Córka nie akceptuje nowego partnera mamy
Od 6 lat jestem samotną matką, sama wychowuję córkę, która idzie teraz do pierwszej klasy. Ojciec się nią nie interesuje, nie mają żadnego kontaktu. Kilka miesięcy temu poznałam mężczyznę.
Od 6 lat jestem samotną matką, sama wychowuję córkę, która idzie teraz do pierwszej klasy. Ojciec się nią nie interesuje, nie mają żadnego kontaktu. Kilka miesięcy temu poznałam mężczyznę. Po kilku spotkaniach poznałam Córkę z moim mężczyzną. Jeździmy do siebie na weekendy, jednak martwi mnie dziecka zachowanie. Nie chce żebym się z nim spotykała. Właściwie to z żadnym mam się nie spotykać. Jest zazdrosna o to, że mnie obejmie lub dotknie. Potrafi nawet go kopnąć. Nigdy tak się nie zachowywała. Tłumaczę jej, że kocham ją nad życie, że nigdy nic tego nie zmieni. Często płacze i już nie chce wyjeżdżać na weekendy. Wymyślamy wspólne zajęcia, gotowanie, rysowanie, gry. Wszystko żeby czuła, że jest dla nas ważna, jednak podczas zabawy zachowuje się normalnie, a gdy tylko dotknie mnie za rękę budzi się w niej agresja i płacz. Widzę jak bardzo mój mężczyzna się stara, żeby go zaakceptowała. We wrześniu planujemy razem zamieszkać, boję się, bo córka już wspomina, że nie chce jeździć do niego. Mówi czasem przykre
rzeczy, czasem mam ochotę skończyć znajomość, by jej nie krzywdzić. Czy to oznacza, że muszę już zawsze być sama? Bardzo proszę o kilka wskazówek dla nas. Może powinnam z nią iść do psychologa?
Myślę, że zbyt szybko doszło do poznania partnera, potem do wspólnych wyjazdów, a teraz za chwilkę do wspólnego zamieszkania. Nie pozwoliła Pani przyzwyczaić się małej do partnera, zaakceptować go, polubić, a to z pewnością ułatwiłoby akceptację jego u Pani boku. Nie wiem, czy równie szybko jak poznanie partnera, mała miała okazję obserwować go u Pani boku, widzieć czułe gesty, widzieć Panią przytulającą się… Proszę pamiętać, że rozstanie, brak kontaktu z ojcem, wyłącznie Pani u boku córki sprawiły, że w Pani ulokowała wszystko – uczucie, przywiązanie, poczucie bezpieczeństwa… Boi się, że ktoś mógłby być od niej ważniejszy, ktoś mógłby to zabrać, dla kogoś miałaby Pani być tak ważna jak dla niej. Nie ma w tym nic dziwnego i nic niepokojącego. Pyta Pani, czy rozstać się czy zostać w związku? Rozstanie to przecież sytuacja dla Pani trudna i taka, która będzie wiązała się z żalem, może nawet pretensją do córki i przede wszystkim taka , która burzy Pani wizję na szczęśliwe życie. Nie należy rezygnować z własnego
szczęścia z powodów przez Panią opisanych. Trzeba jednak pomyśleć, jak zniwelować napięcia i niechęć, które w małej pojawiły się. Zachęcałabym raczej do rozluźnienia więzi z partnerem na pewien czas, rezygnację z planów wspólnego zamieszkania i jednak stopniowania emocji, a dopiero, gdy mała „przekonała się” do partnera, zaakceptuje go, myśleć o wspólnym mieszkaniu. Nie myślę, by już na zawsze musiała być Pani sama, jednak uważam, że Pani córka powinna stopniowo poznawać Pani partnerów, przybliżać się do nich, akceptować i wreszcie z nimi i z Panią bywać. Ta sytuacja jest do uratowania, ale nie w tempie, które być może Pani chciałaby widzieć.
Krystyna Zielińska - psycholog dziecięcy i logopeda