Ich produktów pożądają krezusi. Znana marka pali ubrania warte 38 milionów dolarów
Burberry, bodajże najbardziej znana z brytyjskich marek z wyższej półki, po raz kolejny znalazła się w ogniu krytyki. Z opublikowanego raportu strat i zysków wynika bowiem, że na przemiał tylko w tym roku trafiły produkty z logo marki warte 38 milionów dolarów, czyli równowartość 140 milionów złotych.
15.07.2018 | aktual.: 15.07.2018 17:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
John Peace, ustępujący prezes spółki, w oficjalnym komunikacie powiedział, że "niszczenie asortymentu nie jest czymś, co przychodzi im łatwo". Natomiast dyrektorka finansowa Burberry, Julie Brown, oświadczyła w podobnym tonie, że "traktują to przykre zadanie bardzo poważnie". Jeszcze w tym roku mają zostać zniszczone nie tylko ubrania i dodatki, ale też kosmetyki z logiem jeźdźca na koniu.
Jak gdyby na swoje usprawiedliwienie, dyrektor generalny Burberry, Marco Gobbetti oświadczył, że firma od roku oddaje resztki skór naturalnych marce Elvis&Kresse zajmującej się szyciem galanterii ze ścinków.
Trudno zresztą usprawiedliwić sensownie taką decyzję. Z drugiej strony, utrzymanie statusu marki luksusowej, wymaga zachowania cen produktów na odpowiednio wysokim poziomie. Można się spodziewać, że gdyby Burberry zdecydowało się na sprzedawanie ubrań za bezcen, brand mógłby stracić w przyszłości kolejnych klientów.
Ta skala marnotrawstwa jest o tyle boleśniejsza, że Burberry nie należy bynajmniej do marek, które postanowiły zrezygnować ze skór naturalnych.
Podobno decyzją nie są zachwyceni udziałowcy firmy. Tym bardziej, że czarne chmury zebrały się nad Burberry już dwa lata temu, kiedy ujawniono wartość zniszczonych ubrań i dodatków (wówczas niemal dwukrotnie mniejszą niż w tym roku).
Trudno wyobrazić sobie sensowne rozwiązanie dla tej paradoksalnej sytuacji. No, chyba że instytucjonalne. H&M kilkukrotnie postępował tak samo, ponieważ przekazanie ubrań potrzebującym wiązałoby się z tak dużym podatkiem, że było dla koncernu po prostu nieopłacalne.
Potentat klasycznych trenchy traci na tej praktyce już nawet nie tyle finansowo, co wizerunkowo.