Grażyna Szapołowska: Wszyscy ocieramy się o zdradę
O oswajaniu śmierci, doświadczeniach z pisaniem, pomysłach na kolejne fabuły i Facebooku – jedna z najpiękniejszych polskich aktorek, ikona kina - Grażyna Szapołowska.
08.09.2014 | aktual.: 26.03.2015 14:03
O oswajaniu śmierci, doświadczeniach z pisaniem, pomysłach na kolejne fabuły i Facebooku – jedna z najpiękniejszych polskich aktorek, ikona kina - Grażyna Szapołowska.
EksMagazyn: Spotykamy się z okazji premiery pani drugiej książki pt. „Poza mną”. Łatwo jest pisać książki?
Grażyna Szapołowska: Nie jest łatwo. To piękne, ale męczące zajęcie. Wymaga fantazji i pomysłów. Zrealizowanie ich jest dużym wysiłkiem psychicznym i fizycznym. Po napisaniu pierwszej książki odczuwałam duże zmęczenie. Wynikało ono z osobistych przeżyć, które były we mnie, jak otwarta rana. Po napisaniu drugiej książki miałam ochotę wyjechać na długie wakacje. To nie jest porównywalne z pracą w filmie, gdzie od zakończenie zdjęć już po miesiącu jestem w stanie podjąć się kolejnego wyzwania.
Ta książka to zbiór różnych opowiadań. Jak wskazuje tytuł, nie miała dotyczyć pani bezpośrednio. Jednak po przeczytaniu ma się wrażenie, że w wielu opowiadaniach jest tam dużo pani.
W każdej książce odnajdziemy pisarza. Jego umysł, fantazje, spostrzeżenia, wrażliwość. Lubię czytać dzienniki, np. Sandora Marai, gdzie tło historyczne jest bazą wydarzeń tamtych czasów. Nawet jeśli pisarz mówi, że dana książka jest kompletnie nie o nim, to i tak wydaje mi się, że swoim wyobrażeniem odnajdziemy tam danego autora. Przynajmniej jego umysł. Z moją książką jest podobnie. To są moje obserwacje, historie zasłyszane, zdarzenia, więc i ja też tam jestem.
W kilku opowiadaniach z książki wiodącym motywem są zdrady. Dlaczego akurat ten temat?
Zdrada towarzyszy wszystkim od zawsze. Rodzimy się w miłości i zaraz potem jesteśmy wystawiani na zdrady i kłamstwa. Miłość ociera się o śmierć. I jedno nie tłumaczy drugiego. Zdrada jest tematem wielu książek, filmów, malarstwa. Słyszymy ją w muzyce. Tak się złożyło, że ja również skupiłam się na tym wątku. To fascynujący temat. Co prawda ze zdrad się wyrasta, ale nie dlatego, że się starzejemy, tylko dlatego, że jesteśmy mądrzejsi i wiemy, jak to smakuje. Niektórzy nie wyrastają. I to również jest ludzkie.
W poprzedniej książce „Ścigając pamięć” takim motywem była śmierć. Wówczas chciała pani rozliczyć się ze śmiercią matki?
Gdy napisałam tę książkę, pojawił się we mnie taki rodzaj spokoju wewnętrznego. Wcześniej nie mogłam sobie poradzić ze stratą Mamy. Zastanawiałam się, co by było, gdybym ją zabrała do innego lekarza, dlaczego jej tak często nie odwiedzałam, dlaczego jej nie zabrałam na wakacje. Śmierć jest zjawiskiem, może i nawet pięknym, ale trzeba umieć uszanować tę chwilę. Rozliczyć się z osobą, która odchodzi i być wówczas przy niej. To jest ogromny zaszczyt. Nie rozumiem, dlaczego Polacy boją się śmierci. Po części wynika to z przedstawiania nam tego tematu. Śmierć jako starucha, kostucha i coś najgorszego. A tak naprawdę śmierć to jedyny przyjaciel, który nas nie zawiedzie. Śmierć nie jest końcem, jest kolejnym etapem w życiu tych, którzy pozostają, a może i również w życiu tych, którzy odchodzą.
Fragmenty książek umieszcza pani na swoim profilu na Facebooku. Lubi pani korzystać z tego narzędzia?
Ja Facebooka traktuję jako platformę do komunikacji z osobami, z którymi pewnie nigdy nie miałabym styczności. Niektórzy lubią Facebooka, inni nienawidzą. Ja dzięki niemu poznałam prawdziwe opinie na temat tego, co piszę. Bowiem dla mnie nie tylko krytycy czy recenzenci wystawiają jedynie słuszne opinie. Takie słowa od serca od nieznanych mi osób są dla mnie bardzo ważne. Najbardziej szczere komentarze otrzymuję właśnie od zwykłych ludzi. Później często z nimi nawiązuję znajomości. Tak było z dziewczyną, która mieszka aktualnie w Los Angeles, a studiowała aktorstwo w Krakowie. Dzięki moim książkom i Facebookowi mogę powiedzieć, że się z nią zaprzyjaźniłam. Bez internetu i Facebooka pewnie by się to nie wydarzyło.
Czy jest pani typem obserwatora?
Zdecydowanie tak. Sądzę, że dużą zasługę ma tu mój zawód filmowca... Głównie dzięki reżyserom, którzy mnie tego nauczyli na planie. Obserwowanie jest nierozłącznie związane z zawodem aktora, a pisarza w szczególności. Potem tę obserwację trzeba otulić fantazją, słowami docierającymi do naszych umysłów, a najważniejsze - do serc.
Wspomniała pani o pomyśle na kolejną książkę. Może pani coś zdradzić?
Tak, jest taka historia, która chodzi mi po głowie. Umieściłabym ją w latach 80. O dwóch chłopakach - gejach, którzy mieszkają w kamienicy, która kryje w sobie tajemnicę. Mam również pomysł na napisanie kryminału, bo chciałabym uśmiercić kilka osób (śmiech).
Czy może pani powiedzieć o sobie, że jest pani szczęśliwą, spełnioną kobietą?
Mam wspaniałego mężczyznę, córki, zdolną wnuczkę, kochanego psa, zawód, który lubię wykonywać, przyjaciół, na których zawszę mogę polegać. Numery telefonów, gdzie mogę zadzwonić o każdej porze. Jestem w miarę zdrowa. Czy czegoś trzeba więcej?
Jaki jest idealny mężczyzna według Grażyny Szapołowskiej?
Mądry, cierpliwy, zdecydowany, odważny i również niezależny finansowo. Zasługujemy na odrobinę komfortu.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior