Jarosław Kulczycki przeżył rodzinną tragedię. Był na wakacjach, kiedy jego syn zmarł
Nic nie wskazywało na to, że stanie się najgorsze. Kiedy Jarosław Kulczycki z żoną i dwójką dzieci wypoczywał w Ustce, nagle zadzwonił telefon, który zmienił jego całe dotychczasowe życie. Jego syn zmarł.
Jarosław Kulczycki to jeden z tych prezenterów, których publiczność może oglądać bez końca. Wieloletni pracownik telewizji nie narzekał na brak sukcesów zawodowych. Niestety, w życiu prywatnym przeżył ogromną tragedię. Przez wielu uważaną za taką, po której do końca pozostaje pustka.
Życiowy dramat Jarosława Kulczyckiego
Była piękna wrześniowa niedziela. Jarosław Kulczycki spędzał wakacje w Ustce, razem ze swoją żoną i dwójką małych dzieci. Nie spodziewał się, że za kilka godzin jego życie zmieni się nieodwracalnie. Chciał zadzwonić do swojego 19-letniego syna Filipa. Chłopak nie odebrał, ale prezenter był pewien, że syn wkrótce oddzwoni. Jednak zamiast numeru dziecka, na wyświetlaczu pojawił się numer nowego partnera kobiety, z którą Kulczycki był związany. - Filip nie żyje – usłyszał w słuchawce. Jarosław Kulczycki prowadził wówczas samochód. Szybko zjechał na pobocze, wyszedł z auta i upadł na ziemię.
- Wysiadłem i położyłem się na ziemi. Coś krzyczałem, ktoś przystanął, pytał czy potrzebna mi pomoc. Dorota była z dziećmi w samochodzie – wspominał po latach.
Syn Jarosława Kulczyckiego nie żyje
Wiadomość, którą otrzymał, kompletnie go oszołomiła. Po rozmowie telefonicznej z Mileną Ballue, matką Filipa, poznał przyczynę śmierci syna. Tamtego dnia 19-letni Filip udał się na siłownię. W czasie podnoszenia sztangi poczuł się gorzej, dlatego odłożył ją na podłogę i wstał. Wtedy wydarzył się dramat. Mimo natychmiastowej reanimacji i bardzo szybkiego przyjazdu karetki chłopakowi nie udało się pomóc. Akcja trwała godzinę. Za oficjalną przyczynę śmierci uznano migotanie komór. Przeprowadzona później sekcja zwłok wykazała, że Filip zmarł wskutek zapalenia mięśnia sercowego spowodowanego infekcją wirusową. Syn Jarosława Kulczyckiego odszedł 13 września 2015 roku.
- Filip był ironiczny, sceptyczny. Był szkiełko i oko. Był wybitnie uzdolniony matematycznie i fantastycznie się z nim rozmawiało. On w tych rozmowach często potrafił mnie natchnąć do różnych przemyśleń. To było niesamowite. Nie ma większej nagrody dla rodzica niż dziecko, które cię przerasta. Tym trudniej się pogodzić, z tym że odszedł, ponieważ zdaję sobie sprawę, jak krótko był tutaj – wspominał syna w Dzień Dobry TVN.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!