Francuzi witają lato muzyką
Tej jedynej w roku czerwcowej nocy nie ma zakątka w mieście, gdzie nie słychać byłoby muzyki. Jazz, rock, pop, ballady i operowe arie rozbrzmiewają na ulicach i placach, przed restauracjami i kawiarniami, na stacjach metra. Gra każdy kto chce i jak chce. Muzyką, tańcem i śpiewem Francuzi witają lato. I nie przejmują się, że dzień ten, jak w tym roku, wypada w środku tygodnia i jutro trzeba będzie iść do pracy.
Tej jedynej w roku czerwcowej nocy nie ma zakątka w mieście, gdzie nie słychać byłoby muzyki. Jazz, rock, pop, ballady i operowe arie rozbrzmiewają na ulicach i placach, przed restauracjami i kawiarniami, na stacjach metra. Gra każdy kto chce i jak chce. Muzyką, tańcem i śpiewem Francuzi witają lato. I nie przejmują się, że dzień ten, jak w tym roku, wypada w środku tygodnia i jutro trzeba będzie iść do pracy.
21 czerwca mija trzydzieści lat, gdy po raz pierwszy w noc letniego przesilenia ponad tysiąc muzyków wyszło na ulice Paryża, aby zgodnie ze swoim hasłem Fête de la Musique „robić muzykę”. Do końca nie wiadomo, kto był pomysłodawcą muzycznego przywitania lata. Jedni za twórcę Święta Muzyki uważają Marcela Landowskiego - francuskiego kompozytora polskiego pochodzenia. Inni palmę pierwszeństwa przypisują Jackowi Langowi - ministrowi kultury w rządzie Francois Mitterranda, który je wypromował. To druga po Sylwestrze noc, gdy nie obowiązuje cisza nocna. Miasto bawi się do białego rana!
Od jazzu do rocka
Jak najpełniej uczestniczyć w Fête de la Musique? Sposoby są dwa. Jedni śledzą program i wybierają koncerty, które chcą usłyszeć. Inni dają się ponieść muzyce i idą na żywioł: wędrują ulicami Paryża, zatrzymując się tam, gdzie coś ich zainteresuje. Ja zdecydowałam się na wariant drugi, gdy muzyczny koncert zaskoczył mnie w dzielnicy Marais. Słowa francuskich i klezmerskich piosenek w wykonaniu nobliwego pana dobiegały z niewielkiej sceny na Rue de Rosiers - jednej z najbardziej malowniczych uliczek dzielnicy żydowskiej.
Panie w szpilkach i panowie w marynarkach, turyści z plecakami, rodzice z dziećmi na rękach dali się ponieść klezmerskiej muzyce, spontanicznie tworząc taneczny korowód, który z każdą chwilą zataczał coraz szersze kręgi. A ponieważ scena stała niemal na ulicy, samochody i skutery cierpliwie czekały, aby piosenkarz przestał śpiewał, tłum tańczyć, a oni mogli jechać dalej.
21 czerwca w Paryżu gra się wszędzie i gra się wszystko: jazz, rock, world music, muzykę klasyczną, piosenkę francuską, soul. Wczesnym wieczorem znana z eleganckich sklepów Rue de Rivoli rozbrzmiewa niewyobrażalnym zgiełkiem, w którym mieszają się wszystkie muzyczne style. Hałas to jedyny w swoim rodzaju, nawet nieliczne samochody na zwykle zatłoczonej ulicy, wyglądają jakby trafiły tu z innej rzeczywistości.
Podczas Święta Muzyki w Paryżu nie jeździ się samochodami, tylko chodzi i … przystaje albo przysiada. W kawiarni, w restauracji, na ławeczce, na murku, na parapecie. A po chwili odpoczynku rusza się dalej, bo nigdy nie wiadomo, kto zagra za rogiem. Na placu Georgesa Pompidou rozbrzmiewają rytmy rocka, na schodach gra muzyka peruwiańska, tuż obok zachęca do wspólnej zabawy barwnie ubrany zespół jazzowy, ulicą Rue St Merri maszeruje korowód czarnoskórych bębniarzy, przed Centrum Pompidou tańczą kobiety i mężczyźni w ludowych strojach, w holu stacji RER Châtelet Les Halles wali w bębny młodzieżowa orkiestra.
Chociaż podczas święta Muzyki gra się wszystko, temat przewodni zawsze jest inny. W tym roku organizatorzy zamierzają uczcić muzykę pop, która świętuje pół wieku. Sam program imprez liczy 223 strony. Zgodnie z Międzynarodową Kartą Zasad, święto nie jest festiwalem, a celebrowaniem muzyki „na żywo”. A więc Faites de la musique, albo Make Music, albo po prostu Kochajmy Muzykę. Bo jak powiedział filozof Fryderyk Nietsche : „Życie bez muzyki byłoby pomyłką”.
(mpi)/(kg)