GwiazdyFacet na zakupach

Facet na zakupach

Mężczyźni nie specjalnie lubią zakupy, to prawda znana od dawna. Warto jednak dowiedzieć się, dlaczego tak jest. Dzięki temu kobietom łatwiej będzie zrozumieć swojego partnera.

Facet na zakupach

01.08.2007 | aktual.: 28.05.2010 16:10

Mężczyźni nie specjalnie lubią zakupy, to prawda znana od dawna. Warto jednak dowiedzieć się, dlaczego tak jest. Dzięki temu kobietom łatwiej będzie zrozumieć swojego partnera.

Jeszcze niedawno panowie sami kupowali sobie jedynie garnitury i buty. O całą resztę garderoby musiały dbać matki, żony, siostry czy gosposie. To one perfekcyjnie znały rozmiary i upodobania swoich mężczyzn, którzy zazwyczaj nie potrafili rozszyfrować nawet oznaczeń rozmiarów odzieży.

Rewolucja obyczajowa z końca XX wieku zmusiła panów do usamodzielnienia się i w konsekwencji do zmiany swojego podejścia do zakupów. Żyjący samotnie panowie nie mogli zwalić obowiązku odwiedzania sklepów na partnerki, bo ich po prostu nie mieli. A przecież mężczyzna, który zajęty jest tylko pracą, długo nie może znaleźć żony, a zatem jest skazany na siebie, stał się jednym z symboli naszych czasów. Ignorancja wobec kupowania musiała zacząć być zastępowana przez stopniowe oswajanie się z tym przykrym obowiązkiem.

Paco Underhill - antropolog społeczny, który bada zachowania konsumenckie "zakupowiczów" na całym świecie, zauważa, że w efekcie współcześni mężczyźni kupują to, czego ich dziadkowie nawet nie wzięliby do ręki: pościel, zasłony i firanki, środki czystości. Mimo to facet w sklepie to wciąż facet cierpiący. Mało który robi zakupy dla przyjemności. Choć dzisiaj nie jest niczym nadzwyczajnym widok mężczyzny w sklepie z bielizną, to i tak wciąż dominują w nim kobiety. Według badań sklepy odwiedza 3 razy więcej pań niż panów. Z tych samych badań wynika też, że większość garderoby mężczyzn z klasy niższej i średniej dostają od swoich partnerek. Najbogatsi nawet majtki kupują już samemu. Ale z ich przymierzeniem w sklepie większość z przedstawicieli płci brzydkiej będzie miało problem -uważają to bowiem za coś niemęskiego i odpychającego.

Underhill zaobserwował również, że facet idzie do sklepu, bo ma konkretne potrzeby. Unika charakterystycznych dla pań spacerów między półkami, wchodzi tam, gdzie musi i opuszcza to miejsce najszybciej, jak się da. Statystycznego mężczyznę trudno jest przekonać do zainteresowania się czymś, co wybiega poza wcześniej założony plan. Wiedzę o produkcie panowie czerpią z dostępnych w sklepie ulotek, plakatów czy tablic. W odróżnieniu od kobiet, nie znoszą na miejscu pytać o cokolwiek. Nawet, kiedy nie mogą znaleźć czegoś, po co przyszli. Albo nie wiedzą, gdzie jest przymierzalnia. Z punktu widzenia handlowców to istotny problem. Mężczyzna, który odszuka na półce interesujące go spodnie czy sweter, ale nie będzie mógł natychmiast go przymierzyć, na pewno wyjdzie ze sklepu i nic w nim nie kupi. Inna sprawa, że jak już trafi do przymierzalni, to pewnie zostawi w kasie sporą kwotę. Mężczyźni kupują bowiem aż 65 proc. rzeczy, które przymierzają. Odrzucają tylko te, które zdecydowanie nie pasują (np. są za duże o kilka
numerów). W przypadku kobiet ten odsetek wynosi tylko 25 proc.Płeć piękna jest więc znacznie wymagającym i wybrednym klientem.

Przedstawicieli obu płci różni też zainteresowanie ceną. W Stanach Zjednoczonych aż 3 na 10 mężczyzn wcale nie patrzy na metkę (wśród pań robi tak tylko jedna na 10). Facet jeśli czegoś potrzebuje, po prostu to kupuje.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)