Jak wyglądało życie pierwszej supermodelki?
Kate Moss, Cindy Crowford, Naomi Campbell, a może Anja Rubik? Ikon światowego modelingu jest przynajmniej kilkanaście. O Evelyn Nesbit niewielu pamięta. Piękna Amerykanka, urodzona w biednej rodzinie pod koniec XIX wieku, uważana jest za pierwszą supermodelkę i pierwszą pin-up girl w historii. Po latach znacznie częściej mówi się o skandalu z zabójstwem jej kochanka, niż o jej pracy.
Urodziła się w grudniu 1884 roku w niewielkim mieście w Pensylwanii. Data ta jednak nie ma żadnego potwierdzenia w oficjalnych dokumentach, bo matka małej Evelyn podobno sfałszowała jej wiek, by dostać świadczenia socjalne od miejscowego urzędu. O urodzie dziecka miały krążyć legendy, a sąsiedzi schodzili do domu Nesbitów, by podziwiać małą.
Evelyn była córeczką tatusia. Winfield Scott Nesbit uwielbiał ją rozpieszczać. To on zachęcał ją do rozwijania talentów. Podsuwał jej książki, zabierał na dodatkowe zajęcia. Dla niego była gwiazdą już jako dziecko. Ojciec pracował jako prawnik, matka, Evelyn Florence, była przykładem typowej kobiety wiktoriańskiej – poświęciłaby wszystko, by móc oddawać się domowym obowiązkom i wychowywaniu dzieci. Ich życie drastycznie się zmieniło, gdy pan domu zmarł nagle w wieku 40 lat. Zostawił rodzinę bez grosza. Stracili dom, każdy pojedynczy mebel sprzedano, by spłacić długi. Musieli znaleźć sposób, by przeżyć.
Dolar za pozowanie
Evelyn Florence udało się wynająć dom, w którym urządziła niewielki pensjonat dla okolicznych kupców i podróżników. W wyciąganiu czynszu od klientów pomagała jej 12-letnia córka. Miała działać na mężczyzn swoim urokiem osobistym. Nawet to nie podziałało, by osiągnąć stabilność finansową. Rodzina była zmuszona zatrudnić się w fabryce tkanin Wanamaker w Filadelfii. Matka pojechała tam wpierw sama, potem ściągnęła dzieci. 14-letnia Nesbit i jej 12-letni brat Howard pracowali po 12 godzin, 6 dni w tygodniu. Wykańczająca praca w fabryce zapewniała im tylko kilka dolarów tygodniowo.
Któregoś dnia młodą Evelyn wypatrzyła na ulicy miejscowa artystka. Była zachwycona jej urodą, więc poprosiła, czy ta nie zgodziłaby się jej zapozować do obrazu. Po otrzymaniu zgody od matki, Evelyn pozowała malarce przez 5 godzin. Za swoją pracę dostała od niej dolara. Od tego momentu nie dawała matce spokoju. Za kilka godzin spędzonych w mieszkaniu artystki dostawała więcej, niż przez dzień ciężkiej pracy w fabryce. Wiedziała, że to jej szansa. Matka dziewczyny pojechała do Nowego Jorku, by sprawdzić, czy jest możliwość, by rodzina mogła się tam zatrzymać. Po kilku tygodniach sprowadziła do miasta dzieci. Zamieszkali na Manhattanie. Nie było łatwo. Dopiero po jakimś czasie nastoletnia Nesbit trafiła do znanego malarza Jamesa Carrolla Beckwitha. Ten otoczył ją niemal ojcowską opieką i rozesłał do znajomych listy polecające.
Wkrótce kariera nastolatki rozkwitła. Pojawiała się na obrazach znanych malarzy, na okładach największych modowych gazet, jak choćby „Cosmopolitan” czy „Vogue”. Obok fotografii modowej zajmowała się także tą reklamową. Potrafiła sprzedać wszystko, od pasty do zębów po kremy do twarzy. Sławę zdobyła jako pierwsza pin-up girl, pozując do kalendarzy Prudential i Coca-Coli. Najsłynniejszy artysta tamtych czasów, Charles Dana Gibson, włączył ją do swojego panteonu „Dziewczyn Gibsona”. Piękne modelki były ucieleśnieniem kobiecego ideału, spełnieniem marzeń każdego Amerykanina.
Fatalna miłość
Evelyn zachłysnęła się sławą. Cały czas chciała czegoś nowego. Tak zaczęła się jej przygoda z teatrem, gdzie występowała najpierw jako statystka, potem dostawała mniejsze role. W gazetach nigdy nie wspominano o tym, czy ma talent aktorski. Liczył się tylko jej wygląd. Teatr przyniósł jej ogromną rozpoznawalność wśród nowojorskiej śmietanki, a zarazem stał się źródłem jej największego cierpienia.
Po jednym ze spektakli na Broadwayu w 1901 roku przedstawiono ją Stanfordowi White’owi. Znany architekt, dekorator wnętrz i kolekcjoner dzieł sztuki wiedział, że to właśnie Nesbit będzie jego kolejną zdobyczą. „Stanny”, jak mówili na niego przyjaciele, słynął ze swojej rozwiązłości, nieustannych romansów. Evelyn miała wtedy zaledwie 16 lat.
White był wyjątkowo przekonujący. Architekt spodobał się matce dziewczyny, więc nie miała oporów, by córka się z nim spotykała. Któregoś dnia zabrał więc Evelyn do hotelu. Tam według jej wspomnień, miał ją upić i wykorzystać seksualnie.
– Weszłam do pokoju jako dziewica, ale nie byłam już nią, kiedy wychodziłam – pisała po latach. Ta noc na zawsze odbiła się na jej życiu. Evelyn wiedziała, że nie chce spędzić życia u boku White’a.
Poznała Harry’ego Kendalla Thawa, milionera, który dostrzegł ją w sztuce „The Wild Rose”. Podobno na widowni zasiadł jeszcze 40 razy, by wreszcie móc się z nią spotkać. Thaw miał na jej punkcie obsesję. Obsypywał ją prezentami, aż wreszcie dziewczyna uwierzyła w to, że to jej szansa na ustatkowanie się. Za zgodą matki zabrał ją w podróż po Europie. W Paryżu oświadczył się jej, ale Evelyn odrzuciła jego propozycję. Był zbyt nachalny, czasem brutalny. Pewnej nocy opowiedziała mu o tym, co zrobił jej White.
Para kontynuowała podróż po Starym Kontynencie. Ostatnim przystankiem był zamek Katzenstein w Tyrolu. Thaw zamknął Evelyn na klucz w jednym z pokoi, gdzie przez dwa tygodnie na przemian bił ją pejczem i molestował. Później godzinami przepraszał dziewczynę. Nie uciekła od niego. Pobrali się w kwietniu 1905 roku. To Harry wybrał jej długą, czarną suknię, w której pojawiła się przed ołtarzem. Wkrótce potem Thaw pokazał swoją prawdziwą naturę psychopaty. Uważał, że gangsterzy powiązani z Whitem chcą go zabić, więc nie wychodził z domu bez pistoletu.
Po latach dowiedziała się, kim był jej mąż
White nie domyślał się jaką nienawiścią pała do niego Thaw. 25 czerwca 1906 roku Thaw pojawił się na premierze rewii „Mam’zelle Champagne”, gdzie były kochanek jego żony był gościem. Na oczach wszystkich zebranych na dachu Madison Square Garden strzelił White’owi w twarz trzy razy. Publiczność myślała, że to dowcip, część spektaklu. Thaw stał nad zmasakrowanym ciałem mężczyzny. Naboje rozerwały pół twarzy White’a. Zginął na budynku, który sam przed laty częściowo zaprojektował. Thaw miał powiedzieć: „Zrobiłem to, bo zrujnował życie mojej żony. Wykorzystał dziewczynę, a później ją opuścił”.
Milioner natychmiast trafił do aresztu, ale jego skazanie wcale nie było takie proste. Czekając na proces był traktowany jak książę. Do celi podawano mu wino i szampana, nie musiał nawet nosić więziennego uniformu. W styczniu 1907 roku ruszył „proces stulecia”. W sprawę zamieszana była towarzyska elita tamtych czasów. Rodzina za pół miliona dolarów wynajęła lekarza, który miał stwierdzić jego niepoczytalność w chwili popełnienia zbrodni.
Sama Evelyn była przerażona. Brukowce obwiniały ją za całe zajście, z Thawa robiono za to bohatera, który stał na straży godności kobiet, poniewieranych latami przez White’a. Mimo wszystkich szkód, jakie doznała ze strony męża, opowiedziała się w sądzie po jego stronie. Miała za to otrzymać od teściowej milion dolarów.
Thaw został uznany za niewinnego, ale jednocześnie resztę życia miał spędzić w zakładzie dla umysłowo chorych. Kilka lat później uciekł do Kanady, po ekstradycji wytoczono mu kolejny proces, po którym i tak wyszedł na wolność. Rok później zatrzymano go pod zarzutem porwania, pobicia i zgwałcenia 19-letniego chłopaka.
Później na jaw wyszło, że wielokrotnie łączono go ze sprawami brutalnych napaści i wykorzystywania seksualnego nieletnich. W jednej ze spraw miał nawet uwięzić boya hotelowego, którego godzinami smagał pejczem. Za każdym razem unikał kary - kupował milczenie swoich ofiar.
A co stało się ze słynną modelką? Evelyn próbowała jeszcze kilkukrotnie swoich sił na deskach teatrów, grywała w wodewilach, później zajęła się burleską. Nigdy do końca nie uwolniła się od męża, który jeszcze w latach 20. wysyłał za nią swoich detektywów. Prowadziła kilka lokali na Manhattanie, gdzie urządzała libacje alkoholowe. Popadła w nałóg, zaczęła eksperymentować z morfiną. Po latach przyznała na łamach „New York Timesa”, że żałuje, że nigdy nie została striptizerką. Thaw i jego rodzina utrzymywali ją praktycznie aż do śmierci. W 1955 roku była konsultantką na planie „The Girl in the Red Velvet Swing”. Film opowiada fikcyjne historie z jej życia. Evelyn zmarła w domu opieki 17 stycznia 1967 roku. Miała 82 lata.