Gestykulacja, czyli co zrobić z rękami w czasie wystąpienia. Ludzie nadal popełniają podstawowe błędy
Ręce, podobnie jak całe ciało, same cię wesprą w czasie mówienia, pod warunkiem że im na to pozwolisz. Wielu mówców nie pozwala. Skupiają się na tym, żeby wykonywać jakieś konkretne gesty, a wtedy te gesty są sztuczne. W efekcie zaczyna się gubić w treści, zawieszać, mylić. I kłopoty gotowe.
24.11.2018 | aktual.: 26.11.2018 14:09
Poniższe rady pochodzą z książki Lidii Buksak "Szkoła mówców" (wydawnictwo Onepress). Publikacja dostępna w księgarni Sensus.
Widziałam wielokrotnie, jak ręce mówcy zaczynają naturalnie pracować, gdy występujący nie skupia się na nich, tylko na zbudowaniu relacji z publicznością, gdy tłumaczy coś z sensem i z zaangażowaniem. Najlepiej więc byłoby, żebyś przestał się w szczególny sposób koncentrować na gestach, jakie powinieneś wykonywać, i pozwolił robić rękom "swoją robotę”.[...]
Jak pracować nad konkretnymi błędami? Przede wszystkim trzeba zrozumieć, co jest ich źródłem, i ćwiczyć. Przyjrzyjmy się kilku najczęstszym złym nawykom.
Przyklejanie łokci do tułowia
Gdy jesteś zestresowany, to podświadomie chcesz sam siebie przytulić. Wiesz jednocześnie, że nieprawidłowe jest zakładanie ręki na rękę na wysokości brzucha (tzw. gest zamknięty). Zamiast tego przyciągasz więc łokcie do tułowia i w ten sposób „siebie przytulasz”. Masz mylne wrażenie, że wszystko jest w porządku, bo przecież ruszasz przedramionami, możesz nawet wykonywać gesty otwarte. Ale to tylko pozory. Jeśli się nagrasz, zobaczysz, że wyglądasz wręcz śmiesznie: jak kurczak machający skrzydełkami.
W dodatku trzymanie łokci przyklejonych do tułowia spina całe ciało, a szczególnie tułów, bo musisz się naprawdę napracować, żeby tak ściskać sam siebie. Prawidłowe są swobodne, otwarte ruchy całymi rękami, nie tylko przedramionami (oczywiście nie chodzi o szalone machanie rękami).
Co zrobić? Zwróć uwagę na to, by rozluźnić i lekko odsunąć łokcie od tułowia. Od razu poczujesz, jak twoje ciało staje się swobodniejsze. Naucz się dostrzegać moment, w którym w czasie wystąpienia się spinasz, a gdy zaczniesz to zauważać, natychmiast „puszczaj” łokcie.
Zakładanie i splatanie rąk na brzuchu
Powyżej napisałam już, że to gest zamknięty (a to rodzaj gestów, których unikamy). Ten gest również wynika z chęci przytulenia samego siebie.
Co zrobić? Naucz się luźno opuszczać ramiona. Nie chodzi o to, żeby mieć zwisające, martwe ręce, ale żeby na chwilę wracać do pozycji wyjściowej, neutralnej, a potem pozwolić rękom na nowo gestykulować.
Ugniatanie, pocieranie dłoni
To typowy objaw stresu, jak większość błędów w mowie ciała. To nieprawidłowy nawyk. Jeśli więc tylko zauważysz, że twoje dłonie zbliżają się do siebie, od razu je „otwórz”. Ponieważ ugniatanie i pocieranie dłoni jest nawykiem, możesz się spodziewać, że Twoje dłonie będą automatycznie dążyć do tego, żeby się złączyć na nowo, i to będzie się ciągle powtarzać.
Co zrobić? Zmiana nawyku wymaga samokontroli, czasu i konsekwencji — bądź wyrozumiały dla siebie i po prostu rozłączaj ręce.
Zaciskanie dłoni w pięści
Taki odruch pojawia się w stresie albo gdy jesteśmy bardzo podekscytowani i w „bojowym” nastroju. Unikaj tego gestu, bo sprawiasz wtedy wrażenie osoby agresywnej, a zapewne to nie jest efekt, który chcesz osiągnąć.
Co zrobić? Rozluźniaj dłonie za każdym razem, gdy zauważysz, że zacisnąłeś je w pięści.
Zakładanie rąk do tyłu
To tzw. pozycja surowego nauczyciela. Bierze się stąd, że nie wiesz, co zrobić z rękami, i taki gest wydaje Ci się bezpieczny.
To pozycja bardzo nieprawidłowa z kilku powodów. Po pierwsze, sprawiasz wtedy wrażenie starszego, poważniejszego i bardziej kategorycznego, niż jesteś. Po drugie, to pozycja, która kojarzy się ze srogim nauczycielem, a twoja publiczność na pewno nie chce być pouczana przez takiego belfra. Po trzecie, to gest, który ciągnąc mięśnie do tyłu, wymusza oddech szczytowy, a ten jest nieprawidłowy w emisji głosu. Wreszcie po czwarte, przy tym geście bardzo spina się cały tułów, ręce wręcz ciągną barki do tyłu, napinając jednocześnie mięśnie szyi.
Co zrobić? Ilekroć twoje ręce będą wędrować do tyłu, puść je luźno wzdłuż tułowia, czyli powróć do pozycji wyjściowej.
Splatanie palców i ściskanie dłoni
To rodzaj przytulania samego siebie, tylko gest wykonywany jest w mniejszym wymiarze — przytulasz i ściskasz swoje dłonie, żeby poczuć się bezpieczniej. Ten odruch wynika ze stresu i jednocześnie bardzo ten stres ujawnia publiczności. Niektórzy robią to tak mocno, że aż bieleją lub sinieją im dłonie. To zachowanie jest nieprawidłowe, bo oprócz tego, o czym pisałam powyżej, bardzo trudno jest rozpleść palce, są jakby zaciśnięte, zakleszczone.
Co zrobić? Za każdym razem, gdy spleciesz palce, szybko, ale spokojnie je rozpleć i rozłóż ręce na boki lub opuść je na chwilę wzdłuż ciała.
Wieżyczka
To chyba najbardziej wyśmiewany dziś gest. Kiedyś polecano wykonywanie go w momentach ważnych, ponieważ skupia uwagę odbiorców. Dziś świadczy o przestarzałym podejściu do mowy ciała i powoduje, że publiczność postrzega Cię jako nienowoczesnego, a czasem śmiesznego.
Co zrobić? Rada jest podobna jak wyżej: gdy zauważysz, że palce twoich dłoni zbliżają się do siebie, żeby zrobić wieżyczkę, od razu rozłóż ręce.
Brak gestykulacji
Całkowity brak gestykulacji zdarza się bardzo rzadko. Wiąże się z „zastygnięciem” całego ciała. Jest to spowodowane paraliżującym strachem i jeszcze dodatkowo go potęguje. Drugą przyczyną może być podejście: nie wiem, co zrobić z rękami, więc nie będę robić nic. To zachowanie jest nieprawidłowe również dlatego, że na pewno w takim przypadku będziesz miał także „martwą” twarz — raczej trudno sobie wyobrazić człowieka, który ma bardzo bogatą mimikę twarzy albo chociażby się uśmiecha i jednocześnie ma zupełnie nieruchome ciało.
Co zrobić? Najpierw się zastanów, z jakiego powodu „wyłączyłeś” gestykulację. A potem wykonaj ćwiczenia gestykulacji, które omówiłam na początku tego rozdziału. Ćwicz tak długo, aż ożywisz mowę ciała.
Nadmierna gestykulacja
To zachowanie również wynika ze stresu. Może dotyczyć osób, które z natury są ekspresyjne, a pod wpływem stresu wymachują rękami jeszcze intensywniej niż zwykle. Do tego często dołącza się chaotyczne chodzenie po scenie, co razem sprawia, że wyglądasz na osobę szaloną, nieopanowaną, a zatem niegodną zaufania.
Co zrobić? Tu praca polega na wyciszaniu siebie i ograniczaniu ruchów. Ćwicz przed lustrem i nagrywaj się, żeby zobaczyć, w jakich momentach zaczynasz nadmiernie gestykulować. Gdy widzisz, że cię „ponosi”, zacznij świadomie głębiej oddychać, stań w miejscu, przodem do publiczności, i skup się na odbiorcach oraz na tym, co chcesz im przekazać.
Powtarzanie tych samych wyuczonych gestów niezależnie od poruszanego tematu
To częsty błąd osób, które szkoliły się z mowy ciała albo czytały na ten temat. Nauczyłeś się kilku polecanych gestów i myślisz, że skoro są dobre, to masz je stosować cały czas, bez względu na to, o czym mówisz. Tymczasem nawet jeśli jakiś obiektywnie poprawny gest wykonujesz co chwilę, staje się on manierą, przykuwa uwagę swoją sztucznością.
Co zrobić? Potrenuj zgodnie ze wskazówkami z początku tej części książki i uwolnij się od sztampy w gestykulacji. Mowa ciała w naturalnej rozmowie jest różna, dąż więc do tego, żeby różnicować gesty i być naturalnym, nie zaś zachowywać się w sposób wyuczony.
Listek figowy
To typowa pozycja obronna. Taką pozycję przyjmują piłkarze, gdy ustawiają się do obrony rzutu karnego i składają dłonie poniżej pasa. I o ile w czasie meczu jest to gest uzasadniony, o tyle w czasie wystąpienia jest śmieszny. Świadczy o wielkim strachu mówcy.
Co zrobić? Myślę, że gdy tylko uświadomisz sobie, jak taki gest wygląda, od razu oduczysz się go robić. Po prostu.
Publikacja dostępna w księgarni Sensus.
Artykuł jest fragmentem książki "Szkoła mówców". Śródtytuły pochodzą od redakcji.