ModaCzarna seria Naomi Campbell

Czarna seria Naomi Campbell

Kiedy w 1998 roku magazyn „TIME” obwieścił koniec ery supermodelek, a wiek wymuszał na Naomi Campbell stopniowe przejście na wybiegową emeryturę, brytyjska ikona mody musiała poszukać innego ujścia dla swojej energii. Skończyło się na siniakach, zadrapaniach, otwartych ranach i wielu gorzkich słowach.

05.06.2015 | aktual.: 05.06.2015 12:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy w 1998 roku magazyn „TIME” obwieścił koniec ery supermodelek, a wiek wymuszał na Naomi Campbell stopniowe przejście na wybiegową emeryturę, brytyjska ikona mody musiała poszukać innego ujścia dla swojej energii. Skończyło się na siniakach, zadrapaniach, otwartych ranach i wielu gorzkich słowach.

Temperament Naomi Campbell dał się we znaki jej opiekunom z agencji Elite już w 1993 roku, kiedy modelka miała zaledwie 22 lata i była u szczytu sławy. O co konkretnie chodziło? W oświadczeniu wyjaśniającym zerwanie kontraktu z Campbell reprezentanci Elite tłumaczyli, że „żadne pieniądze ani prestiż nie mogą usprawiedliwić znęcania się nad klientami i współpracownikami”. Agencja zapowiedziała, że nie wróci do współpracy z Brytyjką, choćby była „ostatnią modelką na Ziemi”. Elite, rzecz jasna, słowa nie dotrzymało – chodziło w końcu o dziewczynę wartą miliony funtów – ale ostrzeżenie poszło w świat.

Pięć lat później, w 1998 roku, Naomi leciała ze swoją asystentką, Georginą Galanis, na plan zdjęciowy filmu „Prisoner of love”. Po dotarciu do hotelu w Toronto atmosfera między kobietami była napięta – przejście przez kontrolę celną na lotnisku trwało wyjątkowo długo, co rozzłościło Naomi. Dziewczyny zamówiły jedzenie do pokoju i wyglądało na to, że nerwy rozejdą się po kościach, ale wtedy wybuchła kłótnia. Campbell złapała asystentkę za gardło i zaczęła nią potrząsać. Awantura została przerwana na kilka minut, gdy do apartamentu zapukał room service, ale po zamknięciu drzwi modelka kontynuowała swój atak, bijąc Galanis telefonem po głowie. Zakrwawiona i zapłakana kobieta wybiegła na korytarz, wzywając pomoc.

Trzy miesiące później supermodelka została oskarżona o napaść. Campbell przyznała się do winy i wyraziła skruchę, co w połączeniu z jej brakiem kryminalnej przeszłości przekonało sędziów, by skazać ją jedynie na obowiązkowe zajęcia z technik radzenia sobie ze złością. Wytoczona przez Galanis sprawa cywilna zakończyła się ugodą, której szczegóły nie zostały ujawnione.

To jednak był jedynie początek czarnej serii Naomi Campbell. W 2000 roku modelka została oskarżona o napaść przez swoją sekretarkę, Vanessę Frisbee – sprawa została jednak odrzucona przez brytyjski sąd. Podobnie było z zarzutami Simone Craig, kolejnej asystentki, która twierdziła, że Campbell przetrzymywała ją jako zakładniczkę w hotelu w Los Angeles. W 2004 roku modelka wdała się w bójkę ze swoją nowojorską gosposią, Millicent Burton, dla której afera zakończyła się opuchlizną i siniakami na twarzy. Co na to wszystko Naomi? Supermodelka do kolejnych oskarżeń podchodziła nonszalancko, co udowodniła, pozując paparazzi w t-shircie z napisem „Naomi hit me… And I loved it”.

Modelce nie było jednak do śmiechu po kolejnym incydencie z gosposią. W 2006 roku Naomi rzuciła w głowę Any Scelevino telefonem, w rezultacie czego pokojówka wylądowała w szpitalu, gdzie założono jej cztery szwy. Campbell przyznała się do winy i została skazana na pięć dni prac społecznych w amerykańskim odpowiedniku Sanepidu, w ramach których ikona mody myła podłogi, okna i toalety. Mało wdzięczne zadanie nie wpłynęło na jej dopracowane stylizacje – ostatniego dnia Campbell stawiła się w pracy w cekinowej sukni od Dolce&Gabbana.

Po kolejnych oskarżeniach ze strony współpracownicy – Amanda Brack twierdziła, że Naomi „napadła na nią na trzech kontynentach” i wrzuciła jej paszport do hotelowego basenu – modelka wspięła się na wyżyny swojej nieobliczalności. W 2008 roku Brytyjka została wyprowadzona w kajdankach z samolotu linii British Airways na londyńskim Heathrow. Powód? Modelka wściekła się, bo zaginęła jej walizka. Campbell zaatakowała pilota samolotu, a po przyjeździe policji… opluła funkcjonariuszy. Tym razem skończyło się na ponad 2 tysiącach funtów grzywny, dwustu godzinach prac społecznych i dożywotnim zakazie latania British Airways.

Wymierzone przez sądy kary za liczne ataki na pewno były dla modelki mniej dotkliwe niż związana z nimi fala złego PR-u. O Naomi Campbell w swoim czasie mówiło się częściej ze względu na jej kolejne konflikty z prawem, a nie modelingowe osiągnięcia. Czy modelka nauczyła się kontrolować złość na zajęciach, na które została skazana? Czy może sama zrozumiała, że rzucanie w ludzi telefonami jest trochę 2004? Wiemy na pewno, że Naomi się uspokoiła – 44-letnia gwiazda obecnie skupia się na rozwoju swojego telewizyjnego formatu „The Face”, gra w serialu „Imperium” i udziela się charytatywnie. Jak wyznała w wywiadzie dla „Vogue’a”, zrozumiała, że „milczenie jest dobre”. Tak trzymać, Naomi!

Mateusz Farenholc
Redaktor działu urody Fashion Post. Mimo że w temacie kosmetyków stawia na minimalizm i klasykę (jego ulubione marki kosmetyczne to Listerine, Carmex i Biały Jeleń), skrupulatnie googluje nowe tematy i umacnia swoją pozycję urodowego eksperta.

[

]( http://fashionpost.pl/ )

Źródło artykułu:Fashion Post
naomi campbellmodamodelki
Komentarze (9)