Jasper Sołtysiewicz pobity na Marszu Niepodległości. Oskarża kordon policji
Jasper Sołtysiewicz, znany głównie z serialu "Barwy Szczęścia", padł ofiarą zamieszek podczas tegorocznego Marszu Niepodległości. Młody aktor twierdzi, że wracał z planu zdjęciowego i został niesłusznie zaatakowany przez policjantów.
Nie milkną echa tegorocznego Marszu Niepodległości. Już po kilkunastu minutach od startu uczestnicy postanowili zamienić wydarzenie w regularne rozróby. Podpalone mieszkanie, zniszczona stacja Veturilo, wyrwane słupki i kostka brukowa, to tylko niektóre ze strat, jakie poniosła Warszawa. Stołeczny ratusz oszacował, że naprawa zniszczeń będzie kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Niestety w trakcie zamieszek ucierpiały nie tylko przedmioty użyteczności publicznej, ale również i wielu ludzi. Do tego grona zalicza się legendarny fotograf Tomasz Gutry czy aktor Jasper Sołtysiewicz. Gwiazdor znany publiczności z udziału w wielu popularnych serialach - "Barwy Szczęścia", "Przyjaciółki", "Korona Królów" - twierdzi, że padł ofiarą policji.
"Zostałem brutalnie skatowany przez kordon policji, wracając z planu filmowego. Nie brałem udziału w marszu, w tym czasie byłem na planie. Mijał mnie kordon policji, który udawał się na interwencję. Natomiast agresorzy byli dalej, po drugiej stronie torów, w ogóle na innym peronie. Natomiast policji najwidoczniej zabrakło odwagi udać się do nich i postanowili brutalnie pobić zwykłych ludzi, nawet media i kobiety" - relacjonował na swoim InstaStory.
Jasper Sołtysiewicz przekazał, że bito go po twarzy, głowie i karku oraz użyto gazu pieprzowego. Gwiazdor wspomina, że z trudem udało mu się wyrwać policji. "Cudem udało mi się im wyrwać i biegłem na oślep, ponieważ miałem tyle gazu w oczach, że nic nie widziałem. Upadłem i nie wiem jak, ale znalazłem się w karetce" - napisał.
Aktor został skierowany do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.