Handlują na ulicach, bo emerytura nie wystarcza im na życie
Zwykle to samotne starsze osoby. Często schorowane.
Często przechodzimy obok, nawet nie zwróciwszy na nich uwagi. Starsi ludzie ze swoim małym straganem rozłożonym na chodniku usiłują sprzedać kwiaty, warzywa z ogródka, a nawet ubrania czy używane buty. Wszystko to, żeby zarobić chociaż kilka złotych.
Jedna ze starszych pań oferuje buty za 5 zł, do sprzedania ma też np. używaną patelnię. Wierzy, że ktoś się zainteresuje jej towarem. Inna emerytka oferują fasolkę szparagową i szczypiorek. Na pytanie, czy można tak dorobić, odpowiada:
- Cieżko. A ile się trzeba napielić, nadziabać! Ale na chleb i masło starczy. Syn i mąż mi zmarli. Samotnie bardzo trudno jest żyć - opowiada kobieta, która jak co dzień wstała o 4 rano. To, co próbuje sprzedać, wcześniej sama musiała zebrać z ogrodu. - Biodro mnie boli, to pewnie od kręgosłupa - narzeka.
Kolejna sprzedaje warzywa i kwiaty. Na cały dzień zabrała dla siebie tylko kanapki, które już się skończyły. Jest samotną wdową.
- Na miesiąc mam 500 zł. Muszę dorobić – mówi.
Straż miejska nie chce wypisywać mandatów, choć według prawa mogłaby. Woli dać upomnienie. Choć wielu z nas wzrusza los starszych osób, które cały dzień stoją na słońcu lub w deszczu, często nie zarabiając nawet złotówki, to na razie nie ma pomysłu, jak sprawić, by emeryci mogli żyć godnie.