Jak szczęśliwy związek działa na nasze zdrowie?
Badania naukowe potwierdzają to, co czujemy intuicyjnie: bycie w udanym związku wydłuża życie, a zaangażowanie na rzecz innych sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Pielęgnowanie pozytywnych uczuć i związków z ludźmi jest więc nie tylko sprawą realizowania wyższych, międzyludzkich wartości, ale i troski o własne zdrowie.
24.02.2017 | aktual.: 24.02.2017 13:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy jesteśmy zakochani, świat wydaje się piękny. Bez względu na to, czy rzeczywiście takim jest, nas rozpiera energia, wręcz poczucie mocy i euforii. Za to poczucie wszechmocy odpowiada wzrost poziomu endorfin – hormonów szczęścia – oraz wysokie stężenie adrenaliny odpowiedzialnej za stan nieustającego pobudzenia. Z perspektywy takich profitów aż przykro napisać więc, że bycie na ciągłym miłosnym hormonalnym haju nie jest zdrowe. Zarówno w sensie emocjonalnym, jak i fizycznym. Wnioski płynące z licznych badań psychologicznych dowodzą bowiem, że to nie gwałtowne porywy serca i dzika namiętność najlepiej wpływają na nasze samopoczucie, ale systematyczne zaangażowanie w trwały związek. Dzięki stabilnej bliskości ufamy sobie i światu, mamy poczucie bezpieczeństwa, spełnienia i akceptacji. A zdolność do miłości jest wyrazem umiejętności dawania, rozumienia innych ludzi, ich potrzeb i uczuć.
Namacalne zalety
Badania rozpoczęte w Stanach Zjednoczonych w 1979 roku (The National Longitudinal Mortality Study), przez wiele lat śledzące losy około miliona uczestników, pokazały, że osoby w stabilnych związkach małżeńskich żyją dłużej, mają mniej zawałów serca, rzadziej chorują na nowotwory, a także zapalenie płuc niż ci żyjący w pojedynkę. Poszukajmy kolejnych argumentów na zdrowotne profity stałych związków: analizy naukowe wskazały, że kobiety zmagające się z rakiem jajnika i mogące liczyć na silne oparcie w rodzinie i satysfakcjonujące relacje przyjacielskie, mają bardziej żywotne komórki układu odpornościowego, zwane „naturalnymi zabójcami” (rodzaj białych krwinek). To spostrzeżenie zostało potwierdzone przez nową dziedzinę nauki, zwaną neuropsychoimmunologią, która zajmuje się szukaniem wzajemnych wpływów psychiki i układów nerwowego oraz odpornościowego. Zaobserwowano, że system immunologiczny mężatek zawiera więcej białych krwinek i przeciwciał niż wdów oraz kobiet rozwiedzionych. W związku z czym te pierwsze mniej podatne są na choroby. Ale uwaga: choć życie w małżeństwie przynosi korzyści przedstawicielom obu płci, wbrew kulturowym utartym opiniom, to mężczyźni więcej zyskują w stałych związkach. Kobiety łatwiej znoszą samotność i rzadziej z tego powodu popadają w depresję niż mężczyźni, którzy są singlami. Dla obu płci olbrzymim stresem jest śmierć partnera lub rozwód. Takie wydarzenia najczęściej odbijają się na zdrowiu serca, dlatego choroby układu krążenia dużo częściej dotykają rozwiedzionych.
Moc uścisku
Lekarze z Uniwersytetu w Północnej Karolinie dowiedli, że zarówno dotyk o podtekście seksualnym, jak i przyjacielski uścisk obniża ciśnienie krwi i podwyższa poziom oksytocyny – hormonu działającego odprężająco i więziotwórczo, którego spore ilości wydzielają się podczas porodu, karmienia piersią i orgazmu. Eksperci jednak są zgodni: nie tylko seks wzmacnia związek i ma prozdrowotne właściwości. Podobnie działa poczucie bycia razem, bez względu na okoliczności. Psychologowie przebadali na przykład osoby pracujące pod dużą presją. Choć stresujące sytuacje zawodowe u wielu z nich powodowały wzrost ciśnienia krwi, jednak parametry ciśnienia szybko obniżały się u tych, którzy znajdowali się w satysfakcjonujących związkach. Wszystko wskazuje na to, że bliskie więzi z innymi ludźmi umożliwiają nam zbudowanie bezpiecznego miejsca w świecie, w którym rządzi nerwowy szef, na ulicach są korki, my ciągle nie mamy na nic czasu, a nas co rusz spotykają nieprzewidywalne wydarzenia. Nawet jeśli większość naszych związków jest dalekich od ideału. Pamiętajmy bowiem, że dobra relacja polega nie tylko na unikaniu kłótni i nieokazywaniu złości. Kłócąc się z partnerem, nie zapominajmy jednak o zachowaniu dla niego szacunku. Unikajmy negatywnych komentarzy, dzielmy się zarówno smutkami, jak i radościami, reagujmy na zachowania i uczucia partnera, nie lekceważąc jego trudności, wykazujmy współczucie. To proste przy odrobinie uwagi.
Szczęście buduje związek
Jak dowodzą psychologowie, już samo odczuwanie szczęścia czy zadowolenia ma pozytywny wpływ zarówno na stabilność związku, jak i siłę układu odpornościowego. Przy czym: przez szczęście naukowcy rozumieją nie tyle proste odczuwanie przyjemności i satysfakcji, ale również umiejętność doznawania bardziej złożonych emocji, takich jak wdzięczność, wspaniałomyślność, zdolność wybaczania oraz angażowania się w życie wspólnoty, szerszej jednak niż rodzina i najbliżsi przyjaciele. Wielu psychologów uważa, że za odczuwany poziom szczęścia odpowiedzialne są przede wszystkim geny. Jednak przedstawiciele tzw. psychologii pozytywnej twierdzą, że odczuwanie dobrostanu podwyższa świadome angażowanie się w sytuacje, które wywołują pozytywne emocje. By udowodnić tę tezę, psychologowie w prowadzonych przez siebie badaniach proponowali uczestnikom tzw. treningi wdzięczności. Uczestnicy mieli codziennie zastanawiać się i zapisywać: komu, czemu i za co mogą być wdzięczni w upływającym dniu. Po sześciu tygodniach takiego treningu uczestnicy deklarowali dużo wyższy poziom szczęścia niż przed rozpoczęciem badań. Z innych analiz wynika, że odczuwanie wdzięczności wiąże się z lepszym samopoczuciem psychicznym i fizycznym, obniżonym poziomem lęku i przygnębienia, a także większą motywacją do pomocy innym i satysfakcją ze związku oraz ze skłonnością do poszukiwania konstruktywnych rozwiązań sytuacji konfliktowych. Warto więc już teraz zastanowić się, komu i za co możemy być wdzięczni.