Japońskie lekarstwo na wszystko
Dwóch mężczyzn w średnim wieku stoi późnym wieczorem na peronie tokijskiego metra. Szare garnitury, krawaty - wyglądają na typowych japońskich "salarymanów" - tak określa sie tutaj pracowników biurowych. Odstawiają teczki i jeden zaczyna drugiego głaskać po karku, dotykać ramion. Widok co najmniej dziwny...Czyżby publiczne okazywanie sobie uczuć?
Dwóch mężczyzn w średnim wieku stoi późnym wieczorem na peronie tokijskiego metra. Szare garnitury, krawaty - wyglądają na typowych japońskich "salarymanów" - tak określa sie tutaj pracowników biurowych. Odstawiają teczki i jeden zaczyna drugiego głaskać po karku, dotykać ramion. Widok co najmniej dziwny...Czyżby publiczne okazywanie sobie uczuć?
Japońskie lekarstwo na wszystko
Masaż z japońską kulturą jest związany nierozerwalnie. Zachowanie urzędników nikogo tam nie zdziwi – jeden kolega jest zmęczony, miał ciężki dzień w pracy, więc drugi stara się mu pomóc masując mu ramiona. Nie ma to żadnej dwuznacznej wymowy. W Japonii lepiej lub gorzej masować potrafi właściwie każdy, masaż jest częścią wychowania. Tak jak my uczymy dzieci i młodzież domowych czynności – sprzątania, gotowania – tak tam każdy uczy się masować. Córka masuje ojca, siostra brata. Wielu Japończyków niezwiązanych zawodowo z masażem posiada państwową licencję wydawaną po zdaniu bardzo trudnego egzaminu.
Amma znaczy...
naciskać i naciągać – to znaczenia dwóch chińskich znaków, z których składa się słowo amma. Ten rodzaj masażu przywędrował do Kraju Kwitnącej Wiśni z Chin i jest tam znany ponad 1000 lat. W Polsce ciągle niewiele osób praktykuje ten rodzaj masażu. Jedną z nich jest Magdalena Cłapa – masażystka ammy z Warszawy. – Moja przygoda z japońskimi technikami masażu zaczęła się podczas rocznego pobytu w Japonii, wtedy kilkakrotnie skorzystałam z masażu shiatsu. Jakiś czas później, mieszkając w Londynie, trafi- łam do szkoły shiatsu (The European Shiatsu School).
Przekonałam się, że shiatsu wykonywane przez Japończyków i to „europejskie” trochę się od siebie różnią, ale są równie miłe dla odbiorcy. Trzy lata temu, podczas pobytu we Francji, zetknęłam się z czymś, co przypominało shiatsu, ale masaż wykonywano w pozycji siedzącej (na specjalnym krzesełku) i był króciutki – trwał ok. 15–20 min. Była to amma. We Francji można znaleźć wiele kursów ammy. Ja zdecydowałam się na zajęcia prowadzone przez Hervé Pechot (www.lecorpsdutoucher.com). Rok później wróciłam do Hervé na egzamin z masażu na siedząco i rozpoczęłam naukę masażu całościowego – opowiada Magdalena.
Czym się różni Amma od Shiatsu?
– Amma jest najstarszą formą masażu w Japonii (ma ok. 1300 lat), jest „prekursorką” shiatsu i przez długi czas była jedynym ofi cjalnie uznanym masażem w tym kraju – wyjaśnia pani Magdalena. Uczono jej w specjalistycznych szkołach, które wydawały dyplom państwowy. Był to zawód zarezerwowany głównie dla osób niewidomych. Ammę wykonuje się na siedząco lub na stole do masażu. Osoba masowana jest ubrana w luźny, najlepiej bawełniany strój. Na masaż amma składają się sekwencje technik, zwanych „kata”, powtarzające się w ustalonej kolejności. Natomiast shiatsu wykonuje się na macie w pozycji leżącej, a techniki nie mają ustalonej kolejności. W zależności od potrzeb masaż może być przeprowadzany np. na jednym meridianie.
Jak działa masaż amma?
Amma jest zwana „akupunkturą bez igieł”. Oddziałuje na ponad 140 punktów usytuowanych na wszystkich meridianach. Stymuluje system nerwowy, układ krążenia. Uwalnia blokady energii w okolicach ramion i brzucha, będące wynikiem fi zycznego lub emocjonalnego stresu i objawem zmęczenia lub choroby. Już po pierwszym zabiegu wyraźnie poprawia się samopoczucie. Po kilku seansach zauważamy zmiany w zachowaniu i postawie. Amma ułatwia odnalezienie samego siebie, pomaga świadomie wsłuchać się w funkcjonowanie własnego ciała i umysłu. Pani Magdalena poleca ją każdemu. – Nie jest to masaż leczniczy w pojęciu fi lozofi i Zachodu, tzn. nie leczy jednego konkretnego schorzenia. Poprzez wyrównanie energii oddziałuje na całe ciało. Jedynym przeciwwskazaniem jest ciąża.
Zamiast lunchu
W centrach biznesowych japońskich miast oprócz biur i restauracji lunchowych znaleźć można wiele minisalonów masażu. Część z nich oferuje klientom akupresurę stóp, część masaż w stylu amma. Często ludzie poświęcają lunchową przerwę na ten rodzaj odprężenia. Można skorzystać z 15–20-minutowego masażu. Wersja skrócona ammy jest bardzo często spotykana na Zachodzie. Pracodawcy „fundują” swoim pracownikom seanse ammy w godzinach pracy, co powoduje lepszą wydajność. Gabinety masażu trafi ają do centrów biurowych, a nawet na lotniska.
Najprostszy rytuał
W masażu amma najważniejsza jest technika, ruchy masażysty i znajomość mapy meridianów na ciele człowieka. Nie wymaga specjalnej oprawy, strojów, kadzidełek, muzyki i dekoracji. Dla prawdziwego mistrza masażu taka sceneria byłaby typowym przerostem formy nad treścią. Ciekawe, czy ten prosty, a zarazem tak skuteczny zabieg zaistnieje szerzej na naszej mapie SPA i salonów odnowy biologicznej.
Oficjalne wydanie internetowe: