Jasnowidzka mówiła Dianie o wypadku. Harry wszystko usłyszał
Dziennikarka Katie Nicholl w biografii księcia opisała wizytę Simone Simmons, powiernicy księżnej w pałacu Kensington. To właśnie wtedy kobieta, która stawiała Dianie karty, powiedziała, że widzi wypadek.
21.05.2021 10:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Harry leżał na kanapie z głową na kolanach matki, a kobiety rozmawiały. Diana od jakiegoś czasu interesowała się spirytualizmem i astrologią, a Simmons była wówczas uzdrowicielką (…)" – pisała Nicholl, dodając, że przyjaciółka matki fascynowała młodego Windsora.
Kiedy tej wydawało się, że Harry usnął, powiedziała Dianie o zbliżającym się wypadku. "'Jaki wypadek?', szepnęła Diana. 'Z czyim udziałem, Simone?'. 'Nie wiem', odpowiedziała tamta" – twierdziła dziennikarka. "'Widzę cztery osoby w samochodzie i straszną kraksę. Nie mam pojęcia, kim są te osoby'. Nie wiedziały, że Harry usłyszał każde słowo" – przekonywała.
Diana – Harry wydał oświadczenie
24 lata po tragicznej śmierci "królowej ludzkich serc" ogłoszono, że słynny wywiad, którego udzieliła w 1995 r., opierał się na oszustwie dziennikarza Martina Bashira. Ten kłamał, by przekonać księżną do siebie – wmawiając m.in., że w pałacu zawiązano przeciwko niej spisek. Sędzia John Dyson, prowadzący śledztwo w sprawie, stwierdził, że wydawca zatuszował oszustwo.
Wywiad z Dianą zszokował Brytyjczyków. To w trakcie rozmowy z Bashirem, wypowiedziała choćby słynne zdanie: "W moim małżeństwie są trzy osoby. To już tłok", mając na myśli romans Karola z Camillą Parker-Bowles. Podkreśliła również, że nie sądzi, by kiedykolwiek została królową.
Swoje zdanie na temat intrygi dziennikarza BBC wyrazili synowie zmarłej księżnej. – Nasza mama była niezwykłą kobietą, która poświęciła swoje życie służbie społeczeństwu. Była twarda, dzielna i niekwestionowanie szczera. Efektem kultury wykorzystywania i nieetycznych praktyk jest to, że straciła życie. Do tych, którzy to rozumieją i w jakimś sensie wzięli za to odpowiedzialność, dziękuję. To pierwszy krok ku sprawiedliwości i odkryciu prawdy – przekazał w oświadczeniu Harry. Nazwał rzeczy po imieniu – uznał, że podjudzenie Diany miało realny wpływ na to, jak się czuła, jak zachowywała i jak odizolowała się od rodziny.
– Jednak to, co mnie głęboko martwi, to fakt, podobne, albo nawet gorsze praktyki stosuje się dziś powszechnie. Tak było kiedyś, tak jest i dziś. Dotyczy to nie tylko jednej gazety, jednej stacji czy jednego programu – w ten sposób odniósł się do nagonki na jego żonę Meghan. – Nasza mama straciła przez to życie i nic już tego nie zmieni. Chroniąc jej dziedzictwo, chronimy inne osoby, a także odzyskujemy godność, z którą szła przez życie. Pamiętajmy, proszę, kim była mama, a także co było dla niej ważne – zakończył książę Sussex.