Dylemat katolickich rodziców. Ojciec Gużyński o homoseksualnych dzieciach
Dla niektórych katolickich rodziców posiadanie homoseksualnego dziecka to prawdziwe wyzwanie. Ojciec Paweł Gużyński szuka odpowiedzi jak pomóc im to zaakceptować. To prawdziwe wyzwanie dla kościoła.
Dominikanin ojciec Paweł Gużyński skomentował na łamach Gazety.pl list abp Tadeusza Wojdy, w którym krytycznie odnosi się do białostockiego marszu równości. Duchowny skupił się m.in. na kwestii katolickich rodziców, którzy mają homoseksualne dzieci. Uważa, że szukają oni odpowiedzi na pytanie, jak mają je kochać, aby z własnej winy nie odrzucić ich poza nawias rodziny.
Zobacz także: Wojna polsko-polska pod flagą biało-tęczową
"Naturalne dla Kościoła wyłączanie publicznych grzeszników poza nawias własnej wspólnoty nie ma żadnego zastosowania wobec wspólnoty, jaką jest społeczeństwo. Przedstawicieli "tęczowej zarazy" ze społeczeństwa wydalić się nie da, warto więc po ludzku poukładać sobie z nimi życie" - twierdzi o. Gużyński.
Przy okazji zaznaczył, że apele typu "non possumus", które było wyrazem braku zgody dla podporządkowania się Kościoła władzom świeckim lub określenia "tęczowa zaraza", są na nic. Ojciec Paweł Gużyński tłumaczy, że czeka na pierwszego polskiego biskupa, który wygłosi kazanie np. o tym, czy katoliccy rodzice powinni zgadzać się na wizyty partnera ich homoseksualnego syna w ich domu.
Zobacz także: Jest katoliczką. Pokazała co sądzi o LGBT
"Ale przyszedł również czas, by w Kościele zadać sobie to samo pytanie, lecz w makroskali. Jaką praktyczną miłością bliźniego kochać osoby z grupy LGBT? Po słowach abp. Jędraszewskiego widać jawnie, że w tej materii nawet nie wiemy, czego nie możemy ("non possumus") mówić" - dodaje duchowny.
Źródło: Gazeta.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl