Grzegorz Krychowiak i jego "miłość w cieniu futbolu". A raczej Mundialu
13.06.2018 12:14, aktual.: 13.06.2018 15:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Grzegorz Krychowiak i Celia Jaunat. To "miłość w cieniu piłki nożnej" – tak media określają związek, który uważają za jeden z najpiękniejszych w polskiej piłce nożnej. Celia nie jest jednak typową WAG – kobietą znaną z tego, że jest dziewczyną piłkarza.
Grzegorz Krychowiak jest jedną z największych gwiazd polskiego futbolu. Ostatnio jest o nim głośno nie tylko przez Mundial, lecz także przez to, że otworzył w Warszawie salon z modą męską Balamonte. To utrwala jego wizerunek, który wszyscy znamy: najbardziej eleganckiego polskiego piłkarza, takiego, któremu nie mogą się oprzeć kobiety. Krychowiak ma jednak dziewczynę od lat: jest nią Celia Jaunat, modelka. Mówią o niej "kobieta perfekcyjna".
Ostatnio Krychowiak i Jaunat udzielili "Vivie" wspólnego wywiadu. "Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo", mówi Celia, która jest z Krychowiakiem od siedmiu lat. Okazuje się jednak, że początki ich związku owiane były mgłą tajemnicy, żeby nie rzec – niewinnych kłamstewek. Jak bowiem wyznaje piłkarz, modelka na początku "po prostu mu się spodobała". Dlatego też nie powiedział jej na wszelki wypadek, że jest piłkarzem i marzy o zawodowstwie. Przedstawił się jako student. Miał 21 lat i tym zdobył serce 19-letniej modelki.
Czy zadziałało? Jeszcze jak! Zwłaszcza że Celia, wówczas młodziutka, sama była studentką marketingu i zarządzania. Połowę tygodnia praktykowała w salonie firmy handlującej luksusowym wyposażeniem łazienek. To właśnie w tym sklepie któregoś dnia zjawił się Krychowiak, żeby kupić glazurę. Jaunat musiała być bardzo zakochana od pierwszego wejrzenia, skoro "kupiła" jego ściemę o byciu studentem w salonie z ekskluzywnymi produktami wyposażenia domowego w Bordeaux.
A jednak. Mimo, że Celia Jaunat miała wtedy 19 lat i ciało modelki (którą została), to ona musiała się starać, by Kryśka ją zauważył: "On mnie w pierwszej chwili chyba w ogóle nie zauważył, bo siedziałam za biurkiem. To był impuls, że musi mnie zobaczyć, dowiedzieć się, że istnieję! Wstałam, zaczęłam przechadzać się po salonie, udając, że zapisuję jakieś numery czy ceny (śmiech). I podziałało! Podszedł do mnie, powiedział po francusku: bonjour mademoiselle. Ogromnie spodobał mi się jego akcent. Uwiódł mnie tym, jak mówi. I swoim uśmiechem".
"Dużo w życiu wygrałem dzięki uśmiechowi" – podsumował Grzegorz Krychowiak. Miejmy nadzieję, że ma jednak świadomość, że uśmiechem na mundialu goli się nie strzela.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl