Elżbieta Zawacka - legendarna kurierka
Jedyna kobieta wśród cichociemnych. Kurierka i emisariuszka rządu polskiego w Londynie. W czasie wojny ponad 100 razy przekraczała granice wielu krajów Europy.
08.01.2016 | aktual.: 10.01.2016 12:15
Jedyna kobieta wśród cichociemnych. Kurierka i emisariuszka rządu polskiego w Londynie. W czasie wojny ponad 100 razy przekraczała granice wielu krajów Europy. Gestapo poszukiwało ją listem gończym, aresztowało prawie całą jej rodzinę, ale sama Elżbieta Zawacka „Zo” była dla Niemców nieuchwytna. Za działalność konspiracyjną przesiedziała cztery lata w stalinowskim więzieniu. 10 stycznia mija siódma rocznica jej śmierci.
Jej pierwszym językiem był niemiecki, polskiego nauczyła się dopiero w gimnazjum. Przyszła na świat w 1909 roku w mocno zgermanizowanym Toruniu. Ojciec był urzędnikiem sądowym i dbał o to, by w domu mówiono po niemiecku. Nie chciał, by dzieci miały problemy w szkole. Pod koniec lat 20. XX wieku Elżbieta zaczęła studiować matematykę na Uniwersytecie Poznańskim.
Naukę musiała opłacić samodzielnie, więc pracowała jako nauczycielka. W gimnazjum żeńskim w Tarnowskich Górach, oprócz prowadzenia lekcji, zorganizowała także tzw. tajne wieczory świetlicowe dla córek działaczy polonijnych w Niemczech. Z pomocy swoich podopiecznych, tzw. raciborzanek, korzystała wielokrotnie, działając w konspiracji w czasie okupacji.
Dwa lata przed wybuchem II wojny światowej Zawacka poświęciła się wyłącznie pracy w Przysposobieniu Wojennym Kobiet, posiadając najwyższy stopień instruktorski. Była komendantką całego Rejonu Śląskiego. PWK prowadziło szkolenia sanitarne, przeciwpożarowe, by w razie zagrożenia kobiety mogły ruszyć z pomocą cywilom i rannym żołnierzom. Właśnie podczas obozu szkoleniowego, który dobywał się w Spale w sierpniu 1939 roku, Zawacka otrzymała wiadomość o mobilizacji. Natychmiast wyjechała do Katowic, gdzie zajęła się organizowaniem placówek dworcowych dla żołnierzy oraz sanitarnych punktów cywilów – były to tzw. „krople mleka”.
W październiku 1939 roku trafiła do Warszawy. Dzięki przyjaciółce udało jej się nawiązać kontakt z konspiracją. Na początku listopada złożyła przysięgę, wybrała wówczas pseudonim „Zelma”. Jej pierwszym zadaniem była organizacja sieci konspiracyjnej na Górnym Śląsku. Zawacka zamieszkała więc w Będzinie i zmobilizowała do pracy około 200 kobiet, które szkoliła wcześniej w ramach PWK. Działały one w dywersji, wywiadzie, kontrwywiadzie oraz sabotażu. „Zelma” kierowała łącznością w rejonie. Często przekraczała granicę obszaru ziem wcielonych do Rzeszy oraz Generalnej Guberni. Tzw. aryjski wygląd oraz perfekcyjna znajomość języka niemieckiego sprawiały, że nie wzbudzała podejrzeń Niemców.
W Komendzie Głównej Związku Walki Zbrojnej zorientowano się, że „Zelma” jest idealną kandydatką na kurierkę. Została więc wezwana do Warszawy i otrzymała przydział do „Zagrody”, czyli Wydziału Łączności Zagranicznej. Stało się to pod koniec 1940 roku. Od tego czasu Zawacka znana było jako „Zo”. Rozpoczęła się także jej niebezpieczna podroż po całej Europie. Zmieniała nazwiska, adresy, kontakty, ale zawsze używała swojego imienia – Elżbieta. Jeździła po pieniądze dla AK, przewoziła raporty kierownictwa ZWZ do Londynu, sama organizowała także trasy dla kolejnych kurierów. Stworzyła placówkę łączności zagranicznej „Cyrk”, w ramach której działali kurierzy wyjeżdżający do Sztokholmu, Paryża oraz Szwajcarii.
Jak wspominała po wojnie w filmie „Miałam dobre życie” - w czasie okupacji dopisywało jej szczęście. Udało jej się uratować z najgorszych opresji, nie tylko dzięki temu, że po niemiecku mówiła równie dobrze, jak po polsku. Miała tzw. szósty zmysł. Potrafiła wyczuć, że jest śledzona, zwietrzyć niebezpieczeństwo i nie tracić głowy, gdy robiło się gorąco. Chociaż niejednokrotnie umierała ze strachu.
Jednym z najbardziej niebezpiecznych momentów podczas wojny był okres wielkiej wsypy w 1942 roku. Wówczas na Śląsku aresztowano wiele osób, między innym rodzoną siostrę „Zo” - Klarę. Zawacka wracała wówczas z Berlina, miała przy sobie walizkę pieniędzy dla AK, które jej tam przekazano. Planowała przenocować u siostry, lecz nikt nie otworzył jej drzwi. Od sąsiadki dowiedziała się, że Klarę aresztowało gestapo. „Zo” natychmiast uciekła z budynku, do którego w każdej chwili mogło wrócić gestapo. Przenocowała u znajomych. Walizkę pełną pieniędzy umieściła w przechowalni, a kwit bagażowy oddała działającej w konspiracji aptekarce. Wówczas odetchnęła z ulgą – nie miała przy sobie żadnych materiałów obciążających. Niestety, szybko wyczuła, że ktoś ją śledzi. Próbowała „zgubić ogon”, krążąc po całym Sosnowcu, ale bezskutecznie.
Wsiadła w pociąg i pojechała do Krakowa, by uprzedzić o wsypie oraz o tym, że jest śledzona. Na dworcu w Krakowie przypadkiem spotkała zaufaną znajomą i przekazała je wszystkie informacje. Mogła jechać dalej – do Warszawy. Wiedziała, że nadal ktoś ją śledzi. Stwierdziła, że ma dwa wyjścia – zabić się albo wyskoczyć z pociągu w czasie jazdy, bo jeśli wpadnie w ręce Gestapo i zostanie poddana torturom, może zacząć sypać, a znała już wiele nazwisk i adresów. Wybrała ucieczkę i gdy pociąg zwolnił w okolicy Żyrardowa, wyskoczyła i uciekła do lasu. W pobliskiej wsi sprzedała pierścionek, by kupić chleb i ruszyła pieszo w stronę Warszawy.
W stolicy zameldowała o wykonaniu zadania. Dowiedziała się też, że gestapowcy poszukiwali ją listem gończym. Dotarli także do jej rodziny i aresztowali kilku bliskich. „Zo”, która dopiero co cudem uniknęła wpadki, zaczęła przygotowywać się do kolejnej ważnej akcji. Tym razem Stefan Rowecki "Grot", komendant główny ZWZ, wysyłał ją z misją do rządu w Londynie. Miała kilka miesięcy, by poduczyć się języków obcych, nauczyć się trasy i przygotować do spotkania z generałem Sikorskim. Chciała między innymi poprosić go o uregulowanie praw żołnierskich dla kobiet działających w konspiracji.
W niebezpieczną podróż wyruszyła tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 1942 roku. Oficjalnie była urzędniczką firmy naftowej, lecz w ukryciu przewoziła 500 stron mikrofilmów, zawierających informację od Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej. W Paryżu zorientowała się, że nie zdoła bezpiecznie przedostać się do Londynu. Wróciła więc do Warszawy. Kolejną, tym razem udaną próbę, podjęła w lutym 1943 roku. Podróżowała przez Niemcy, Francję i Pireneje. Dotarła do Barcelony, gdzie w konsulacie brytyjskim nadała drogą dyplomatyczną pocztę do Londynu. Sama do stolicy Wielkiej Brytanii dotarła w maju, płynąc statkiem z Gibraltaru do Bristolu.
Wreszcie udało jej się spotkać z najważniejszymi osobami - Sikorskim, Radkiewiczem, Mikołajczykiem, Hallerem. Miała jednak wrażenie, że nie są bardzo zainteresowani sytuacją w kraju. Robiła wszystko, by pozyskać uwagę polityków i wojskowych, chciała także szybko powrócić do Polski.
Wracała do Warszawy wraz z grupą 316 cichociemnych. W nocy 9 października 1943 roku dokonała skoku spadochronowego i wylądowała szczęśliwie z mazowieckich lasach. Już następnego dnia zameldowała się w Komendzie Głównej AK (dawniej ZWZ). Wiosną 1944 roku miała miejsce kolejna wielka wsypa. Tym razem w ręce Niemców dostało się ponad 100 osób, działających w „Zagrodzie”. „Zo” nie została aresztowana, ale musiała się ukrywać przez kilka miesięcy w klasztorze ss. Niepokalanek w Szymanowie. Na własną odpowiedzialność opuściła kryjówkę pod koniec lipca 1944 roku, gdy dowiedziała się o wyznaczeniu godziny „W”.
Pierwszego sierpnia była już w stolicy i czekała na rozkazy. W czasie powstania warszawskiego działała jako łączniczka, pielęgnowała rannych w powstańczym szpitalu, organizowała wodę i żywność dla walczących. Po kapitulacji nie poszła do niewoli z wojskiem. Wyszła z miasta wraz z cywilami. Miała wówczas stopień kapitana, chciała dalej walczyć. Udało jej się dotrzeć do Krakowa, gdzie nawiązała kontakt z rządem w Londynie. Przygotowała także trasę kurierską dla Jana Nowaka Jeziorańskiego.
Po zakończeniu wojny działała w organizacji Wolność i Niepodległość, przygotowywała też pracę doktorancką. W 1951 roku została aresztowana. Zarzucono jej działalność szpiegowską i skazano na 10 lat więzienia. Wyszła na wolność po 4 latach, w 1955 roku na mocy amnestii.
Zmarła 10 stycznia 2009 roku w Toruniu, mając 99 lat.
Małgorzata Brzezińska/(mb)/(kg), WP Kobieta
Korzystałam z książki Katarzyny Minczykowskiej „Elżbieta Zawacka „Zelma”, „Sulica”, „Zo”