LudzieJessica Ziółek zdradza powód rozstania z Milikiem. "Przerwa mogła mieć imię"

Jessica Ziółek zdradza powód rozstania z Milikiem. "Przerwa mogła mieć imię"

- Po rozstaniu nie tylko straciłam życiowego partnera, ale też najlepszego przyjaciela, cząstkę siebie, wszystko... Czułam się, jakbym spadła z 10. piętra - powiedziała Jessica Ziółek w rozmowie z WP Kobieta. Przez 10 lat była związana z Arkadiuszem Milikiem, a ostatnio wydała książkę "WAGS. Cała prawda o kobietach piłkarzy".

Jessica Ziółek napisała książkę o życiu u boku piłkarza
Jessica Ziółek napisała książkę o życiu u boku piłkarza
Źródło zdjęć: © Instagram
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk, dziennikarka WP: Myślałaś o tym, jak twoja książka zostanie odebrana?

Jessica Ziółek: Na początku bardzo się bałam. Dalej funkcjonuję w piłkarskim świecie i ciężko było znaleźć złoty środek. Napisałam o blaskach i cieniach życia na świeczniku. Gdy musiałam zaakceptować ostateczną wersję, miałam wiele obaw, bałam się. Potem pomyślałam, że i tak się o mnie plotkuje, więc ta książka wiele nie zmieni.

Zastanawiałaś się, jak przyjmie to Arek Milik?

Pewnie, że się zastanawiałam, ale doszłam do wniosku, że przecież on mnie bardzo dobrze zna. Wie, że nie jestem typem człowieka, który będzie wyciągał brudy i je mielił. Też mam uczucia i moim celem nie było skrzywdzenie czy zniszczenie kogokolwiek tą książką.

Wielokrotnie mówiłaś, że każda kobieta powinna mieć swój świat. Czy to oznacza, że wcześniej całe życie podporządkowałaś partnerowi?

Tak. Całkowicie się podporządkowałam. Ale od razu zaznaczę, że to nie wynikało z inicjatywy Arka. Robiłam to z automatu, nie zastanawiałam się nad tym. Żyłam od meczu do meczu, od egzaminu od egzaminu. Nigdy nie zatrzymałam się, aby pomyśleć, co ja chcę w życiu robić. W pewnym momencie Arek zauważył, że się męczę, że coś jest nie tak. Powiedziałam mu wtedy, że bardzo się cieszę, że świetnie mu idzie, że odnosi sukcesy, ale co ja mam mu powiedzieć? Że posprzątałam mieszkanie i zrobiłam obiad? Nie za bardzo wiedziałam też, jak spożytkować wolny czas.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Byłaś dla niego przez to mniej atrakcyjna?

Na tamten moment nie. Dziś z perspektywy czasu myślę, że mogło tak być. Być może właśnie dlatego tak bardzo chciałam zbudować swoją markę. Cieszyłam się z tego projektu, częściej podróżowałam biznesowo. Ale trudno stworzyć biznes, funkcjonując w dwóch krajach jednocześnie. Gdy powoli wszystko szło do przodu, nagle pojawiała się jakaś kontuzja Arka, potem druga i musiałam przestawiać priorytety. Wiedziałam, że jemu jestem bardziej potrzebna. Dzisiaj zrobiłabym to samo, ale z tyłu głowy miałabym też swoje potrzeby.

Arek zawsze był na pierwszym miejscu.

Pamiętam też moment, gdy trwał Fashion Week w Mediolanie, na który poleciałam by zrobić coś dla siebie. Nagle pojawiły się informacje, że Arka wynoszą na noszach ze stadionu. Nie mogłam w to uwierzyć. Następnego dnia rano spakowałam się i wróciłam do domu. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym się wtedy świetnie bawić.

Kiedy poczułaś, że to co jest między wami zaczyna się sypać?

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że naszą relację zakończyliśmy w bardzo pozytywny sposób. Pamiętam, że przewoziłam samochód z Katowic do Neapolu, cały czas byliśmy z Arkiem w kontakcie. Pisał mi nawet, że mnie kocha. Gdy pojawiłam się w domu, czułam, że coś jest nie tak. Ale była wtedy u nas moja przyjaciółka, więc uznałam, że może ma gorszy dzień i nie chce się aż tak uzewnętrzniać.

Gdy ona wróciła do domu, Arek powiedział, że potrzebujemy przerwy. Przystałam na to, chciałam mu dać przestrzeń. Po czasie jestem w stanie o tym powiedzieć głośno - być może ta przerwa miała imię. Finalnie rozstaliśmy się, on powiedział, że to nie ma sensu. Zaakceptowałam to, bo nie widziałam innego wyjścia.

Nie prosiłaś, nie przekonywałaś?

Nie prosiłam go. Zapytałam tylko dlaczego. Powiedziałam też, że jeśli jest coś, o czym musimy porozmawiać, niech mi powie. Powtarzał tylko, że potrzebuje odpocząć. Po rozstaniu Arek bardzo mi pomagał, zachował się jak mój przyjaciel. Dziś myślę, że to było dziwne, bardziej dociekałabym prawdy.

Jak to rozstanie na ciebie wpłynęło?

To był szok. W głowie pojawiały się różne myśli: czy jestem wystarczająca, czy on mnie naprawdę kochał, co się wydarzyło, jak wyrzucić 10 lat do kosza. Nic nie zapowiadało końca. Przez pierwsze pół roku mogłabym nie wychodzić z łóżka, uczyłam się żyć na nowo. Miałam ataki paniki, złe rzeczy się ze mną działy.

Dlatego to jest tak ważne, aby kobiety miały swój świat. Ja całe swoje życie miałam w Neapolu przy Arku. Po rozstaniu nie tylko straciłam życiowego partnera, ale też najlepszego przyjaciela, cząstkę siebie, wszystko... Czułam się, jakbym spadła z 10. piętra.

Od razu wiedziałaś, że wrócisz do Polski?

Tak. Wiedziałam też, że muszę poradzić sobie finansowo, zakomunikować moim rodzicom rozstanie. To nie było łatwe, bo jako para byliśmy nierozłączni. Po czasie mogę powiedzieć, że nasza relacja była specyficzna, ponieważ w pewnym momencie byliśmy bardziej jak brat i siostra niż partnerzy. Być może to była też przyczyna rozstania.

Cały czas jesteś jednak wierna piłkarzom.

Wiem, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, ale dzisiaj potrafię wyznaczać granice, być asertywna. Z Miłoszem poznaliśmy się przez Instagram. Miałam wiele obaw, ale moja koleżanka powiedziała mi coś cennego: że i tak będę musiała w końcu komuś zaufać. Miłosz mnie szybko zauroczył, okazał się bardzo romantyczny. Gdy umówiliśmy się na pierwsze spotkanie, powiedziałam, że mam tylko dwie godziny, a potem pokazałam mu całą Warszawę.

Wchodząc w związek z Arkiem, miałam 16 lat. Co ja mogłam wiedzieć o świecie? Nic. Wszystkiego uczyliśmy się razem. Nie wiedzieliśmy, że Arek będzie sławny, a ja będę żyła w jego cieniu. Nie byłam gotowa na publiczne funkcjonowanie, czytanie hejterskich komentarzy na swój temat. Teraz jestem na wszystko przygotowana.

Jesteś gotowa, by zostawić znowu swoje życie w Polsce?

Nie. Jeszcze nie. A pewnie, gdyby taka propozycja się pojawiła, musiałabym się porządnie zastanowić. Nie wykluczam związku na odległość. Z drugiej strony, jeśli miałabym dziecko, nie wyobrażam sobie tak funkcjonować.

Mimo że rozstanie z Arkiem bardzo cię zraniło, to słyszę, że wypowiadasz się o nim w ciepły sposób.

Wiele analizowałam po tym rozstaniu. Wydaje mi się też, że Arek wyobrażał sobie mnie zupełnie inaczej, niż jestem naprawdę. I nagle, gdy ta bańka pękła, zobaczył, że nie jestem taką osobą, jaką by chciał kochać. Nigdy nie będę na siłowni 24/7, bo nie jestem takim typem kobiety. Zawsze lubiłam projektowanie, rysowanie.

Mam jednak duży szacunek do tego, co było między nami. Nie da się wymazać 10 wspólnych lat. To moja historia. Nie wyobrażam sobie, aby mówić o Arku jak o największym potworze, bo to byłoby kłamstwo. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy, bo ja jestem. A skoro tak, to znaczy, że tak miało być.

Pamiętam, że gdy spotkałyśmy się w Neapolu kilka lat temu, mówiłaś, że mierzi cię określenie "WAGs". Chyba nie do końca funkcjonowałaś w towarzystwie partnerek piłkarzy z polskiej reprezentacji?

Cztery zgrupowania w roku nie pozwalają zbudować szczerej i prawdziwej relacji. Ze wszystkimi miałam dobry kontakt, gdy się widzieliśmy, rozmawialiśmy, przebywaliśmy ze sobą. Nigdy moim celem nie było, aby z kimś się zaprzyjaźniać. Bałam się plotek na swój temat, bo wielokrotnie słyszałam plotki na temat innych kobiet. Nie otwierałam się, nie mówiłam nic, co dotyczyło naszego życia prywatnego. I to nie oznacza, że w tym środowisku nie ma przyjaźni, mówię tylko o swojej perspektywie.

Wiele się mówi o tym, że ten piłkarski świat to świat pozorów: drogie ubrania, luksusowe samochody. Czułaś presję, aby nie odstawać wizerunkowo?

Gdy mieszkałam w Neapolu, nie potrzebowałam się tak stroić. Tam wystarczyło, że miałam koszulkę z nazwiskiem swojego partnera. Dobrze wiemy, że żadna metka nie definiuje człowieka. Miałam 4-5 luksusowych torebek, ale nigdy nie skupialiśmy się z Arkiem na drogich ubraniach, tylko na tym, co jest między nami.

Często Arek mi mówił, abym kupiła sobie jedną, porządną torebkę zamiast kilku z sieciówki. Zawsze wybierałam tę drugą opcję. Gdy założyłam swoją markę, wiedziałam, że tam inwestujemy pieniądze. Nie byłabym w stanie ciągle czerpać z tego, co Arek zarabia. Bardziej od drogiej torebki cieszyło mnie to, że moi bliscy mogą do nas przylecieć, że mogą spędzić fajne chwile.

Wszyscy znamy blaski funkcjonowania w piłkarskim świecie. Byłaś beneficjentką takiego życia. Jak odniesiesz się do tego, że dziś chcesz zarobić na tym, co było między tobą a Arkiem?

Są takie zarzuty. Czytam czasem, że po trzech latach od rozstania i 10-letnim związku nagle sobie przypomniałam i napisałam książkę o blaskach i cieniach bycia WAG. Przede wszystkim chodziło mi o to, aby opisać tę piłkę ze strony kobiecej. Często widzimy tylko jedną stronę życia z piłkarzem.

W jednym z wywiadów mówiłaś, że wiele młodych dziewczyn chciałoby się związać ze sportowcem.

Tak. Obserwuję to teraz na Zniczu Pruszków. Gdy jako nastolatka chodziłam na mecze, nie malowałam się, nie miałam pojęcia o piłce nożnej. Dziś te dziewczyny na trybunach wiedzą wszystko, są wystrojone, uśmiechają się, marzą o takim życiu. Mają nadzieję, że kogoś poznają.

Planujesz drugą część książki?

Muszę przyznać, że gdybym chciała opisać wszystkie sytuacje, które się wydarzyły, to nie wiem, czy "WAGs 2" by wystarczyło. Odpowiem: pomidor.

Jaka jest dzisiaj Jessica?

Jestem dobrym człowiekiem i to się nie zmieniło. Byłam bardziej naiwna, dziś jestem uważniejsza. Otworzyłam się na nowo na ludzi, potrafię wyznaczać granice. Jestem silniejsza i dojrzalsza. Powiedziałam sobie kiedyś: samotność mnie nie zabije, a żaden związek mnie nie naprawi. Muszą zrobić to sama.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (511)