Dostał wiadomość, że syna przyjęli do żłobka. Jego wpis pokazuje polskie realia
"Zapisała syna do żłobka na warszawskim Bemowie. Wydawało mi się, jak przeliczyła te wszystkie punkty, że mamy spore szansę. Ale się myliłam! Po paru miesiącach dostałam informację, że moje dziecko jest numer sześćset coś tam. Na trzydzieści kilka miejsc!" – opowiadała mi kilka lat temu znajoma. Jak się okazuje, w tej sprawie nic się nie zmienia. I ten wpis ojca jest tego dowodem.
Mężczyzna napisał na Twitterze: "Dziś dostałem maila, że syn przyjęty do żłobka. Po 1,5 roku. Od dwóch miesięcy chodzi już do przedszkola."
Ta wiadomość zelektryzowała internautów: "Zapisz go już na prawo jazdy", "Hahaha, do ortopedy". Ktoś inny żartuje: "Patrz pan, jak te dzieci szybko rosną" albo "Dlatego ja kończąc szkołę średnią, złożyłem papiery na miejsce w domu starców". Byli też tacy, którzy dostrzegli plusy tej sytuacji: "Dobrze, że choć z współczesnym duchem czasu wysłali maila".
Jak informuje Najwyższa Izba Kontroli: Mimo, iż program "Maluch” przyczynił się w ciągu sześciu lat do ponad dwuipółkrotnego wzrostu miejsc w żłobkach, klubach dziecięcych i u dziennych opiekunów, to nie jest możliwe osiągnięcie do 2020 r., postulowanego przez Unię Europejską wskaźnika 33 proc. dzieci do lat 3 objętych opieką instytucjonalną" – czytamy na nik.gov.pl.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że w 2016 r. zabrakło 34 tys. miejsc dla dzieci. Zdaniem NIK faktyczna skala potrzeb jest znacznie wyższa i dotąd nie została zbadana. Fakty jednak są takie, że dla wielu rodziców zapisanie dziecka do żłobka graniczy z cudem. Gorzką prawdę wyraża internauta, komentując wpis ojca: "Farciarz. U mnie 2 lata".