Elżbieta Czyżewska – gorzkie życie wspaniałej aktorki
Już na starcie kariery została okrzyknięta „polską Marilyn Monroe”, jednak gdy zmarła „New York Times” napisał gorzko, że była „królową bez swojego królestwa”. Elżbieta Czyżewska w jednym z ostatnich wywiadów ubolewała: „życia nie da się powtórzyć”. Biografia wspaniałej aktorki jest niewątpliwie fascynująca, ale nie brakuje w niej smutnych rozdziałów.
23.08.2015 | aktual.: 24.08.2015 19:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już na starcie kariery została okrzyknięta „polską Marilyn Monroe”, jednak gdy zmarła „New York Times” napisał gorzko, że była „królową bez swojego królestwa”. Elżbieta Czyżewska w jednym z ostatnich wywiadów ubolewała: „życia nie da się powtórzyć”. Biografia wspaniałej aktorki jest niewątpliwie fascynująca, ale nie brakuje w niej smutnych rozdziałów.
W ubiegłym roku ministerstwo kultury z dumą poinformowało, że udało się ocalić niezwykłą kolekcję zmarłej w 2010 r. Elżbiety Czyżewskiej. Blisko tysiąc zdjęć, listów, rysunków, dokumentów czy wycinków z gazet miało bowiem trafić na śmietnik, ponieważ zarządca nowojorskiego mieszkania aktorki uznał je za nic niewarte szpargały.
Tymczasem wśród nich odnaleziono m.in. szkice Pabla Picassa i Franciszka Starowieyskiego, fotografie wybitnych artystów (np. Daniela Olbrychskiego, który pozostawił aktorce dedykację „witamy w gronie 30-latków”), listy Leopolda Tyrmanda czy Andrzeja Wajdy. W mieszkaniu było też mnóstwo osobistych pamiątek Czyżewskiej, jak chociażby pokwitowanie wystawione przez celników na Okęciu w 1968 r., gdy aktorka wyjeżdżała do Stanów Zjednoczonych albo telegram od Beaty Tyszkiewicz informującej o urodzeniu córki. Kolekcja trafiła do Narodowym Archiwum Cyfrowego. „Wymaga jeszcze opracowania, ale już teraz pokazuje, jak wszechstronną aktorką była Elżbieta Czyżewska, nasza Audrey Hepburn” – stwierdził ówczesny minister kultury, Bogdan Zdrojewski.
Czarujący uśmiech
Elżbieta Czyżewska niechętnie opowiadała o czasach dzieciństwa, być może dlatego, że nie wspominała go najlepiej. Urodziła się w Warszawie na rok przed wybuchem II wojny światowej, w czasie której straciła ojca. Matka była krawcową i miała poważny problem z zapewnieniem Eli i jej siostry Krystynie godziwych warunków życia. To dlatego przyszła gwiazda polskiego filmu spędziła kilkanaście miesięcy w domu dziecka w Konstancinie.
W liceum chodziła na zajęcia kółka recytatorskiego i namówiona przez kolegów zdecydowała się przystąpić do egzaminów do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Zdała bez problemu. „Wiedziałam, że znalazłam się tam, gdzie powinnam być. Jakbym narodziła się po raz drugi” – wspominała po latach.
Talentem zdecydowanie przerastała rówieśników. Już na trzecim roku otrzymała propozycję współpracy ze Studenckim Teatrem Satyryków. „Kiedy w 1958 roku Ela pojawiła się w STS-ie, wszyscy się w niej zakochaliśmy, bo była zjawiskiem niezwykłym. Duża, pyzata buzia, włosy typu siano, odrobina piegów, uroda raczej proletariacka. Obłędny biust, który doprowadzał chłopców do szaleństwa, arystokratyczne dłonie i szalenie zgrabne nogi. Jej uśmiech – najcudowniejszy, jaki widziałam w życiu. Czarujący, pełen radości i inteligencji, a także ironii wobec otaczającej rzeczywistości” – opisywała Agnieszka Osiecka.
W tym samym roku Czyżewska zadebiutowała na scenie, występując w „Wizycie starszej pani”. Niedługo później na stałe związała się z Teatrem Dramatycznym, gdzie stworzyła wiele niezapomnianych kreacji.
Jednak masową popularność i uwielbienie publiczności zapewniły jej występy w filmach.
Weneckie samce atakują
Widzowie pokochali Elżbietę Czyżewską szczególnie za trzy komedie Stanisława Barei, które ona sama określała mianem „filmów matrymonialnych”: „Mąż swojej żony”, „Żona dla Australijczyka” i „Małżeństwo z rozsądku”. Zagrała też w innych ówczesnych przebojach – „Giuseppe w Warszawie” i „Gdzie jest generał...”.
W ciągu kilku lat stała się najpopularniejszą aktorką w PRL i pokoleniową idolką. „Gdy wtedy obsadzano filmy, mówiono: Nie, nie, tylko nie Czyżewska. A po chwili okazywało się, że właśnie tylko Czyżewska może to zagrać” – żartuje Bohdan Łazuka.
Miała wdzięk i temperament, a także niezwykłą łatwość uwodzenia mężczyzn. Kazimierz Kutz wspomina pobyt aktorki na festiwalu w Wenecji, gdy gwiazda założyła obcisłą suknię, eksponującą kobiece „walory”. „Wszystkie weneckie samce rzuciły się na Elę, która chodziła w aurze: patrzcie na mnie, podziwiajcie mnie. Doszło do tego, że już pierwszego dnia, pod wieczór, musieliśmy zamienić się pokojami. Żeby ją chronić. Przyjmowałem te wszystkie telefony” – opowiada Kutz.
W 1959 r. Czyżewska poślubiła aktora i reżysera Jerzego Skolimowskiego. Oboje mieli silne charaktery, dlatego związek był bardzo burzliwy, a małżonkowie ciągle się kłócili i godzili. „Rzadko ktoś ich odwiedzał, bo zawsze tam był okropny bałagan. Spali na materacach rozłożonych na podłodze, wszystkie rzeczy były porozrzucane” – wspomina jeden ze znajomych.
Rozwiedli się w 1965 r., ale Czyżewska nie pozostała długo samotna. Jej życie zmienił występ w adaptacji głośnej sztuki Arthura Millera „Po upadku”.
Życie na podsłuchu
Aktorce tak zależało na udziale w przedstawieniu, że zadzwoniła do dyrektora Teatru Dramatycznego i przekonała go, że będzie lepsza od Lucyny Winickiej, przymierzanej do roli Maggie – postaci wzorowanej na Marilyn Monroe. Dopięła swego, a po premierze otrzymała gratulacje od samego Millera, który przejechał do Warszawy zobaczyć przedstawienie. Przylgnął wówczas do niej przydomek „polska Marilyn Monroe”.
Na przyjęciu wydanym z okazji premiery „Po upadku” aktorka poznała przystojnego Amerykanina. Okazał się nim David Halberstam, korespondent „New York Timesa” i laureat nagrody Pulitzera. Od razu połączyła ich wzajemna fascynacja, która szybko przerodziła się w miłość.
O tym romansie mówiła cała Warszawa. Już kilka miesięcy później, 13 czerwca 1965 r. Czyżewska i Halberstam złożyli przysięgę małżeńską w warszawskim urzędzie stanu cywilnego. Świadkami byli: znana aktorka Halina Mikołajska i II sekretarz ambasady USA. Tego samego dnia gwiazda odebrała Złotą Maskę, nagrodę przyznawaną najpopularniejszej polskiej aktorce.
Koleżanki z branży zazdrościły jej podarowanego przez męża volkswagena garbusa oraz mieszkania w słynnym pensjonacie Zgoda, gdzie kwaterowano wówczas zagranicznych korespondentów. „Co jest romantycznego w tym, że cały czas byliśmy obserwowani, a nasze telefony były na podsłuchu? Zaczęłam dostawać coraz mniej propozycji zawodowych. Ale to nie koniec kłopotów: wkrótce Halberstam opublikował artykuł, w którym krytykował poczynania Wiesława Gomułki. W kraju rozpętała się nagonka antysemicka. A David nie dość, że był Żydem, to jeszcze przybywał zza Żelaznej Kurtyny” – opowiadała Czyżewska w jednym z wywiadów.
W 1968 r. władze PRL nakazały Halberstamowi opuszczenie Polski. Aktorka zdecydowała się razem z nim wyjechać do Stanów Zjednoczonych.
Nauczycielka Meryl Streep
Decyzja Czyżewskiej wywołała histeryczne reakcje komunistycznej propagandy. „Dlaczego nasza wybitna, polska przecież aktorka, zdradza nasze żywotne, polskie interesy? Czyżby tak ją otumanił zielony kolor amerykańskich banknotów? Jak można nazwać taką kobietę? Aktorkę, która wszystko zawdzięcza Polsce Ludowej, a która tak niegodnie obraża nas wszystkich?” – pytał autor paszkwilu w tygodniku „Walka młodych”. Przed wylotem, na Okęciu, gwiazda musiała przejść upokarzającą procedurę rewizji osobistej.
Małżonkowie zamieszkali w pięknym apartamencie na Manhattanie. Dzięki koneksjom męża, Czyżewska miała okazje spotykać amerykańską „śmietankę towarzyską”, m.in. Roberta Kennedy’ego, z którym podobno nawiązała przelotny romans.
Jej stosunki z Halberstamem szybko jednak zaczęły się psuć. Dziennikarz liczył, że żona zajmie się domem, urodzi dzieci i stworzy wzorcową rodzinę. Jednak Czyżewska wolała urządzać przyjęcia dla gości z Polski, a przede wszystkim jeździć na kolejne castingi, licząc na kontynuację kariery w USA. Zagrała kilka niewielkich ról, ale przeszkodą w otrzymywaniu bardziej znaczących kreacji aktorskich okazał się mocny, wschodnioeuropejski akcent. Lepiej odnajdywała się na teatralnej scenie. W 1974 r. zagrała w „Biesach” wyreżyserowanych przez Andrzeja Wajdę w Yale Repertory Theatre. U jej boku wystąpiła początkująca aktorka, Meryl Streep. „Meryl była zafascynowana Elą, tym jak mówiła, jak nosiła trencz. Raz zobaczyłem Elżbietę na spacerze, za nią szła Meryl i naśladowała jej gesty. Gdy obejrzałem „Wybór Zofii” Alana Pakuli, roześmiałem się, bo zobaczyłem, ile Streep wzięła od Elżbiety” – opowiada amerykański aktor Jerome Dempsey.
„Osuwam się coraz niżej”
Czyżewska bardzo przeżywała brak ciekawych propozycji zawodowych. Coraz częściej zaglądała do kieliszka. W 1975 r., dwa lata po uzyskaniu amerykańskiego obywatelstwa, rozwiodła się z Halberstamem, który miał już dość wyskoków żony. „Pijana wydzwaniała po całym świecie. Dochodziło do tego, że Halberstam wyrywał telefon ze ściany, bo przychodziły rachunki na tysiące dolarów” – czytamy w biografii aktorki zatytułowanej „Elka”. Po rozwodzie stosunki między nimi były bardzo napięte, a Czyżewska wytoczyła nawet sprawę sądową eks-małżonkowi, zarzucając, że nie finansuje jej utrzymania, do czego był zobowiązany amerykańskimi przepisami.
Problemy z pieniędzmi powodowały dramatyczne sytuacje. „Osuwam się coraz niżej w życiu sprzedając za bezcen raz obraz, a raz kanapę. W lodówce pustki, a znane nazwiska w notesie” – przyznawała aktorka w rozmowie z „New Yorkerem”.
Znajomi namawiali ją do powrotu do Polski. „Mówiłem jej wielokrotnie: Elu, ty mieszkasz sama, co cię tu wiąże?. A lubię tu być, lubię” – relacjonuje Daniel Olbrychski. „Było oczywiste, że powinna wrócić, ale – jako osoba ambitna – wróciłaby, gdyby była potrzebna. Niestety, zainteresowanie jej osobą w Polsce malało, więc pozostawała na wygnaniu. Powrót to byłby dla niej dyshonor, musiałaby przyznać się do porażki” – dodaje Kazimierz Kutz. W latach 90. i na początku XXI wieku zagrała kilka epizodycznych ról w polskich filmach. Po raz ostatni pojawiła się na ekranie w „Samotności w sieci”, jako nieznajoma z Nowego Orleanu.
Zmarła 17 czerwca 2010 r. w nowojorskim szpitalu, po kilkuletniej walce z rakiem przełyku. Do rozwoju choroby przyczynił się nałóg tytoniowy – Elżbieta Czyżewska zawsze miała przy sobie papierośnicę i zapalniczkę.
Aktorkę pochowano została na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Rafał Natorski/(kz)/WP Kobieta