Jak Anna B. Sheppard podbiła Hollywood?
Ubierała Angelinę Jolie, Brada Pitta i Adriena Brody’ego. Pracuje z najlepszymi reżyserami, a za swoje dokonania była trzykrotnie nominowana do Oscara. - Zawsze mam cel i rzadko zmieniam zdanie - tłumaczy Anna Biedrzycka- Sheppard, która należy do grona najwybitniejszych kostiumografów współczesnego kina.
29.04.2015 | aktual.: 30.04.2015 09:45
Ubierała Angelinę Jolie, Brada Pitta i Adriena Brody’ego. Pracuje z najlepszymi reżyserami, a za swoje dokonania była trzykrotnie nominowana do Oscara. - Zawsze mam cel i rzadko zmieniam zdanie - tłumaczy Anna Biedrzycka- Sheppard, która należy do grona najwybitniejszych kostiumografów współczesnego kina.
Pod koniec lutego ekscytowaliśmy się galą wręczenia najsłynniejszych nagród filmowych. Nic dziwnego skoro Polacy zdobyli aż pięć nominacji do Oscara. W tym gronie znalazła się również Anna Biedrzycka-Sheppard, która już po raz trzeci stanęła przed szansą zdobycia prestiżowej statuetki.
Jednak znów się nie udało, choć zdaniem specjalistów z branży, to ona najbardziej zasługiwała na wyróżnienie. Na plan „Czarownicy” Sheppard trafiła bowiem na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć, zastępując poprzedniego kostiumografa. - To było przerażające, nie czekało na mnie nic. Nawet jedna bela materiału - wspominała w rozmowie z „Hollywood Reporter”.
Przed Polką stało bardzo trudne zadanie, ponieważ musiała stworzyć stroje dla ikony współczesnego kina, czyli Angeliny Jolie oraz blisko dwóch tysięcy statystów. Efekt okazał się spektakularny, a gwiazda przebrana w kostiumy z żywicy, skóry, kości, zębów, ludzkich włosów, zwierzęcych szkieletów i piór, robiła piorunujące wrażenie. „Czarownica” zachwyciła widzów. Film zarobił dotychczas blisko 800 mln dolarów, a Anna Biedrzycka-Sheppard potwierdziła swoją mocną pozycję w Hollywood.
Kolorowe życie
Urodziła się w 1946 r. w Warszawie. Miłością do filmu zaraził ją ojciec, dyrektor techniczny w Komitecie Kinematografii, który uczestniczył także w tworzeniu łódzkiej wytwórni filmowej. W dodatku rodzina Anny mieszkała na Krakowskim Przedmieściu, w sąsiedztwie kina Kultura, gdzie dziewczyna regularnie gościła.
- Od małego lubiła sobie sama „organizować” ciuchy. Raz dostała od kogoś cynk, że gdzieś są płaszcze Kory z odrzutu. Innym razem – rzeczy z paczek zagranicznych. Wokół zgrzebny PRL, a ona żyła kolorowo - czytamy w reportażu „Jej czerwona sukienka”, który ukazał się w magazynie „Pani”.
W latach 60. na polskich uczelniach nie istniały kierunki związane z kostiumografią, dlatego Anna wybrała architekturę na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jednak na jej dalsze życie najbardziej wpłynęły praktyki w pracowni zajmującej się budową dekoracji filmowych. Postanowiła wówczas związać karierę zawodową z kinem, w czym utwierdził ją staż u cenionej kostiumografki Hanny Morawieckiej, której asystowała w pracy przy filmie „Dzięcioł”, a później serialu „Kolumbowie”.
Młoda artystka szybko zdobyła uznanie, co zaowocowało propozycjami przygotowywania kostiumów do głośnego obrazu „Trzeba zabić tę miłość” Janusza Morgensterna czy dzieł Krzysztofa Zanussiego.
Jednak Biedrzycka marzyła o rozwinięciu skrzydeł. Zdobyła paszport konsularny i wyjechała do Londynu. Oficjalnie – tylko na kurs języka angielskiego, ale tak naprawdę nie planowała powrotu do kraju.
Nauczyciel i mąż
Początki na emigracji nie były łatwe. W dzień faktycznie uczyła się angielskiego, ale wieczorami pracowała jako pomoc kuchenna i kelnerka, by w ten sposób zarobić na utrzymanie.
- Było mi bardzo ciężko. Teraz myślę o tym, co w moim życiu było na plus, a co na minus... Minusem były strach i obawa o przyszłość. Z drugiej strony, gdybym została w Polsce, nie osiągnęłabym tyle, co w Londynie. A na pewno nie zrobiłabym kariery w Hollywood. Myślę, że tamten moment bolał, ale był dla mnie bardzo ważny. Był po coś - twierdzi w wywiadzie dla „Pani”.
W szkole językowej poznała uroczego nauczyciela, który bardzo szybko stał się jej partnerem życiowym, a niedługo później także mężem. Choć związek nie przetrwał, Anna wciąż nosi jego nazwisko – Sheppard.
Rozwiodła się z powodu innego mężczyzny, spotkanego po latach w Polsce dawnego sąsiada. Z ich związku urodziła się córka Antonia, dla której Anna, chcąc mieć więcej czasu, zawiesiła karierę filmową i zatrudniła się w eleganckim londyńskim butiku.
W latach 80. Biedrzycka współpracowała głównie z Krzysztofem Zanussim i Agnieszką Holland, która zaangażowała kostiumografkę do głośnego filmu „Zabić księdza”. Na planie zdobyła liczne kontakty hollywoodzkie, a jeden z nich zaowocował kilka lat później propozycją od samego Stevena Spielberga.
Czerwona sukienka
Słynny reżyser zaprosił Polkę do ekipy przygotowującej „Listę Schindlera”. Za kostiumy do tej głośnej produkcji Anna B. Sheppard otrzymała pierwszą nominację do Oscara. - Czułam, że „Lista...” może popchnąć albo zakończyć moją karierę, ale nigdy nie myślałam, że zmieni całe moje życie - wspomina.
W filmie Spielberga po raz pierwszy wykorzystała motyw czerwonej sukienki, który z czasem miał stać się znakiem rozpoznawczym kostiumografki, zapożyczonym z „Lamparta” Luchino Viscontiego. Dzieło włoskiego reżysera obejrzała w warszawskim kinie, gdy miała 16 lat.
Taki strój pojawił się również w "Bękartach wojny" - Melanie Laurent miała nosić czarną, ale ja stwierdziłam, że na tle innych wspaniałych kreacji będzie wyglądała jak szara myszka i za plecami Tarantino zrobiłam czerwoną sukienkę. On się jej przestraszył i długo się zastanawiał. Ale w święta zadzwonił do mnie o trzeciej nad ranem i wyznał: Zakochałem się w tej sukience - opowiada Sheppard.
Wielkim sukcesem Polki były też kostiumy do filmu „Pianista” Romana Polańskiego, co zaowocowało kolejną nominacją do Oscara. Pracowała przy wielu innych głośnych produkcjach, m.in. „Hannibal. Po drugiej stronie maski”, „Złodziejka książek”, „Furia”. „Kapitan Ameryka: Pierwsze stracie” czy serialu „Kampania braci”.
Spięcia z Angeliną
W wywiadach Sheppard z rozczuleniem wspomina czasy, gdy zaczynała pracę w Polsce i przygotowanie jednego stroju wymagało niekiedy wielu tygodni poszukiwań materiałów. Teraz porusza się w zupełnie innych realiach.
- To jest wielka machina. Na te kostiumy są olbrzymie budżety, np. na projekty do „Kapitana Ameryki” miałam 4,5 mln dolarów. Pracowało dla mnie ponad 100 osób, łącznie z farbiarzami tkanin i specjalistami, którzy musieli zadbać, by kostiumy nie były łatwopalne. Pracowanie przy takim budżecie w Polsce jest niewyobrażalne - opowiada.
Kostiumografka ubiera na planie filmowym największe gwiazdy Hollywood. Czasami kosztuje ją to dużo nerwów. Huśtawkę nastrojów zafundowała Polce m.in. Angelina Jolie. - Napięcie tłumaczyłam sobie jej statusem gwiazdy, która jednocześnie, jako producent chciała udowodnić, że nie jest zabawką hollywoodzką, lecz kobietą o wysokim IQ. Nieumalowana, uczesana w koński ogon jest piękna, że dech zapiera, lecz jest także inteligentna, skomplikowana, wymagająca - tłumaczy w rozmowie z Agnieszką Niezgodą, autorką książki „Hollywood PL. O Polakach, którzy wspięli się na hollywoodzki szczyt”.
Anna B. Sheppard nie zwalnia kroku. Jej kostiumy będziemy mogli niedługo podziwiać w „Bridget Jones’s Baby”, czyli trzeciej części przygód najsłynniejszej filmowej singielki.