Depresja, romanse z miliarderami, obłęd. Pierwsze damy i ich sekrety
Niegdyś zaszywały się w swoich posiadłościach, a ich aktywność sprowadzała się co najwyżej do przyjmowania gości. Dziś chętnie angażują się w działalność społeczną i nie stronią też od polityki – jedna z nich omal nie została pierwszą kobietą na fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Którą drogą pójdzie Michelle Obama?
Amerykanom na pewno będzie brakowało żony Baracka Obamy, który po ośmiu latach musiał opuścić Biały Dom. Jego prezydenturę oceniano bardzo różnie, za to Michelle Obama w niedawnym sondażu WSJ/NBC została uznana za najbardziej lubianą osobę na scenie publicznej.
Choć żyła u boku przywódcy najpotężniejszego kraju świata, pozostała empatyczną i ciepłą osobą. Jednocześnie miała też ogromny wpływ na decyzje podejmowane przez męża.
Mocno angażowała się w działalność społeczną. Zainicjowała m.in. projekty „Let’s Move!” promujący zdrowe żywienie i fizyczną aktywność wśród dzieci czy „Let girls learn” wspierający edukację dziewczynek, zwłaszcza w krajach, w których jest z nią problem. Powołała fundację Partnership for Healthy America, zajmującą się walką z otyłością i zachęcała Amerykanki, by jak najdłużej karmiły dzieci piersią.
Zobacz także: Melanie Trump kontra Michelle Obama
Michelle Obama
W przeciwieństwie do wielu wcześniejszych pierwszych dam, Michelle Obama nie uciekała przed kamerami i fotoreporterami. Wręcz przeciwnie, starała się przyciągać uwagę mediów. Namówiła Beyoncé, aby użyczyła jej piosenki, i sama do niej zatańczyła, by pokazać, że ruch to zdrowie. Pojawiała się w popularnych talk-show. Śpiewała „All the Single Ladies” w samochodzie z Jamesem Cordenem, z Ellen DeGeneres poszła do drogerii, z Jimmym Fallonem ścigała się w workach po Białym Domu.
W ostatniej kampanii wyborczej Obama włączyła się także w polityczne rozgrywki, wygłaszając porywające przemówienie na konwencji Partii Demokratycznej. - Każdego ranka budzę się w domu, który został zbudowany przez niewolników. I patrzę na moje córki, dwie piękne, inteligentne, czarnoskóre, młode kobiety, które bawią się z psem na trawniku Białego Domu – mówiła, a wzruszony Barack Obama skomentował na Twitterze: „Michelle, uwielbiam cię, kocham, dziękuję, jesteś wielka”.
Nic dziwnego, że wielu Amerykanów chciałoby, żeby znów zamieszkała w Białym Domu. Ona sama zdecydowanie odrzuca ten pomysł. Także jej mąż stwierdził niedawno: „W życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki oraz to, że Michelle nie będzie kandydować na prezydenta”.
- Ona po prostu nie lubi polityki i tych gierek w Waszyngtonie – twierdzi Kate Anderson Brower, była korespondentka w Białym Domu i autorka książki o amerykańskich pierwszych damach. Jej zdaniem Obama dalej aktywnie będzie brała udział w społecznych kampaniach dotyczących m.in. ograniczenia dostępu do broni czy zapewnienia edukacji kobietom. Być może napisze również bestsellerową książkę.
Hillary i Bill Clinton
Duże ambicje polityczne miała za to inna była pierwsza dama, czyli Hillary Clinton, która w listopadzie przegrała decydujące starcie z Donaldem Trumpem. To było już drugie podejście żony 42. prezydenta Stanów Zjednoczonych do fotela w Białym Domu. W 2008 roku porażką zakończyła się jej batalia o nominację z Barackiem Obamą.
Gdy jej mąż wygrał wybory w 1993 roku, Hillary szybko zyskała opinię kobiety mającej realny wpływ na decyzje podejmowane przez przywódcę Stanów Zjednoczonych. Jednak w 1998 roku musiała zmierzyć się z największym wyzwaniem, czyli „aferą rozporkową”, która wybuchła po ujawnieniu romansu męża z 22-letnią Moniką Lewinsky, stażystką pracującą w Białym Domu. Gdy sprawą zajął się niezależny prokurator, Kenneth Starr, Lewinsky potwierdziła, iż między nią a prezydentem doszło do stosunków seksualnych. Podczas zeznań Clinton zaprzeczył, jakoby miał romans z młodą kobietą. Jednak dowody były tak silne, że Kongres zarzucił mu składanie fałszywych zeznań i wszczął procedurę impeachmentu (usunięcia z urzędu).
Na oczach Ameryki Hillary oznajmiła, że wybacza niewiernemu mężowi, co być może uchroniło Billa Clintona przed eksmisją z Białego Domu. „Jako żona najchętniej skręciłabym mu kark” – napisała później w pamiętnikach.
Ona poradziłaby sobie bez Billa świetnie. Nie to, co on bez niej – przekonywał Hugh, brat Hillary, która po opuszczeniu Białego Domu mogła wreszcie zacząć się realizować.
W 2001 roku została pierwszą w historii kobietą z mandatem senatora stanu Nowy Jork. W 2009 roku przyjęła propozycję Baracka Obamy i została sekretarzem stanu USA.
Mimo porażki w wyborach, Hillary Clinton jest wciąż bardzo aktywna, jeździ po świecie i wygłasza wykłady, za które zresztą każe sobie słono płacić. Za spotkanie ze studentami Uniwersytetu Kalifornijskiego zażądała 300 tys. dolarów. Miała także inne „gwiazdorskie” wymagania - w jej garderobie musiało znajdować się m.in. dietetyczne piwo imbirowe, hummus oraz odpowiednio pokrojone warzywa i owoce.
Martha Washington
Partnerki amerykańskich przywódców nie zawsze były tak aktywne. Martha Washington, żona pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych, prawie nie pojawiała się publicznie. Miała tylko zwyczaj organizowania uroczystych przyjęć i kolacji we wtorki i czwartki.
Po zakończeniu drugiej kadencji zamieszkała z mężem w pięknej rezydencji Mount Vernon nad rzeką Potomak. Zarządzała posiadłością i podejmowała w niej gości.
Mary Todd Lincoln
Z kolei Mary Todd Lincoln po tragicznej śmierci męża Abrahama, zastrzelonego w waszyngtońskim teatrze wpadła w obłęd, w efekcie czego została ubezwłasnowolniona, uznana za osobę niepoczytalną i trafiła do zakładu psychiatrycznego. Później wyjechała do Francji, gdzie mogła zachować anonimowość. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych, zamieszkała u siostry, ale niedługo później zmarła w wyniku wylewu.
Eleanor Roosevelt
Znacznie bardziej aktywną pierwszą damą była Eleanor Roosevelt, żona 32. prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta. Już za kadencji męża walczyła o prawa ubogich i pokrzywdzonych, wizytując zakłady pracy, sierocińce i slumsy. Jako pierwsza partnerka przywódcy Stanów Zjednoczonych regularnie, co tydzień, organizowała konferencje prasowe.
Po wyprowadzce z Białego Domu jeszcze bardziej włączyła się w działalność społeczną. Zasiadała w ONZ, gdzie została przewodniczącą Komisji Praw Człowieka. Wniosła duży wkład w opracowanie Deklaracji Praw Człowieka. Eleanor Roosevelt działała także w NAACP, czyli organizacji walczącej o zrównanie praw politycznych, ekonomicznych, edukacyjnych i prawnych między czarną i białą ludnością USA.
Nancy Reagan
Większość pierwszych dam w XX wieku, nawet po zakończeniu kadencji mężów nie zaprzestawało działalności publicznej. Eleanor Carter, żona Jimmy’ego Cartera została na przykład członkiem rady dyrektorów Krajowego Stowarzyszenia Chorób Psychicznych, dzięki jej wysiłkom amerykański Kongres uchwalił ustawę ułatwiającą ubezpieczenia dla osób niepełnosprawnych umysłowo.
Z kolei Nancy Reagan zaangażowała się w walkę z narkomanią i alkoholizmem. W 1990 roku zorganizowała pierwszy turniej tenisowy, z którego dochód przeznaczony został na Fundację im. Nancy Reagan. Za swoją działalność otrzymała w 2001 roku Prezydencki Medal Wolności.
Arystoteles Onassis, Jacqueline Kennedy
Żadna z byłych amerykańskich pierwszych dam nie wywoływała jednak takich kontrowersji, jak Jacqueline Kennedy. Wyprowadziła się z Białego Domu jesienią 1963 roku po tragicznej śmierci męża - Johna Fitzgeralda Kennedy’ego zamordowanego w zamachu przeprowadzonym w Dallas.
Pięć lat później poślubiła Arystotelesa Onassisa, jednego z najbogatszych wówczas ludzi na świecie. Amerykanie zarzucali wdowie po prezydencie, że się sprzedała – kontrakt małżeński opiewał ponoć na miliony dolarów, które Jackie miała dostać na wszelkie zachcianki. „JFK umarł po raz drugi” – grzmiały gazety od Nowego Jorku po Los Angeles.
Jacqueline Kennedy
Początki małżeństwa z Onassisem były bajkowe. Para spędzała czas na greckich wyspach i pomieszkiwała w licznych posiadłościach miliardera, m.in. w Paryżu, gdzie Amerykanka szalała w najmodniejszych butikach.
Sielanka szybko się skończyła. Jackie wróciła do Nowego Jorku, a Onassis do interesów i… romansowania ze słynną śpiewaczką Marią Callas. Gdy zmarł, żonie zapisał w testamencie „zaledwie” kilkaset tysięcy dolarów (otrzymała jednak 26 mln dolarów w zamian za deklarację, że nie będzie wnosić innych roszczeń).
Jackie do końca życia nie związała się już oficjalnie z żadnym mężczyzną, choć nie było tajemnicą, że łączy ją duża zażyłość z Mauricem Tempelsmanen, biznesmenem specjalizującym się w handlu diamentami.