Czeski sposób na koronawirusa. Poluzowują, gdy reszta Europy zaostrza zakazy
Czeskie władze pozwalają obywatelom na spacery i zamierzają niedługo otworzyć niektóre punkty usługowe. Ponadto trwają testy tzw. inteligentnej kwarantanny, dzięki której zarażeni będą mogli opuszczać domy. Joanna Drozdz mieszka w Czechach i o ile pierwszy pomysł pochwala, o tyle w drugim dostrzega spore zagrożenie.
10.04.2020 | aktual.: 10.04.2020 14:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W momencie, gdy większość europejskich krajów przygotowuje się na szczyt epidemii i wprowadza kolejne obostrzenia mające na celu walkę z koronawirusem, czeski rząd zapowiedział, że jeszcze przed Wielkanocą zostaną zliberalizowane niektóre środki bezpieczeństwa.
Czesi łagodzą obostrzenia związane z koronawirusem
"Chcielibyśmy jak najszybciej wrócić do normalnego życia sprzed koronawirusa. Myślę, że łagodzenie mogłoby się zacząć od różnego rodzaju usług" – ogłosił publicznie premier Andrej Babiš.
Zobacz także
I tak Czesi na dniach będą mogli zrobić zakupy w niewielkich sklepach obuwniczych czy papierniczych oraz skorzystać z małych obiektów sportowych, a po świętach prawdopodobnie zostaną otwarte niektóre salony kosmetyczne. "Kobiety docenią, jeśli będą mogły pójść do kosmetyczki albo do fryzjera. Ale musiałoby to działać jak na przykład u dentysty – w pomieszczeniu byłaby tylko fryzjerka i jej klientka, oraz oczywiście u fryzjerki musiałby być stwierdzony negatywny wynik testu na koronawirusa" – dodał premier Andrej Babiš.
Pomysł podoba się Joannie Drozdz i Ewelinie Polus, które od kilku lat mieszkają w Pradze. – To dobre rozwiązanie, bo Czesi obawiają się o swoje biznesy, miejsca pracy. Ten aspekt jest chyba częściej poruszany w rozmowach niż sam strach przed zarażeniem – twierdzi Ewelina Polus.
Kobieta zauważyła, że wiele restauracji szuka sposobów na przetrwanie w tych trudnych czasach i np. wydaje jedzenie na wynos, przez specjalnie okienka. W dużych czeskich miastach widok osoby niosącej torbę z zapakowanym jedzeniem nie jest dziś niczym nadzwyczajnym. Co ciekawe na wynos serwowane jest również…piwo.
– Czesi chyba nie wytrzymaliby bez piwa – śmieje się Ewelina. – Tradycja picia piwa jest tak silnie zakorzeniona i pielęgnowana, że wielu obywateli poczuwa się do obowiązku kupienia go w lokalnych browarach i tym samym wsparcia ich w przetrwaniu trudnego okresu. Powstała nawet specjalna aplikacja, dzięki której można zlokalizować miejsca, gdzie sprzedawane jest piwo na wynos – tłumaczy Ewelina.
Rządzący w Czechach wychodzą z założenia, że poluzowanie obostrzeń choć trochę rozwiąże problem gospodarczy, ale również i psychologiczny. Stwierdzono, że odizolowanie mieszkańców może negatywnie wpłynąć na ich samopoczucie w dłuższej perspektywie. Tutaj warto wspomnieć, że Czesi i tak cały czas mogą wychodzić z domu na spacery.
– Widzę ludzi w parkach, na ulicach. Nie chodzą dużymi grupami, ale ogólnie jest sporo spacerowiczów – mówi Ewelina, która cieszy się, że może w każdej chwili wyjść i zrelaksować się na świeżym powietrzu. – Nie mam balkonu w mieszkaniu i nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć jeszcze możliwości przejścia się po parku czy wzdłuż chodników – tłumaczy.
Tak samo uważa Joanna Drozdz, która nie kryła zszokowania, gdy powiedziałam jej, że w Polsce wprowadzono zakaz wchodzenia do lasów. – Myślę, że to przesada, i że są o wiele skuteczniejsze metody ochrony niż zakazanie ludziom spacerowania w bezpiecznych odległościach – mówi 35-latka w rozmowie z WP Kobieta.
Zasłonięte wszystkie nosy i usta
Jedną z podstawowych metod zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa w Czechach jest nałożenie na wszystkich mieszkańców obowiązku zakrywania ust i nosa w momencie wyjścia z domu. Warto zaznaczyć, że ten wymóg jest nietypowy biorąc pod uwagę liczbę zarażonych. W 10-milionowych Czechach jest prawie taka sama liczba zarażonych, co w Polsce.
Od razu nasuwa się pytanie, skąd Czesi mają tak duże ilości maseczek, aby każdy obywatel mógł mieć do nich swobodny dostęp. – To nie muszą być maseczki. Można zasłonić się szalikiem, chustą, skrawkiem materiału. Nie jest istotne czym, tylko aby każdy miał zasłonięte usta i nos – doprecyzowuje Joanna Drozdz.
I jak się okazuje, to właśnie to obostrzenie jest wnikliwie kontrolowane przez policję. – Byliśmy z mężem w lesie. Mieliśmy na twarzy chusty, które w pewnym momencie nam się zsunęły. Zobaczyła to przejeżdżająca policja i przez szybę nakazała nam ponownie zasłonić usta – wspomina Joanna Drozdz.
Czesi już zrozumieli, że maseczka nie służy ochronie zdrowych osób, lecz ma za zadanie ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Prof. Krzysztof Pyrć mówi wprost. – Musimy przede wszystkim starać się zabezpieczać osoby zakażone i tym samym zmniejszać częstotliwość zakażeń. Jeśli nagle zachoruje duża liczba osób, to wtedy maleją szanse, że każdy otrzyma odpowiednią pomoc – stwierdził wirusolog w rozmowie z WP Kobieta i zapewnił, że nawet bawełniana maseczka uszyta z prześcieradła może zmniejszyć szanse na zarażenie drugiej osoby.
Mapa poruszania
Jednak to niejedyna kwestia, w której nasi sąsiedzi przodują. Od 30 marca w niektórych regionach kraju trwają testy tzw. inteligentnej kwarantanny. System opiera się na lokalizowaniu każdego ruchu zakażonego człowieka w ciągu ostatnich pięciu dni. Dane są pozyskiwane na podstawie informacji ze smartfonu i z karty płatniczej.
Dzięki temu będzie można dokładnie określić, z kim zakażona osoba miała styczność w ostatnich dniach, a ludzi, z którymi była w osobistym kontakcie, objąć chwilową kwarantanną, w trakcie której w ciągu trzech dni zostaną oni poddani testom na koronawirusa.
Pomysł jest innowacyjny i w pierwszej chwili można odczytać go jako miły gest rządzących, którzy chcą wyjść na ratunek zakażonym, a tym samym dać im możliwość wyjścia z czterech ścian i polepszyć funkcjonowanie gospodarki. Jednak sami mieszkańcy Czech jak na razie podchodzą sceptycznie do tej metody. – To może być zbyt duża inwigilacja. Nigdy nie wiadomo, co się stanie z tak wrażliwymi danymi. Zawsze istnieje ryzyko, że dostaną się w niepowołane ręce – twierdzi Ewelina Polus.
– Oj nie. Wolałabym już przesiedzieć w domu te dwa tygodnie, niż udostępniać informacje z mojego telefonu czy konta bankowego – dodaje Joanna Drozdz pomimo tego, że czeskie władze zapewniają, że dane będą wykorzystywane wyłącznie do sporządzenia precyzyjnej mapy poruszania się pacjenta, który jednocześnie musi wyrazić na to zgodę.
Czechy jako jeden z pierwszych krajów w Europie zaczynają ratować swoją gospodarkę, choć pandemia nie ustępuje. Być może i u nas w przyszłości zostaną wprowadzone podobne rozwiązania. Polska zamknęła swoje granice tuż po Czechach, a ponadto właśnie na wzór czeski działają u nas tzw. godziny dla seniorów w sklepach i aptekach. Od 16 kwietnia zacznie również obowiązywać nakaz zasłaniania twarzy.