Dwie Gruzinki, które pokochały Polskę. „Wy, Polacy, za dużo narzekacie na swój kraj!”
- Wybrałyśmy Polskę od razu - przyznają zgodnie Maja i Nini. Dwie Gruzinki kilka lat temu postanowiły, że przyjadą tu na studia. Wszystko było dla nich nowe - transport, język, życie w akademiku. Polskę pokochały, a o Polakach złego słowa nie powiedzą.
23.03.2017 | aktual.: 23.03.2017 14:57
- Jeśli chodzi o rzeczy, które podobają się nam w Polsce... na pewno nie pogoda - mówi Nini. - Widzisz, zaczęłaś od negatywnej rzeczy! Spolszczona jesteś - śmieje się Maja i dodaje: jakiś czas temu zastanawiałam się, dlaczego ja tak bardzo kocham Polskę i o co chodzi z tym wszystkim. Ludzie! Gdyby nie ludzie, to raczej nie byłoby tak fajnie. To dzięki nim czujemy się tu dobrze. Polacy też bardzo lubią Gruzinów. Gdy mówisz, że jesteś z Gruzji, to na 99 proc. zacznie się rozmowa o tym, że nasz kraj kojarzy się z samymi dobrymi wspomnieniami. Mówi się o przyjaźni polsko-gruzińskiej i my to na co dzień odczuwamy. No i język polski uwielbiam. Jak jestem w Gruzji to brakuje mi tych wszystkich „sz”, „cz”... I kuchnię też kocham. Opanowałam już wszystkie dania polskiej kuchni. Nie chwalę się, ale tak mówią. Najlepszy jest żurek. Przez pierwsze dni tylko to jadłam. Później musiałam zrobić sobie w końcu przerwę.
Dziewczyny prowadzą na Facebooku fanpage „Gruziński po polsku”, gdzie opisują absurdy obu języków, tłumaczą niektóre gruzińskie zwroty, opowiadają o swojej kulturze. Nagrywają też krótkie filmy. Internauci je pokochali. Hitem sieci był ostatnio ich filmik, w którym opowiadały, za co kochają Polskę. Ponad 70 tys. użytkowników obejrzało ich 8-minutową historię miłości do kraju nad Wisłą.
Nini jest w Polsce już 4 lata. Maja 2,5 roku. Pierwszy raz przyjechała w 2013, rok później dostała się na studia magisterskie. - Za miesiąc niestety wyjeżdżam. Nie powiem, że na stałe, bo już w grudniu tak mówiłam. Kupiłam bilet w jedną stronę. Latem chcę pracować w Gruzji, a potem to zobaczymy. Jestem tak przywiązana do tego kraju, że czasami myślę, że nigdy stąd nie wyjadę - opowiada.
Nini z przerwami przyjeżdża do Polski od 2011 roku. Na stałe zamieszkała tu, gdy zaczęła studia magisterskie. Obie skończyły gospodarkę turystyczną. Mieszkają w Poznaniu, wcześniej były na kursie językowym w Katowicach. Tam trafiają obcokrajowcy, którzy chcą podszkolić język polski w tych pierwszych miesiącach pobytu w naszym kraju.
Maja: - Chciałam wyjechać, zobaczyć świat, nauczyć się jakiegoś języka obcego. Akurat trafiła się możliwość wyjazdu do Polski. To nie było tak, że Polska była moim jedynym wyjściem. Nie, mogłam pojechać do Niemiec, Francji. Stwierdziłam, że fajnie byłoby nauczyć się polskiego. Chciałam do Polski. Nie lubimy pytania o to, dlaczego wybrałyśmy Polskę, bo jest trudne. Tak wybrałyśmy i poszłyśmy w to.
Nini: - Ja to miałam taką smutną historię. Poznałam chłopaka w Gruzji. Był z Polski. Zaczęliśmy się spotykać. Było mi głupio, bo rozmawialiśmy tylko po angielsku, a ja angielskiego nie lubię. Pomyślałam, że można by nauczyć się polskiego, bo to w sumie pokrewny język. Jak przyjechałam do Polski, to się rozstaliśmy, ale polski mi został.
Pierwsze dni tutaj wspominają jako wyjątkowo ciekawe. - Przyleciałam ze znajomymi do Warszawy, potem pociągiem jechaliśmy do Katowic. Jeden kolega był tak pełny nadziei i dobrych przeczuć, że zapytał dziewczynę w pociągu, czy Katowice to ładne miasto. Spojrzała na niego i powiedziała tylko: „No niekoniecznie”. Zaczęliśmy się martwić, gdzie my jedziemy - śmieje się Nini. - Na miejscu mieszkaliśmy w akademiku. Nie wiedzieliśmy wcześniej, jak to wygląda. U nas akademików nie ma. Wszystko było dla nas nowe. Jest bardzo dużo różnic w życiu tutaj, a w Gruzji. Po pierwsze to ten akademik. Po drugie autobusy, które miały swoje stałe rozkłady jazdy i trzeba było sprawdzać, o której godzinie dany przyjedzie. Abstrakcja.
Maja: - Moje pierwsze dni w Polsce wiele się nie różniły. Pamiętam, że pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, były fajne autobusy. Bardzo dobrze to pamiętam. Potem, jak pojechaliśmy na przystanek PKP, to już niekoniecznie. W Gruzji jest tak, że jest jedna osoba odpowiedzialna za komfort pasażerów - otwiera, zamyka drzwi itd. A tu wchodzimy do pociągu i nie ma nikogo. Same musiałyśmy otworzyć sobie drzwi. Przez 3 godziny podróży z Warszawy do Katowic myślałam tylko o tym, jak my wysiądziemy. Potem okazało się, że konduktor był, tylko przychodził od czasu do czasu. Pobyt w akademiku to była świetna sprawa. Podczas studiów w Gruzji mieszkałam w domu, więc fajnie było mieszkać w otoczeniu samych studentów. Może to brzmi głupio, jak człowiek zachwyca się czymś takim w XXI wieku, ale dla nas to była egzotyka. W filmach takie rzeczy się tylko działy. Potem przeprowadziłam się do Poznania i wszystko było już dla mnie łatwiejsze.
- Dobrze się tu mieszka. Bardzo gościnny kraj. Trochę zimno rano - mówi Nini. - Rano? Wieczorem, popołudniu, cały czas! - śmieje się Maja.
Polska po gruzińsku
Jak podaje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w bieżącym roku akademickim w Polsce studiuje blisko 300 obywateli Gruzji (213 osób na pełnych studiach oraz 80 w ramach programu Erasmus+). Należą oni do jednej z najdynamiczniej rosnących grup zagranicznych studentów w Polsce - 3 lata temu było ich zaledwie 100. Najpopularniejsze kierunki studiów wybierane przez młodych Gruzinów to stosunki międzynarodowe, ekonomia i zarządzanie.
Choć często słyszy się o dyskryminacji obcokrajowców w Polsce, dziewczyny nigdy nie spotkały się z takimi sytuacjami. - Jedyne nieprzyjemności czekają nas w urzędach, kiedy wyrabiamy dokumenty. Jesteśmy tutaj na podstawie Karty Pobytu. Ze względu na to, że teraz w Polsce jest dużo imigrantów, głównie z Ukrainy, proces wyrabiania dokumentów trwa bardzo długo. Biurokracja w Polsce jest na dość wysokim poziomie. To jedyny moment, kiedy można bardzo się wkurzyć i być zmęczonym. Już nic się nie chce, jak przez 8 miesięcy czeka się na dokumenty, nie można wyjechać z kraju, wrócić do swojego. Nigdy nie miałam problemów z ludźmi, z pracą - opowiada Nini.
- Studiowałam w grupie z samymi Polakami. Zawsze starali się mi pomóc. Nie jestem tu tak długo jak Nini, ale nigdy nic przykrego mnie nie spotkało. Zgodzę się z tym, co powiedziała Nini o urzędach. Dziś już wiem, że na 90 proc. nie dostanę swojej wymarzonej Karty Polaka. Nie ma co o tym mówić. Pewnie jest na to jakieś sensowne wytłumaczenie.
Dziewczyny bardzo dobrze wspominają też pracę z Polakami. Obie mają tylko pozytywne doświadczenia. - Macie zupełnie inne podejście do pracy. U nas jest coś takiego, jak „georgian maybe time”, czyli zrobimy coś, ale nie wiadomo kiedy. No mamy to w sobie. Tu jest inaczej. Do deadline’ów trudno było się przyzwyczaić - mówi Nini. Dla Mai największą bolączką było wstawanie o świcie. - Ale w szoku byłam, że wszyscy mieli o 16 wolne. Polacy to bardzo pracowity naród. Nie są leniwi - dodaje. - Jest duża różnica w wynagrodzeniach pomiędzy Polską a Gruzją. Jak ktoś dostaje mniej, to i mniej się stara. U nas jest z tym problem, bo średnie wynagrodzenie jest na dużo, dużo niższym poziomie - przyznaje Nini.
Podpytuję, czy Polki bardzo różnią się od Gruzinek. - Mam ogromny szacunek dla Polek. Porównywałam sobie, jak wyglądają pary w Polsce i w Gruzji. Nie wiem, jak Polki tak potrafią trzymać przy sobie swoich facetów. Chciałabym się zapisać na kurs „10 zasad, dzięki którym facet będzie robił to, co mu mówisz”. Faktycznie jest tak, że u was w rodzinie dominuje kobieta. Jestem tu już prawie trzy lata i uczę się, jak to robić. Mam nadzieję, że do Gruzji wrócę z odpowiednią wiedzą - mówi Maja.
- To też może wynikać stąd, że faceci w Polce i w Gruzji są różni. Nie wiem, czy Gruzin dałby się tak kontrolować - dodaje Nini.
Tu jest pies pogrzebany. Panowie mają w Gruzji swoje zasady. Ulubionym tematem fanów dziewczyn na Facebooku jest „dobrochłopakość”. Będąc w Gruzji, nietrudno nie zauważyć grup chłopaków siedzących pod blokami. To Kai Biczebi, czyli w luźnym tłumaczeniu dobre chłopaki. Pojęcie „dobrych chłopaków” pojawiło się w latach 90. Wtedy, gdy nie było co robić, ludzie zajmowali się „birżą”, siedzeniem na podwórku i rozmawianiem o lepszym życiu. Po ustabilizowaniu się sytuacji w kraju i po tym, jak w końcu było co robić, okazało się, że Kai Biczebi swoją „misję” kochają na tyle, że nie mogą z niej zrezygnować. Znaki szczególne: papieros w ręce, ubrani na czarno, w kieszeni nóż motylkowy, mokra bandana na szyi w upalne dni (koniecznie ze wzorem marihuany), wysokie umiejętności gry w karty, zarabianie na życie głównie za pomocą obstawiania meczów.
Najczęściej używane zwroty przez Kai Biczebi według Nini i Mai:
Napisz numer chłopaku - dobre chłopaki są wszędzie, m.in. w internecie. Jeżeli ich poglądy nie zgadzają się z poglądami innych, to wolą wszystko wyjaśnić w cztery oczy lub poprzez rozmowę telefoniczną (jak na mężczyzn przystało).
Z jakiego osiedla jesteś? - myślicie, że Tbilisi to małe miasto? Może nie jest to metropolia, ale dzieli się na wiele osiedli, a niektóre mogą się pochwalić dużą liczbą dobrych chłopaków. Wychowanie na danym osiedlu świadczy o stopniu Kai Biczebi, dlatego chcąc się dowiedzieć, z kim ma się do czynienia, najłatwiej jest zapytać, z jakiego osiedla dana osoba pochodzi. Uważajcie na Nachalowkę (in. Nadzaladewi) i Sanzonę, najsłynniejsze dobre chłopaki właśnie z tych osiedli pochodzą.
Masz brata/ojca? - jak słyszysz takie pytanie od dobrego chłopaka, to oznacza, że twoje zachowanie jest nie do zaakceptowania. Pytanie najczęściej zadaje się w sytuacjach, gdy dziewczyna ma na sobie za krótką sukienkę, ma kolczyki w takich miejscach ciała jak nos, brwi czy pępek, do późna się bawi na mieście itp. Jeżeli dziewczyna nie ma brata lub ojca, to wszystko jasne, przecież gdyby miała, to by ją kontrolował i byłaby porządna!
Masz papierosa bracie? - kultowe pytanie. Kai Biczebi oczywiście nie może się zająć takimi prostymi sprawami jak praca i zarabianie na życie. W trosce o porządek na osiedlu zwyczajnie nie mają na to czasu, a papieros to podstawa.
Toast za Polskę
W Gruzji wciąż od przepisów silniejsza jest tradycja. Prawa kobiet są łamane, każdego roku w wyniku przemocy domowej ginie kilkadziesiąt Gruzinek. Według danych zebranych przez Human Rights House 17 proc. kobiet wychodzi za mąż przed ukończeniem 18. roku życia.
- Myślę, że potrzebujemy jakiejś rewolucji. Mężczyźni na ogół uważają, że takie rzeczy jak sprzątanie, wychowanie dzieci itd. to sprawa kobiety. Nie znam dokładnych liczb, ale statystki pokazują, że panowie nie biorą udziału w większości domowych obowiązków. Gruzinki też najczęściej myślą tylko o wyjściu za mąż, nie o zrobieniu kariery, i to jest bardzo przykre. Mam nadzieję, że po jakimś czasie to się zmieni - mówi Maja. - Głównym priorytetem dla kobiety jest wyjście za mąż - potwierdza Nini. - Wszyscy pytają cię, kiedy w końcu znajdziesz męża. Mam 27 lat i słyszę to nagminnie - dodaje.
- Jeszcze jakiś czas temu było tak, że za mąż wychodziły 17-letnie dziewczyny. Nadal się to zdarza, ale coraz rzadziej. Tendencja się zmienia. Daleko nam wciąż do krajów europejskich, mamy dużo do zrobienia. Młodzi ludzie mają dziś możliwość, by wyjechać i zobaczyć, że życie nie toczy się tylko wokół rodziny i są też inne drogi. Świadomiej podejmujemy decyzje - przyznają.
Nie chcą demonizować Gruzji. Swój kraj kochają. Zgodnie przyznają, że pobyt w Polsce dał im bardzo dużo. - Przyzwyczaiłam się, że panuje tu porządek. Tego najbardziej brakuje mi, gdy wracam do Gruzji. Ciężko mi jest, bo nie mogę wytrzymać hałasu, który tam panuje. Pokłóciłam się wiele razy z kierowcami, którzy wymuszali pierwszeństwo. Nie rozumieli, o co mi chodzi. Jestem też bardziej otwarta na ludzi i doświadczenia. Życie za granicą to najlepsza szkoła. Jeśli ktoś ma taką możliwość, to koniecznie musi spróbować - opowiada Maja.
- Nauczyłam się pić bez toastów - przyznaje w żartach Nini. - U nas picie alkoholu zawsze związane jest z jakimiś uroczystościami, z posiłkami, z toastami. A tu można wyjść ze znajomymi na wino, na piwo. To mi się podoba. Ostatnio nie mogłam wytłumaczyć przyjaciółce z Tibilisi, że ze znajomymi poszłam sobie na wino. Podoba mi się porządek dnia, to, że praca zaczyna się wcześniej. I ta cisza w transporcie. U nas wszyscy gadają o swoim życiu, o polityce, kłócą się.
Obie nie spodziewały się, że prowadzenie fanpage’a i kanału na Youtube przysporzy im tyle zabawy, i że ich filmy będą generować tak wiele pozytywnych komentarzy. - Tyle ludzi pisze, że jesteśmy fajnie i super się nas słucha. Non stop dostajemy wiadomości od użytkowników. To jest świetne. Chcemy wszystkim bardzo podziękować. Uwielbiamy was - dodają.