Dziewczyny mają głos i mówią "nie" dyskryminacji w szkole
25.11.2016 10:20, aktual.: 02.12.2016 10:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mają po kilkanaście lub dwadzieścia parę lat. Są ambitne, pełne energii i chcą pomagać innym. Nie zgadzają się na to, że problemy młodych dziewczyn nie są traktowane poważnie, w szkolnych lekturach trudno doszukać się silnych kobiecych wzorców, a na WOS-ie nie mówi się o przemocy domowej. Aktywistki z #MamyGłos występują w imieniu uczennic gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Walczą z dyskryminacją, której same doświadczyły.
Kamila była w drugiej klasie liceum, kiedy postanowiła przenieść się z klasy humanistycznej do „mat-fizu”. Zrozumiała, że woli projektować roboty niż zostać prawniczką. Była zdeterminowana i wiedziała, że sobie poradzi. Szybko okazało się, że nie wszyscy podzielali jej zdanie. Procedura zmiany klasy trwała trzy miesiące – składały się na nią badania psychologiczne, testy kompetencji i rozmowy z dyrekcją. Kamila nie rozumiała, dlaczego wszystko musi tak długo trwać. Potem dowiedziała się, że jej koledze udało się zmienić klasę w ciągu dwóch tygodni, chociaż miał gorsze oceny.
Michalina miała czternaście lat, gdy zaczęła marzyć o zostaniu dyrygentką. Powiedziała o tym swojemu koledze, który szybko ostudził jej zapał.
- Powiedział mi, że kobiety nie nadają się do tego zawodu, bo są słabymi liderkami. Wtedy uznałam, że pewnie ma rację i porzuciłam swój plan.
Dzisiaj Michalina Ferencz studiuje antropologię kulturową w Poznaniu i jest współzałożycielką start-up'u #MamyGłos. Razem z Kamilą Gołdyką, Aleksandrą Sobiech, Sylwią Wodzińską i Olą Jarocką, walczy o prawa dziewczyn między trzynastym a dwudziestym rokiem życia. Chcą bronić nastolatek i młodych kobiet, bo uważają, że w szkołach brakuje przestrzeni do dyskusji o dyskryminacji.
- Swoją wiedzę o przemocy wobec kobiet wyniosłam z dyskusji z koleżankami i z internetu. Szukałam na ten temat informacji i czytałam dużo artykułów po angielsku – mówi Michalina. - W szkole o tym się nie mówiło, nie uczono nas też dyskutowania i krytycznego myślenia. Jechałam kiedyś pociągiem z koleżanką i zaczęłyśmy rozmawiać o tym, że w lekturach szkolnych brakuje silnych postaci kobiecych. Moja znajoma nie uważała się nigdy za feministkę, ale wystarczyło dziesięć minut rozmowy, żeby przyznała mi rację.
Każda z młodych aktywistek wniosła do inicjatywy własny bagaż doświadczeń i chęć przekucia swojej frustracji w coś pozytywnego. Dziewczyny miały szczęście – dzięki temu, że projekt #MamyGłos wygrał grant w konkursie organizowanym przez Humanity In Action Polska i Stowarzyszenie Młodych Dziennikarzy "Polis”, mogły faktycznie zacząć działać.
Nagrały krótki film promujący, w którym przedstawiły swoje postulaty. Część dotyczyła problemów, których doświadczyły osobiście ("Masz prawo lubić fizykę i drony"), a inne aktów przemocy psychicznej i fizycznej, z którymi zamierzały walczyć ("Masz prawo zgłosić gwałt na policję"). Zaczęły organizować też spotkania z inspirującymi kobietami, a ostatnio udało im się zebrać fundusze na wydanie kolorowanki z #MegaBabkami. Akcja trwała pół roku i była przeprowadzona na platformie crowdfundingowej Pomagam.pl. Na stronie internetowej #MamyGłos kolorowanka opisana jest jako „30 portretów silnych kobiet do zakolorowania, które dodadzą ci energii, żeby wstać z łóżka, wyjść z domu i zmienić świat.” Kim dla nich jest #MegaBabka?
- Uważamy, że każda z nas może stać się #MegaBabką – inspirującą dziewczyną, którą osiągnęła sukces lub ma do opowiedzenia ciekawą historię – odpowiada Michalina. - Używamy tego sformułowania bardzo często – na przykład w kontekście kobiet, które zapraszamy na spotkania w ramach #GirlPowerAcademy. Staramy się na nich stworzyć bezpieczne grono do rozmowy, wzajemnego zrozumienia.
Do tej pory młodym aktywistkom z #MamyGłos udało się zorganizować spotkanie m.in. z Julią Marcell i Agnieszką Frankowską. Tymczasem planują kolejne miesiące i nie zwalniają tempa. W swoich rówieśniczkach i dziewczynach z młodszych roczników pokładają duże nadzieje – na Czarnym Proteście spotkały zarówno koleżanki z roku, jak i grupy gimnazjalistek. Czują gniew i niezgodę wśród młodych kobiet. Wiedzą też, że ich działania są potrzebne. Jak piszą na swojej stronie, w Polsce działa wiele silnych organizacji prokobiecych – one stworzyły więc prodziewczyńską.