Jej matka zginęła w wypadku. Mówi, dlaczego znany ojciec ją oddał

Wojciech Korda zmarł w 2023 roku, jednak ponad 30 lat wcześniej podjął decyzję, która wpłynęła na losy jego rodziny. Po tragicznej śmierci żony, Ady Rusowicz, muzyk zdecydował, że odda córkę na wychowanie do szwagierki, zaś sam został z synem. Po latach Ania Rusowicz wytłumaczyła decyzję ojca.

Ania Rusowicz w 2022 roku
Ania Rusowicz w 2022 roku
Źródło zdjęć: © ONS

Ania Rusowicz to córka Wojciecha Kordy oraz Ady Rusowicz. Jej matka zginęła w wypadku samochodowym w 1991 roku. Po śmierci artystki jej partner zdecydował się oddać córkę na wychowanie do rodziny szwagierki, sam zaś został z niespełna 14-letnim synem Bartłomiejem. 

Przed śmiercią Wojciechem Kordą opiekowała się jego żona Aldona Kędziora-Korda, która zbierała środki na leczenie męża za pośrednictwem Polskiej Fundacji Muzycznej. Córka muzyków swoich przybranych rodziców całe życie nazywała prawdziwymi. Zaś z ojcem nigdy nie miała dobrej relacji, o czym opowiedziała ostatnio w rozmowie z "Vivą!".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ojciec zdecydował się oddać ją szwagierce

Ania Rusowicz przyznała, że przez wiele lat nie mogła pogodzić się z decyzją ojca. Ogromnym ciosem był dla niej również fakt, że gdy Korda umierał, odszedł od niej mąż, o czym wokalistka powiedziała w "Vivie!".

"(...) Mój ojciec postąpił podobnie, a potem mój mąż. Ojciec związał się z kimś, jeszcze zanim mama zginęła. (...)" - wyznała artystka.

Ania Rusowicz uczestniczyła w ceremonii pogrzebowej Kordy w Poznaniu, jednak zdecydowała się zachować dystans. Muzyk spoczął w jednym grobie z Adą Rusowicz, co nie wzbudziło sprzeciwu jego nowej małżonki. Artystka starała się pogodzić z tą sytuacją, najlepiej jak potrafiła. W dzieciństwie nie rozumiała, dlaczego straciła kontakt z obojgiem rodziców. Obecnie interpretuje decyzję ojca jako motywowaną miłością.

"Ojciec nigdy nie czuł się odpowiedzialny za rodzinę. Za bardzo nie chciał mieć dzieci, wiódł artystyczne życie. Teraz tłumacząc go, myślę, że się mną nie zajął po śmierci mamy z miłości. Uważał, że będzie mi lepiej u ciotki. Ale z drugiej strony nie zabiegał o kontakt ze mną. Być może z poczucia winy. Nie chciał, żebym mu przypominała o jego dawnym życiu. (...) Chociaż zaopiekował się synem, nie zajmował się nim tak, jak powinien. Brat szybko osiągnął samodzielność, zaczął zarabiać, wyprowadził się" - przyznała Rusowicz.

Przyznała, jak poradziła sobie ze stratą mamy

Gdy Ada Rusowicz zginęła w wypadku, jej córka miała siedem lat. Dla małego dziecka strata rodzica była czymś niewyobrażalnym. Ania Rusowicz postanowiła zdradzić w rozmowie z "Vivą!" jak poradziła sobie z brakiem mamy.

"To była odroczona żałoba. Dlatego, że jako 7-latka kompletnie nie rozumiałam, co to znaczy stracić mamę. Nikt ze mną też nie rozmawiał na ten temat. Nie miałam więc szansy przeżyć tej straty. Po prostu ucięłam ten temat. Uznałam, że jej nigdy nie było. Wiele lat żyłam w wyparciu, że był taki człowiek. Widziałam go przez mgłę. Może był, a może go nie było… To oczywiście był objaw radzenia sobie z traumą straty mamy" - wyznała.
Wojciech Korda i Ada Rusowicz - 
Zespół Niebiesko-czarni
Wojciech Korda i Ada Rusowicz - Zespół Niebiesko-czarni© PAP | Henryk Rosiak

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Ruszył plebiscyt #Wszechmocne. W formularzu poniżej zgłoś swoją kandydatkę w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (33)