Florencja: una bella citta
Florencja to miasto, które może zaczarować każdego. Wystarczy spędzić tu jeden dzień, by potem już wciąż marzyć o powrocie do stolicy Toskanii.
04.12.2006 | aktual.: 25.06.2010 15:13
Florencja to miasto, które może zaczarować każdego. Wystarczy spędzić tu jeden dzień, by potem już wciąż marzyć o powrocie do stolicy Toskanii. Chociażby tylko po to, by pooddychać przez chwilę prawdziwie włoską atmosferą, by wypić poranne cappuccino w jednej z kawiarenek na Piazza della Signoria czy też znów stanąć twarzą w twarz z Dawidem Michała Anioła.
Piazza della Signoria
Florencja na każdym kroku zachwyca cudownymi zabytkami. Każdy jednak, kto spędzi tu trochę czasu, szybko będzie umiał wskazać swoje ulubione miejsca i place. Mnie najbardziej oczarowała Piazza della Signoria, miejsce, które niestety trzeba omijać w weekendy szerokim łukiem, by nie przepychać się wśród ogromnej ilości turystów. W tygodniu jednak wszystko nieco uspokaja się i można sobie usiąść na schodkach budowli zwanej Loggia della Signoria, by porozmyślać, poobserwować toczące się tu życie, bądź po prostu poczytać gazetę.
Stąd też można podziwiać zabytki placu: po prawej stronie zbudowany z czerwonej cegły Palazzo Vecchio (czyli Pałac Stary) i stojące przed nim renesansowe posągi, między innymi kopia imponującego Dawida Michała Anioła (oryginał stał na placu jeszcze w XIX wieku, teraz jednak, by go zobaczyć trzeba udać się do muzeum Galleria dell’Accademia). Wzrok przyciąga też stojąca nieco dalej Fontanna Neptuna, której posągi, jak mówi jedna z florenckich legend, ożywają w czasie pełni i spacerują po placu.
Jej wysokość Kopuła
Z Piazza della Signoria w którąkolwiek nie skręcimy stronę, zawsze trafimy w kolejne miejsca, które w każdym przewodniku wymieniane są jako te, które koniecznie trzeba zobaczyć. Możemy iść na przykład w stronę Piazza del Duomo, gdzie dumnie króluje katedra Santa Maria del Fiore.
Budowla wypełnia prawie cały plac i aby zrobić jej zdjęcie turyści ustawiają się jak najdalej, choć szybko przekonują się, że na niewiele się to zdaje i katedrę muszą fotografować po kawałku. Duomo (co po włosku oznacza właśnie katedrę) wygląda jak „pałac z bajki”. Nasycone barwy, ażurowe zdobienia, misternie wykonane figurki i piękne malowidło nad głównym wejściem. A nad tym wszystkim króluje wielka kopuła, symbol Florencji, który zawsze jako pierwszy wita i jako ostatni żegna odwiedzających miasto (widać ją bowiem jeszcze z autostrady).
Uffizi – dla miłośników sztuki
Jeśli jednak zdecydujemy ruszyć z Piazza della Signoria w przeciwnym kierunku to najpierw, przechodząc pomiędzy Loggią a Palazzo Vecchio, trafimy przed Gallerię degli Uffizi. To najsłynniejsze i największe we Florencji muzeum malarstwa. Wszyscy miłośnicy sztuki na pewno będą zachwyceni tak wielką ilością imponujących dzieł sztuki zgromadzonych w jednym miejscu. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że z Uffizi wychodzi się naprawdę zmęczonym.
Jest to jednak bardzo interesująca wycieczka przez kolejne okresy i style malarskie. Muzeum liczy ponad czterdzieści sal, a w każdej wisi po kilkanaście obrazów. Najlepiej więc poświęcić im cały dzień. Niestety trzeba się liczyć też z tym, że musimy odstać trochę w kolejce po bilety (w tygodniu zajmuje to trochę ponad godzinę), dlatego lepiej zarezerwować wcześniej bilet przez internet.
Ponte Vecchio i druga strona miasta
Mijając Uffizi trafiamy nad rzekę. Skręcamy w prawo i zmierzamy w kierunku najbliższego mostu. To Ponte Vecchio, czyli Stary Most. I faktycznie ma on już swoje lata (zbudowany został w połowie XIV wieku). Z daleka wygląda jakby poprzyklejane do niego były małe domki. I w zasadzie można tak to określić. Most jest bowiem zabudowany i idąc nim wydaje się, że idziemy jedną z bardzo starych uliczek pełnych maleńkich sklepów. Ponte Vecchio jest jednym z najsławniejszych florenckich zabytków. Ciekawostką jest też to, że jest to jedyny most, który nie został zburzony w czasie II wojny światowej (podobno na rozkaz samego Hitlera).
Przechodząc przez Ponte Vecchio, trafiamy na drugą stronę rzeki Arno. Tu szczególnie warto wybrać się do pięknych Ogrodów Boboli, które są jednym z największych parków w całych Włoszech.
Można też pójść wzdłuż rzeki aż do drogi wiodącej na górę, na Piazzale San Micheangiolo. Jest to dość długi spacer, ale można go sobie umilić jedząc po drodze przepyszne włoskie lody lub toskańskie ciasteczka cantuccini. Z Placu zaś rozpościera się tak niesamowity widok na całe miasto, że na pewno zrekompensuje nam to długą drogę.
Miasto Gucciego
Florencja to również miasto, w którym możemy rzucić się w wir zakupów. Oczywiście, niezbędny jest tu dość gruby portfel. Chociaż na włoski oryginalny szalik może sobie pozwolić niemal każdy.
Panie na pewno zachwycone będą też ulicami, na których królują najznakomitsi projektanci mody. Witryny eleganckich sklepów przyciągają wzrok: Gucci (firma założona właśnie we Florencji), Versace, Prada, Bvlgari, Dolce & Gabbana i wiele innych. Jeśli jednak chcemy zaszaleć i kupić sobie coś od znanych projektantów polecam udać się na wycieczkę poza Florencję. Niedaleko bowiem znajduje się centrum Barberino Designer Outlet, gdzie można załapać się na spore obniżki cen kreacji, butów czy torebek znanych marek.
Wieczór nad rzeką
Wieczorem najlepiej wrócić na któryś z placów lub, co polecam, udać się do jednego z lokali nad rzeką. W takie miejsca przychodzi zazwyczaj dużo ludzi (szczególnie gdy wieczory są jeszcze ciepłe), dlatego też wszyscy wychodzą na zewnątrz. To niesamowite uczucie, siedząc nad Arno, sączyć drinka kupionego w pobliskim barze i rozmawiać z przyjaciółmi. Niektóre lokale organizują też tak zwane Aperitivo. Wtedy wystarczy kupić jednego drinka i można do woli korzystać z zastawionego włoskimi smakołykami stołu (szczególnie pysznie i miło jest niedaleko Mostu Santa Trinita, w barze Capocaccia).
Dzień leniwie dobiega końca. Jeśli zostajemy we Florencji przez kilka dni możemy być pewni, że każdy z nich przyniesie nam nowe wrażenia, a my odkryjemy kolejne urocze zakątki tego miasta. Rano zaś, gdy udamy się do pobliskiego baru na cappuccino i cornetto (rogalik), Włosi pozdrowią nas uśmiechem, a po kilku kolejnych dniach pani sprzedająca kawę zapyta się nas „co słychać”. I już poczujemy się dobrze, a włoski optymizm udzieli nam się od samego rana.