Blisko ludziCzy Polki lubią rolników?

Czy Polki lubią rolników?

Ze statystyk wynika, że kobiety masowo uciekają ze wsi, gdzie przybywa kawalerów bezskutecznie czekających na „drugą połówkę”. Jednocześnie do programu telewizyjnego, w którym rolnicy szukają żony, zgłasza się blisko dwa tysiące zainteresowanych nimi pań. To pokazuje, jak trudnym zadaniem jest znalezienie odpowiedzi na tytułowe pytanie.

Czy Polki lubią rolników?
Źródło zdjęć: © 123RF

19.05.2015 | aktual.: 19.05.2015 15:58

Ze statystyk wynika, że kobiety masowo uciekają ze wsi, gdzie przybywa kawalerów bezskutecznie czekających na „drugą połówkę”. Jednocześnie do programu telewizyjnego, w którym rolnicy szukają żony, zgłasza się blisko dwa tysiące zainteresowanych nimi pań. To pokazuje, jak trudnym zadaniem jest znalezienie odpowiedzi na tytułowe pytanie.

Program „Rolnik szuka żony” okazał się jednym z największych telewizyjnych hitów ostatnich lat, a jego sukces zaskoczył nawet twórców show. Losy kilku facetów, którzy liczyli na znalezienie kobiety pragnącej dzielić z nimi życie na wsi, oglądało średnio 3,6 mln widzów. Kandydatek na żonę też nie brakowało – do programu zgłosiło się blisko dwa tysiące Polek.

Nie zraziły ich nawet krytyczne komentarze feministek, na przykład Magdaleny Środy. - W normalnych warunkach trudno byłoby zrozumieć, dlaczego przed tym seksistowskim programem zasiada kilka milionów widzów. Choć niewątpliwie rolnicy mają problem ze znalezieniem osób do brudnych robót, takich jak: skubanie pierza, sprzątanie, mycie garów. Tradycyjna żona jest do tego najlepsza. Rolnik dziś jest bardzo nowoczesny, obsługuje wiele maszyn, ale jego wypasione (bo takie są w programie) gospodarstwo potrzebuje żony, czyli osoby do prac, którymi rolnik gardzi - napisała Środa na łamach „Gazety Wyborczej”.

Walka o lepsze życie

Duże zainteresowanie rolnikami z telewizyjnego programu może zaskakiwać, ponieważ od wielu lat panuje przekonanie, że mieszkający i pracujący na wsi mężczyźni mają coraz większy problem ze znalezieniem partnerek.

Taką tendencję potwierdzały m.in. badania prof. Joanny Sawickiej ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Z jej obserwacji wynikało, że kobiety z małych miejscowości znacznie chętnie przenoszą się do miast, zwykle na studia, i tam już zostają. - Dziewczyny ze wsi walczą o lepsze życie, dla nich zostanie na roli jako córka albo żona rolnika to praca cięższa niż praca mężczyzny-rolnika. W małżeństwach nadal panuje bardzo silny tradycyjnym podział ról między płciami. Kobieta ma na głowie cały dom, dzieci, często rodziców lub teściów, gotowanie, sprzątanie, wychowywanie dzieci itp., plus swoją część prac w gospodarstwie. Dlatego często matki – świadome tych obciążeń – robią wszystko, żeby ich córki miały lepsze życie, czyli żeby nie wyszły za rolnika i nie zostały na wsi - tłumaczy w „Newsweeku” dr Amanda Krzyworzeka z Istytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW.

Z kolei, według ekspertów, przywiązani do tradycyjnej pracy na roli faceci niechętnie opuszczają rodzinne strony, a w dodatku wykazują znacznie mniejszą chęć do zdobywania wykształcenia. Jeszcze do niedawna ich sytuację ratowały Ukrainki, które masowo przyjeżdżały do pracy w polskich gospodarstwach i często związywały się z rolnikami. Jednak po otwarciu granic, nasz kraj stał się dla nich tylko tranzytem w drodze na Zachód.

Blaski i cienie

Nie da się ukryć, że związek z rolnikiem jest dla wielu kobiet poważnym wyzwaniem. Przekonała się o tym Matylda, która kilka lat temu wyszła za właściciela dużego gospodarstwa pod Kielcami. - Kocham go, ale nie wiem, czy drugi raz podjęłabym taką samą decyzję - przyznaje. - Męża nie ma prawie przez cały dzień w domu, a jak się pojawia to jest tak zmęczony, że kładzie się od razu spać, tym bardziej, że musi wstać wcześnie rano. Nie możemy wyjechać na wakacje, bo w sezonie letnim mamy najwięcej roboty, poza tym nie miałby kto zająć się zwierzętami – opisuje.
- Nigdy nie związałabym się z rolnikiem, bo kilku znam i wiem, jak to wygląda. Przez cały tydzień praca od rana do wieczora, a w weekendy wyjazdy na giełdę owocowo-warzywną albo po części do traktora - dodaje Daria.
- Moja przyjaciółka wyszła za rolnika i nie zazdroszczę jej. Rano wyszykowanie dzieci do szkoły, później gotowanie obiadu dla męża i jego ukraińskich pracowników, sprzątanie, lekcje z dziećmi, kolacja, a w międzyczasie musi jeszcze pilnować czereśni przed szpakami, grabić gałęzie po cięciu drzewek, przebierać jabłka w przechowalni i pielić ogórki. Dziękuję, wolę męża w biurze i mieszkanie w bloku – deklaruje z kolei Weronika.

Dużym problemem wśród wiejskich chłopaków jest również nadużywanie alkoholu, co również działa zniechęcająco na potencjalne partnerki. - Wystarczy przejechać się po Polsce, by zauważyć, że centralnym miejscem życia towarzyskiego na wsi jest sklep z tanimi winami – twierdzi Ewa.

Jednak na wsi jest znacznie więcej mężczyzn w wieku produkcyjnym niż kobiet. I to mężczyzn wolnych, do wzięcia od zaraz. Czekających na swoją druga połowę nawet po 20 - 30 lat - podaje "Agrobiznes".

Nowy typ rolnika?

Według stereotypowych przekonań mężczyzna ze wsi nie ma specjalnych ambicji edukacyjnych. Czy tak jest naprawdę? Jak wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Martin&Jacob, zrealizowanych na zlecenie banku BGŻ, współczesny rolnik jest człowiekiem coraz lepiej wykształconym. Blisko 60 proc. z nich ma wykształcenie minimum średnie, a prawie 70 proc. gospodarstw jest zarządzanych przez ludzi stosunkowo młodych.

Może zatem sukces programu „Rolnik szuka żony” to zwiastun zmian w podejściu kobiet do facetów pracujących w polu, oborze czy sadzie? - Nie mam nic przeciwko związkowi z rolnikiem. Znam pewnego pana, którym sama bym się chętnie zainteresowała. Nie dość, że przystojny, to jeszcze wykształcony i oczytany. Można z nim pogadać na każdy temat. Zdecydowanie nie jest to chłop z powieści Reymonta – przekonuje Monika.
Nie zgadza się ze stereotypowymi opiniami na temat współczesnych rolników. - Wielu z nich to skuteczni przedsiębiorcy, znający świat, świetnie radzący sobie w internecie, który dzisiaj jest przecież dostępny nawet na wsi zabitej dechami – tłumaczy.

Przykładem takiego „nowego typu” może być jeden z uczestników pierwszej edycji programu „Rolnik szuka żony”, 27-letni Paweł Szakiewicz, sołtys z podbraniewskich Szylen (na zdjęciu). Ma wyższe wykształcenie (ukończył Akademię Wychowania Fizycznego) i jest jednym z najmłodszych sołtysów w Polsce. Otrzymał tytuł najbardziej innowacyjnego młodego rolnika kraju, interesuje się sportem, i polityką (szczególnie europejską). W wolnym czasie biega, gra w piłkę nożną, tenisa ziemnego, squasha, pływa, jeździ na rowerze oraz chętnie odwiedza modne trójmiejskie kluby.

Rafał Natorski/(gabi)/WP Kobieta

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)