Blisko ludziDla nich ludzka godność była najważniejsza. Kolor skóry nie miał znaczenia

Dla nich ludzka godność była najważniejsza. Kolor skóry nie miał znaczenia

Dla nich ludzka godność była najważniejsza. Kolor skóry nie miał znaczenia
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC0

Nie kłaniała się okolicznościom i nie wybrała łatwego, spokojnego życia. Będąc Żydówką, a więc wywodząc się z narodu skazanego przez hitlerowskie Niemcy na zagładę, zdecydowała się stanąć w obronie praw tych wszystkich ludzi, których system skazał na status obywateli drugiej kategorii. Nie tylko ona zapisała się w historii.

7 listopada 1917 roku w południowoafrykańskim mieście Germiston urodziła się Helen Suzman. Wywodziła się z rodziny Gavronskich – litewsko-żydowskich emigrantów. Helen do dzisiaj jest symbolem walki przeciwko obowiązującej przez długie lata w Republice Południowej Afryki polityce apartheidu. Wysoko cenił ją sam Nelson Mandela, któremu wywalczyła złagodzenie rygorów więziennych.

1 / 5

„To nie moje pytanie jest niestosowne, ale Pana odpowiedź”

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Z segregacją rasową zakazującą między innymi mieszanych małżeństw (nawet seks był prawnie penalizowany, choć kara więzienia groziła jedynie osobie białej), ale dotyczącą wszelkich dziedzin życia – oświaty, kultury, polityki, komunikacji, walczyła przez całe życie. Walczyła, mimo iż sama, jako biała, zaliczała się do warstwy uprzywilejowanej. Przez kilkanaście lat była jedyną posłanką w parlamencie RPA sprzeciwiającą się apartheidowi. Mimo immunitetu spotykały ją za to liczne szykany policyjne, a jej telefon znajdował się na podsłuchu.

Nie traciła jednak nigdy bojowego ducha. Ministrowi sprawiedliwości, który zarzucił jej kiedyś, że zadała niestosowne pytanie, z miejsca odpowiedziała: „to nie moje pytanie jest niestosowne, ale pana odpowiedź”. Helen Suzman dożyła końca apartheidu w RPA i objęcia rządów w tym państwie przez czarną większość. Zmarła 1 stycznia 2009 roku w Johannesburgu.

2 / 5

Nie chciała zwolnić miejsca dla białego

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Suzman jest tylko jedną z wielu kobiet walczących przeciwko rasizmowi. Obok niej do najbardziej znanych należy Rosa Louise Parks. Jeszcze za życia stała się symbolem walki z segregacją rasową w Stanach Zjednoczonych.

Ta działaczka Krajowego Stowarzyszenia Postępu Ludzi Kolorowych zorganizowała w 1955 roku bojkot miejskich autobusów w mieście Montgomery. Powodem bojkotu było lokalne prawo zakazujące zajmowania czarnoskórym miejsc z przodu - zarezerwowanych dla białych, oraz nakazujące zwalnianie przez czarnoskórych miejsc z tyłu, gdy białych pasażerów było więcej.

Rosa znalazła się właśnie w takiej sytuacji. Gdy odmówiła opuszczenia swojego miejsca, kierowca wezwał policję i kobieta trafiła do aresztu, a następnie przed oblicze sądu. 13 listopada 1956 roku Sąd Najwyższy uznał segregację rasową w autobusach w Montgomery za niekonstytucyjną. Tydzień później zakończył się trwający 381 dni bojkot komunikacji miejskiej w Montgomery przez czarnoskórych mieszkańców miasta. W kolejnych latach dołączyła do innych działaczy politycznych. W 1999 roku uhonorowano ją Złotym Medalem Kongresu USA.

3 / 5

Wielokrotnie grożono jej śmiercią

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Pionierką walki o prawa czarnoskórych obywateli USA była Ida Wells-Barnet. Ta urodzona 16 lipca 1862 roku dziennikarka i socjolożka szczególną uwagę poświęciła analizie treści gazet wydawanych przez białych, a traktujących o ich czarnoskórych współmieszkańcach. Jej zdaniem treści te często budziły bezpodstawna nienawiść do Afroamerykanów, co prostą drogą prowadziło do linczu – wymierzania na własną rękę „sprawiedliwości” za ich domniemane przestępstwa.

Publikacje Walls-Barnett odbiły się szerokim echem w społeczeństwie amerykańskim. Echem nie zawsze pozytywnym. W latach 90. XIX wieku dziennikarce wielokrotnie grożono śmiercią, spalono także redakcję czasopisma, którym publikowała wyniki swoich badań.

4 / 5

Pierwsza czarnoskóra kobieta-pilot

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Gdy strażacy gasili pożar w budynku kontrowersyjnej redakcji, na świat przyszła Bessie Coleman – pierwsza Afroamerykanka, która otrzymała międzynarodową licencję pilota. Była też działaczką na rzecz równouprawnienia czarnoskórej ludności Stanów Zjednoczonych.

Wychowała się na ubogiej farmie na południu USA. W 1915 roku przeniosła się do Chicago, gdzie pracowała jako sprzedawczyni i manikiurzystka, tam też zainteresowała się lataniem. Dzięki pomocy bogatych Afroamerykanów zdobyła pieniądze na wyjazd do Francji, jedynego wówczas kraju, w którym kobieta mogła zostać pilotem.

W 1921 roku, już z licencją, wróciła do USA. Uczestniczyła w licznych pokazach lotniczych, a zarobione pieniądze gromadziła na budowę szkoły lotniczej dla Afroamerykanów. Planu tego nie udało jej się zrealizować. 30 kwietnia 1926 roku zginęła w wypadku lotniczym.

5 / 5

W fotelu prezydenta

Obraz
© Wikimedia Commons CC0

Rewolucję w respektowaniu praw czarnoskórych chciała przeprowadzić także Shirley Chisholm. To pierwsza kobieta i Afroamerykanka, która kandydowała na prezydenta USA. Gdy pytano ją, jak chce zostać zapamiętana, odpowiadała: jako osoba, która miała jaja. Shirley na pewno nie można tego odmówić. 44 lata temu ta była nauczycielka w szkole pielęgniarskiej, która zasiadała w Kongresie, ogłosiła chęć do wystartowania w wyścigu o Biały Dom.
- Zdecydowałam się na ten krok, ponieważ większość ludzi myślała, że Ameryka nie jest gotowa na czarnoskórego prezydenta i na dodatek kobietę w tej roli – mówiła. Miała świadomość, że nie wygra, ale pragnęła, by jej kandydatura utorowała drogę innym czarnoskórym politykom w przyszłości.
Ameryka nie była jeszcze przygotowana na czarną kobietę, która miałaby stanąć na jej czele. W trakcie kampanii Shirley przekonała się o tym dobitnie. Wielokrotnie grożono jej śmiercią. Nie złamało jej to. W walce o nominację prezydencką Partii Demokratycznej w 1972 roku zdobyła 151 głosów na konwencji wyborczej, co nie wystarczyło do uzyskania nominacji. W 2015 roku prezydent Barack Obama odznaczył ją pośmiertnie Medalem Wolności – najwyższym odznaczeniem cywilnym Stanów Zjednoczonych. – W historii naszego kraju są ludzie, którzy nie oglądali się na prawo czy lewo. Oni patrzyli do przodu i walczyli – mówił do zgromadzonych podczas uroczystości.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)