Blisko ludziDwudziestolatkowie najbardziej leniwym pokoleniem w historii? Nie wydaje mi się

Dwudziestolatkowie najbardziej leniwym pokoleniem w historii? Nie wydaje mi się

O pokoleniu współczesnych dwudziestolatków mówi się cały czas. Czasami dobrze, czasami źle, ale z reguły powtarza się jeden motyw. Pokolenie Y jest najbardziej roszczeniową i niezdecydowaną grupą społeczną w historii, a ich podejście do kwestii zawodowych to jakiś żart. Mam 23 lata i zaraz przedstawię wam, jak wygląda prawda o młodych ludziach.

Dwudziestolatkowie najbardziej leniwym pokoleniem w historii? Nie wydaje mi się
Źródło zdjęć: © Fotolia
Paulina Brzozowska

Dosłownie kilka dni temu moja przyjaciółka podesłała mi artykuł opublikowany na portalu MamaDu. 40-letni autor, który nie ujawnił swojego imienia i nazwiska, pozwolił sobie wylać na mnie i moich rówieśników przysłowiowe wiadro pomyj. A wszystko podszyte oczywiście niczym nie popartymi twierdzeniami. Zweryfikujmy więc kilka spraw.

Szybki start w dorosłość

Zaczynając od tego, że Pan Autor (skoro nie mogę po imieniu się do niego zwracać, będzie tak) opisuje nas jako pokolenie roszczeniowe, pławiące się w luksusie i niewiedzące, co robić z mnogością czasu wolnego. Pozwolę tu sobie przytoczyć cytat: "Nie będę więc się szerzej rozpisywał o ich roszczeniowych postawach, o nielojalności, o lenistwie. O tym, jak skrupulatnie pilnują, żeby nie wysiedzieć w pracy ani minuty dłużej poza założone 8 godzin, żeby nie odebrać telefonu ani maila po godzinach pracy, żeby broń Boże nie wyjść z pracy po godzinie 17."

Reprezentuję pracującą część pokolenia dwudziestolatków. Karierę zawodową zaczęłam na pierwszym roku studiów, mając 19 lat, od jednej z największych redakcji w kraju. Studiuję w trybie dziennym, łącząc obowiązki zawodowe i uczelniane. Na drugim i trzecim roku studiów z powodu licznych zajęć akademickich pracowałam popołudniami i wieczorami. Na nogach byłam często od 6 do 24. I nie siedziałam wtedy na kawce ze znajomymi. I mogę solennie zapewnić, że większość moich znajomych ma za sobą podobne przejścia. Z 240 studentów mojego kierunku pracuje ponad 80 proc. A kierunków, wydziałów i uczelni są w naszym kraju setki.

Kiedy jednak rozmawiam z pokoleniem moich rodziców, które swoją drogą reprezentuje szanowny Pan Autor, słyszę, że w ich przypadku nie do pomyślenia było, żeby student pracował w trakcie edukacji. Studia traktowane były prestiżowo. Dzisiaj? To obowiązek każdego pracownika, żeby mieć minimum jeden dyplom na koncie. Sam dyplom jednak nie wystarcza. Najlepiej, żebyśmy w wieku 25 lat mieli 30 lat doświadczenia.

Zero stabilizacji, maksimum mobilizacji

Nie będę już nawet komentować faktu, że zgodnie z raportem Instytutu Spraw Publicznych, zaledwie 10 proc. osób w wieku 18-29 nie pracuje, ani się nie uczy. Udział studentów i osób z pokolenia Y ogółem (roczniki 85-96) na polskim rynku pracy wynosi 49 proc. Niemal 70 proc. z nich to osoby zatrudnione na umowy "śmieciowe", czyli niegwarantujące ani stabilności zatrudnienia, ani opieki medycznej, ani ubezpieczenia. Ale tak, to my jesteśmy roszczeniowi.
Mogłabym pominąć też fakt, że młodzi ludzie na wynagrodzenie chociaż nieco wyższe od minimalnej krajowej praktycznie nie mogą liczyć, ale skoro mówimy jak jest, pozwolę sobie o tym wspomnieć.

A to, że chcemy wychodzić z pracy w normalnych godzinach i nie całujemy pracodawców po rękach za to, że pozwalają nam wykonywać nasze obowiązki? Skoro robię to, czego wymaga ode mnie mój szef i moje stanowisko w przepisowych ośmiu godzinach, po co mam zostawać po godzinach (za które swoją drogą, bardzo rzadko ktoś nam płaci)?

Pokolenie dwudziestolatków to pokolenie specjalistów, którzy szybko poruszają się w świecie nowych technologii, którzy szybko przyswajają wiedzę i równie sprawnie wykonują swoje obowiązki. A później idą do domu. Bo mają do tego prawo. Może szanowny Pan Autor lubi spędzać wolny czas w pracy – w porządku. Nic mi do tego. Ale my nie mamy takiej potrzeby. Bo mamy dwadzieścia lat i całe życie przed sobą.

I ślubuję pracy miłość, wierność...

Brak lojalności i oddania pracy? Ciekawe. Z badań przeprowadzonych przez Annę Marię Szutowicz, prowadzącą firmę Y&Lovers, specjalizującej się w opisywaniu działalności młodych Polaków na rynku pracy wynika, że zdecydowana większość przedstawicieli pokolenia Y wybiera model pracy work-life style. Polega on na tym, że dwudziestolatkowie szukają pracy w miejscu, w którym będą czuli się jak w domu. Takiej, którą będą "zajarani" i której będą mogli się poświęcić w stu procentach, wspierając zespół.

A skoro już przy zespole jesteśmy. W pokoleiu Pana Autora zupełnie normalne było to, że do sukcesu dochodziło się indywidualnie. Koledzy z pracy byli nieistotni. Na szczyt szło się po trupach. Nam zależy na dobrej atmosferze w biurze i zespole, z którym można stworzyć jeden organizm, wspierając się nawzajem, działając na korzyść firmy. Tezę tę również potwierdzają badania przeprowadzone przez panią Szutowicz.

Kierując się już do brzegu, chcę tylko powiedzieć, szanowny Panie Autorze, że pokolenie współczesnych dwudziestolatków, tak wyraźnie znienawidzone przez Pana, zostało wychowane przez Pana rówieśników. To, że my musimy dostosować się do sytuacji ekonomicznej, którą Pana pokolenie ukształtowało, też nie pozostaje bez znaczenia.

Pokolenie Y, millenialsi czy zwyczajnie dwudziestolatkowie chcą po prostu żyć. Za godne pieniądze, pozwalające się im utrzymać. Korzystać z tej odrobiny wolnego czasu, jaką mają między dziesiątkami obowiązków. Robiąc to, co lubią i w czym czują się najlepsi. I czuć się docenianymi pracownikami.

Kiedy zdążę zostać mamą

Pan Autor nie omieszkał również dodać, że millenialsi to źli rodzice i partnerzy. Jeśli mam być szczera, pracując tyle, ile Pan Autor chciałby, żebyśmy pracowali, nie mamy w ogóle szans na założenie rodziny. Jak udało się to naszym rodzicom, skoro rzekomo 24 godziny na dobę spędzali w pracy? Tego chyba nigdy się nie dowiem.

Jeśli jednak uda mi się zostać mamą, przekażę mojemu dziecku przede wszystkim szacunek do każdej grupy wiekowej, sumienność i odpowiedzialność oraz chęć dawania od siebie światu tego, co najlepsze. Bo takie wartości wyznaje moje pokolenie.

Czy jesteśmy roszczeniowi? Tak. Czy wynika to ze znajomości naszych praw i obowiązków oraz umiejętnego, asertywnego egzekwowania ich? Tak. Czy zamierzamy się zatrzymać i zmienić nasze podejście? Nie. Bo to my kreujemy przyszłość.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (20)