski, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka.

Dzieci, które "przyjmują" alkohol razem z matkami, rodzą się pijane i "uszkodzone".

"Alkohol uszkadza mózg w taki sposób, że dziecko rodzi się z mniejszą ilością komórek mózgowych, w procesie tworzenia się struktur mózgowych dochodzi do migracji neuronów, które w efekcie »trafiają« do tych rejonów mózgu, w których nie powinny się znajdować, dodatkowo dochodzi do powstawania niewłaściwych połączeń neuronalnych" - brzmi naukowy opis wpływu alkoholu na mózgi noworodków.

Problem pijanych Polek jest powszechny. Coraz częściej zauważa się, że pijącymi są - wspomniane przez dr. Maciejewskiego, kobiety "z wykształceniem średnim czy wyższym, dobrze sytuowane, świadome". Ich uzależnienie doprowadza do rozwodów.

"Polityka" przytoczyła historię W., który niedawno złożył do warszawskiego sądu wniosek o separację. Przyczyną jest rozpad związku w wyniku choroby alkoholowej żony. Przed sądem postawił jednak trudne zadanie. To kobieta w średnim wieku, z wyższym wykształceniem i długim stażem na stanowisku kierowniczym, która na rozprawę przyjdzie zapewne trzeźwa albo w stanie wskazującym na trzeźwość.

- Do pracy jeździ samochodem, więc tak sobie ustawiała picie w ciągu dnia, żeby rano być we w miarę dobrej formie - stwierdził W.

Oprócz tego, co widzi w domu, nie ma dowodów na to, że żona jest uzależniona. Nigdy nie zatrzymano ją za jazdę "pod wpływem", w mieszkaniu nie dochodziło do awantur.

Od czego zaczął się jej problem? Od "zwykłego popijania wina".

- To było picie w stylu lubimy dobre wina, więc nie stronimy. Tyle że delektowanie się skończyło, a zaczęło ostre picie. W przypadku mojej żony głównie piwa. Myślę, że w ten sposób oszukiwała siebie i innych, że nie ma problemu. Tyle że tych piw było coraz więcej - wspomniał W.

Dziś kobieta pije ok. 200 piw miesięcznie, czyli dwa tys. rocznie. Do tego jeszcze tzw. wino do obiadu i wódka na imprezach. Jej mąż podejrzewa, że pije również w pracy.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.