Historia Ireny Gelblum
Losy kobiet działających w ruchu oporu w czasie II wojny światowej to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego. Wiele takich filmów i książek powstało. Nawet na tle tych historii przypadek Ireny Gelblum wydaje się wyjątkowy. Jest dowodem na to, że czasem rzeczywistość jest dziwniejsza od fikcji.
18.09.2015 | aktual.: 03.10.2018 12:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Łączniczka Żydowskiej Organizacji Bojowej, bohaterka Powstania Warszawskiego, niedoszła lekarka, dziennikarka. Nie tylko nie chciała mówić o swoim bohaterstwie, ale wręcz wyparła się przeszłości, próbując zakorzenić w nowej tożsamości – włoskiej poetki i tłumaczki.
Dostarczyć broń, przenieść meldunek, poruszać się sprawnie po okupowanym mieście, dotrzeć na czas i miejsce – takie były zadania łączniczek działających w organizacjach podziemnych w czasie wojny. Wiele z nich swoją pracę okupiło życiem, gdyż w przypadku zatrzymania przez patrol niemiecki przeważnie miały przy sobie materiał obciążający. Irena Gelblum była łączniczką Żydowskiej Organizacji Bojowej, działała po stronie aryjskiej. Wynajmowała mieszkanie na ulicy Pańskiej w Warszawie, w którym często zatrzymywali się Antek Cukierman i Marek Edelman, przywódcy żydowskiego ruchu oporu.
Jako łączniczka Irena musiała dużo krążyć po mieście, dokumenty potwierdzające zatrudnienie w niemieckim urzędzie, ułatwiały jej funkcjonowanie, nie wzbudzała podejrzeń. Uwagę przyciągała jej niebanalna uroda i elegancki strój. Brała na siebie najtrudniejsze zadania, gdy musiała przejechać tramwajem lub pociągiem, to tylko w części „Nur für Deutsche”, bez wahania siadała obok żołnierza niemieckiego, udawała, że przysypia i opierała głowę na ramieniu towarzysza.
Wiele przykładów brawurowego zachowania Gelblum, wówczas niespełna dwudziestolatki z zamożnego przed wojną domu, opisał w swojej książce „Wybór Ireny” Remigiusz Grzela. Autor, pracując nad biografią bohaterki, spotykał się m.in. Markiem Edelmanem, Alicją Margolis, Ireną Rybczyńską-Holland, Jerzym Urbanem, Anną Janko, Marią Iwaszkiewicz. Każdy z nich poznał Irenę na różnych etapach jej życia, dla jednych była odważną łączniczką ŻOB i koleżanką z konspiracji, dla innych Ireną Waniewicz, dziennikarką i żoną redaktora „Po prostu”, a jeszcze inni (w tym sam Grzela) poznali ją jaką Irenę Conti di Mauro, znaną włoską poetkę, która mieszkała w Polsce.
W czasie okupacji nie okazując strachu o własne życia, ratowała innych, ale nie zdołała pomóc swoim najbliższym, którzy z warszawskiego getta trafili do obozu śmierci. Przed wojną Irena Gelblum wychowywała się w zamożnej rodzinie, która po wkroczeniu hitlerowców trafiła do stworzonej przez Niemców dzielnicy żydowskiej odciętej od reszty miasta murem. Irenie udało się uciec z getta, do końca wojny wychodziła bez uszczerbku z najgorszych opresji. Zdołała wyprowadzić z obozu dwie łączniczki ŻOB. Potrafiła zwieść Niemców oraz szmalcowników, którzy szantażowali Żydów przebywających poza murami getta.
Brała udział w Powstaniu Warszawskim, gdzie walczyła wraz ze swoim odziałem na Starym Mieście, po czym otrzymała rozkaz, by dotrzeć na Leszno, na teren dawnego getta, by uratować archiwum ŻOB. Wraz z grupą osób utknęła tam na 6 tygodni. Znalazła się na ulicy zajętej przez Niemców i Ukraińców, ściągniętych do likwidacji Powstania. Wraz z towarzyszami ukrywała się w piwnicy, wyszli z płonącego miasta razem z ludnością cywilną. Irena przeżyła wojnę, wyjechała do Palestyny, ale nie zagrzała tam długo miejsca.
Wróciła do rodzinnej Warszawy, studiowała medycynę, wyszła za mąż i urodziła córeczkę. Zrezygnowała ze studiów medycznych na ostatnim roku. Nie chciała leczyć, wolała pisać. W 1968 roku podobnie jak wiele osób żydowskiego pochodzenia straciła pracę. W tym czasie ponownie wyszła za mąż, tym razem za Włocha. Wyjechała do Rzymu.
We Włoszech publikowała swoje wiersze, tłumaczyła także polską poezję. Włosi doceniali jej twórczość. Regularnie przyjeżdżała Polski, ale wszyscy, których spotykała w ojczystym kraju poznawali ją jako włoską poetkę. Miała włoskie nazwisko i zmienioną datę urodzenia, według której w czasie wojny była zaledwie dzieckiem. Zerwała kontakt z większością dawnych przyjaciół. Jeździła po całym kraju na festiwale literackie i spotkania autorskie. W ostatnich latach życia zbudowała wymarzony dom w Konstancinie. Umarła w Warszawie w 2009 roku otoczona opieką ze strony przyjaciół.
Małgorzata Brzezińska / (mtr), WP Kobieta