Elżbieta Starostecka po latach. Gwiazda filmu "Trędowata" opowiada o swoim życiu
Elżbieta Starostecka cieszyła się ogromną popularnością w latach 60. i 70. Polacy uwielbiali jej filmowe kreacje. Jednak aktorka nie chciała żyć w blasku fleszy – wycofała się z zawodu i poświęciła rodzinie. Wywiady z nią to rzadkość. Teraz uchyliła rąbka tajemnicy.
Słynna aktorka urodziła się w 1943 r. w Rogach. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" opowiada, że jej mama musiała uciekać z nią do lasu, gdy była noworodkiem. "Niemcy za nią strzelali, kula drasnęła kocyk. (…) Po wojnie mi mówiła, że to były najstraszniejsze sekundy w jej życiu" – czytamy.
Elżbieta Starostecka apeluje do młodych
Matka Starosteckiej straciła w czasie wojny dwóch braci. "Wujka Jurka zabili Rosjanie, wujka Mietka Niemcy" – wspomina i ostrzega młodych aktorka. "Dzisiaj żyją bez świadomości, czym naprawdę jest wojna, czym grozi faszyzm, totalitaryzm. Przerażają mnie te pochody młodych ze swastykami. Mam nadzieję, że to jednak tylko margines. Ale nie możemy być obojętni" – podkreśla.
Starostecka opuściła rodzinne strony w wieku 2 lat. Dziadek aktorki kupił nowy dom w Gliwicach i jak podkreśla, to on był w nim mężczyzną. Pod koniec wojny Niemcy zabrali z jego młyna wszystkie maszyny, po przeprowadzce każdy urlop poświęcał na odgruzowywanie Warszawy. Jemu gwiazda zawdzięcza mocny kręgosłup moralny i miłość do ojczyzny. O mamie również mówi w samych superlatywach – kobieta poszła do szkoły pielęgniarskiej, jednocześnie zajmując się dziećmi i schorowanym ojcem. "Nigdy nie związała się z żadnym mężczyzną, a wielu o nią zabiegało. Bała się, że kiedyś może się okazać, że ja i brat będziemy komuś przeszkadzać" – wspomina artystka.
Sama "tego jedynego" poznała w budynku szkole teatralnej. "Śpiewałam w kabarecie piosenki przedwojenne, a Włodek [Włodzimierz Korcz – red.] grał na pianinie" – relacjonuje. Szybko stracili dla siebie głowę i po kilku miesiącach, mając po 21 lat, zdecydowali się pobrać. Wiedzieli, że są dla siebie stworzeni i nie chcieli czekać, ale odłożyli swoje plany na prośbę ojca Korcza.
Elżbieta Starostecka – kariera
Było warto – Starostecka dokładnie pamięta dzień ślubu. Miała na sobie niebieską sukienkę z długimi rękawami i "z nieprawdopodobną liczbą drobniutkich guziczków". Do urzędu stanu cywilnego para pojechała tramwajem z powodu kolejki do taksówek. "Mam wrażenie, że przez lata z dwóch roślin zespoliliśmy się z Włodkiem w jedno drzewo" – podsumowuje swoje małżeństwo.
Gdy Starostecka została mamą Kamila, mogła liczyć na pomoc mamy. Dzięki niej możliwa była praca na planach filmowych. Kariera aktorki przyśpieszyła – grała bez przerwy, najpierw były "Czarne Chmury", potem "Noce i Dnie", aż wreszcie "Trędowata".
Sława cieszyła ją do czasu. W pewnym momencie czuła, że straciła prywatność. Szczególnie pamięta sytuację, gdy wybrała się z mężem do kawiarni, a fani nie odstępowali jej na krok. Miała dość. "Nie lubię zgiełku, nigdy nie lubiłam" – tak wyjaśnia swoje zniknięcie. "O nic nigdy nie zabiegałam. Cała tak zwana moja kariera zawodowa to zbiegi okoliczności i trochę szczęścia" – dodaje skromnie.