Dziennikarka TVP walczy z nowotworem. "Bliźniaczki mają 10 lat, potrzebują mamy"
Dziennikarka Ewa Zielińska we wrześniu usłyszała diagnozę: "rak piersi z przerzutami na węzły chłonne, potrójnie ujemny". Szansą jest dodatkowe leczenie, jednak immunoterapia nie jest refundowana i rodzina 43-latki uruchomiła internetową zbiórkę. Do historii telewizji przeszła jej wpadka z 2007 roku, gdy na żywo relacjonowała wykolejenie wagonów z kruszywem.
06.10.2022 | aktual.: 06.10.2022 09:45
Ewa Zielińska jest dziennikarką szczecińskiego oddziału Telewizji Polskiej. Jest także żoną i mamą bliźniaczek. We wrześniu usłyszała diagnozę - nowotwór piersi z przerzutami na węzły chłonne. Niestety ten rodzaj raka jest szczególnie złośliwy, a chemioterapia i mastektomia nie wystarczą.
Potrzebne jest dodatkowe, kosztowne leczenie
Szansą dla kobiety jest dodatkowe leczenie - immunoterapia, która jest wyjątkowo skutecznym sposobem leczenia tego typu nowotworu. Należy ją jednak wdrożyć jak najszybciej, jednak w Polsce refundowana jest tylko w przypadku nowotworu płuc i czerniaka, dlatego rodzina założyła internetową zbiórkę.
Dziennikarka kilka dni temu rozpoczęła już chemioterapię. Teraz walczy o to, by jak najszybciej wdrożyć dodatkowe leczenie.
"Przeszkodą są pieniądze, bo jesteśmy normalną rodziną z kredytami mieszkaniowymi i nie stać nas na tak kosztowne leczenie. Jedna dawka leku to wydatek rzędu 14 tysięcy złotych. Leczenie obok chemioterapii trwa rok, a lek trzeba podawać co trzy tygodnie. W Niemczech i USA od kilku lat stosuje się w takich przypadkach leczenie immunoterapią" - czytamy na stronie siepomaga.pl.
"Rak nas nie pokona"
Mąż dziennikarki jest kolarzem torowym, trzykrotnym zdobywcą pucharu świata i trzykrotnym olimpijczykiem. To on utworzył zbiórkę pod hasłem "Rak nas nie pokona" na stronie siepomaga.pl, szczegóły dostępne są TUTAJ.
"Ewa od 20 lat robiła reportaże o słabszych, wykluczonych, tych, którym zwyczajnie trzeba było pomóc. Była tam, gdzie potrzeba była pomoc. Wielokrotnie razem z bohaterami zbierała miliony na leczenie i terapię. Angażowała się całą sobą w sprawy, zwłaszcza tych najmłodszych bohaterów reportaży. Z wieloma rodzinami ma kontakt do dziś. Teraz jednak sama potrzebuje pomocy" - napisał mąż dziennikarki.
Kobieta jest także matką dwóch córek - Leny i Wiktorii. "Bliźniaczki mają 10 lat, potrzebują mamy, a ja przyjaciółki i żony. Ona ma jedno marzenie być dalej mamą na pełen etat, patrzeć, jak dziewczynki dorastają, kibicować im na zawodach sportowych… O ślubie i wnuku nie wspominając. Reportaży do zrobienia też jeszcze wiele" - napisano na stronie zbiórki.
Apel męża udostępniła na Facebooku także sama Ewa Zielińska. "To zawsze ja pytałam i z uwagą słuchałam co mają do powiedzenia moi mali bohaterowie. Zbierałam z nimi miliony. Cudowne dzieciaki: Oskar, Inga, Franek, Filipek, Wiktor, Lenka, Mateusz, Viktoria, Bruno, Łukasz, Martynka, Jaś, Mikołaj, Oliwka. Długo by wymieniać. Dziś stoję po tej samej stronie co oni. Widocznie tak miało być. Nie jest mi łatwo prosić Was, ale chce żyć i być zdrowa" - napisała.
Słynna wpadka w TVP3
W 2007 roku Polska usłyszała o dziennikarce po tym, gdy na żywo, na antenie TVP3 mówiła o zdarzeniu w Nowogardzie, a na pytanie o "prawdopodobne przyczyny wykolejenia" wagonów z kruszywem odpowiedziała:
"Najprawdopodobniej albo... albo... szyny, które nie są równe, albo po prostu no... Tak, jak mówiłam we wcześniejszym wejściu... Szyny były złe... A podwozie... Podwozie... Podwozie... Podwozie też było złe".
Jak sama tłumaczyła później, została wtedy rozproszona przez osobę trzecią.
Szyny były złe...
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl